F4U-5NL, Fuerza Aérea Hondureña, Fernando Soto Henriquez, Toncontin, Honduras, czerwiec 1969 (Revell/Hasegawa 1/48)
Artykuł odtworzony ze starej witryny www.pme.org.pl
Ostatnia wojna korsarzy
Choć druga wojna światowa szczęśliwie ominęła Amerykę Południową, a jedynymi większymi oznakami tego, że reszta świata walczyła na śmierć i życie, były zapuszczające się w te rejony okręty nawodne, a potem u-booty Kriegsmarine, kontynent ten był daleki od spokoju. Paradoksalnie druga wojna uspokoiła niekończące się konflikty pomiędzy południowoamerykańskimi państwami. Jednak zaraz po jej zakończeniu w Ameryce Południowej znowu zawrzało. Jednym z ognisk zapalnych w tym rejonie była granica pomiędzy dwoma małymi krajami Ameryki Łacińskiej: Salwadorem i Hondurasem. Honduras był większy, lecz słabo zaludniony, za to bogaty. Salwador był mały, zatłoczony i biedny. Przebiegająca w dzikich terenach granica pomiędzy tym krajami nie była zbyt dokładnie zdefiniowana i ludność mogła się przemieszczać bez problemu. Spowodowało to naturalny napływ biedoty salwadorskiej do Hondurasu w poszukiwaniu lepszego życia. Szacuje się, że w 1969 do Hondurasu przeniknęło 300 tys. Salwadorczyków, co stanowiło ponad 12% populacji kraju. Oczywiście przepływ ludności był natychmiast wykorzystywany przez oba rządy do jątrzenia własnych obywateli przecikow drugiej stronie dla odwrócenia uwagi własnej nieudolności i problemów wewnętrznych. Dość powiedzieć, że już od 1969 sytuacja była tak napięta, że do wybuchu wystarczyła iskra. Zapalnikiem okazały się eliminacje do mistrzostw świata w piłce nożnej, a właściwie trzy mecze pomiędzy Salwadorem a Hondurasem. Biorąc pod uwagę, jak wielkie emocje budzi piłka nożna wśród mieszkańców tego kontynentu, starcie na murawie pomiędzy coraz bardziej wrogimi krajami nie mogło doprowadzić do niczego dobrego. Pierwszy mecz rozegrano w Hondurasie i wygrali go gospodarze. Kibice Salwadoru musieli znieść festiwal gwizdów i poniżeń. Drugi mecz miał miejsce w Salwadorze i tym razem to tamtejsi gospodarze odnieśli zwycięstwo. Oczywiście w stronę kibiców Hondurasu posypadły się drwiny i wyzwiska. Doprowadziło to do wrzenia w Hondurasie i zamieszek przeciwko imigrantom z Salwadoru. Władze Salwadoru ogłosiły stan wyjątkowy i mobilizację. Decydujące rozgrywki w Meksyku przeprowadzone 27 czerwca 1969, które wygrał ponownie Salwador, a właściwie rozruchy, które po nim nastąpiły, spowodowały ostre akcje dyplomatyczne. Kilkanaście dni później doprowadziły do wojny, znanej później w Ameryce Południowej jako “Wojna Stu Godzin”, a w reszcie świata jako “Wojna Futbolowa”.
Obie strony konfliktu posiadały skromny arsenał powietrzny, w dużej mierze pamiętający czasy II wojny światowej. Najciekawsze było to, że podstawowymi samolotami myśliwskim obu stron były Corsairy. Salwador posiadał starsze FG-1D, a Honduras nowsze F4U-4 i F4U-5N. Wkrótce doszło do starć powietrznych pomiędzy tymi maszynami. Choć obie strony zgłosiły wiele zwycięstw powietrznych, wydaje się że potwierdzenie znajdują tylko trzy, odniesione przez jednego hondurańskiego pilota Fernando Soto.
Soto znalazł się w wirze walki od pierwszych minut konfliktu. Wraz z kolegami z bazy Toncontin został poderwany do zestrzelenia C-47, który 14 lipca o 18:19 zrzucił pierwsze bomby na Tegucigalpa. Hondurańczykom nie udało się jednak przechwycić intruza. Nieudane loty na przechwycenie powtarzano 15 i 16 lipca. Dopiero dzień później doszło do szeregu pojedynków, kiedy to obie strony wspierały działania wojsk lądowych.
17 lipca Salwadorczycy przypuścili natarcie między Nueva Ocotopeque a Santa Rosa de Copan. Hondurański Batalion Gwardii Honorowej wsparty przez Corsairy z Toncontin i La Mesa stawił im zawzięty opór. Około południa trzy F4U-5 pilotowane przez Fernando Soto, Francesco Zapedę i Edgardo Acostę zostały poderwane do zniszczenia salwadroskiej baterii artylerii. Po dotarciu nad cel Zapeda zorientował się, że jego działka się zacięły i zawrócił do bazy. W drodze powrotnej jego bezbronnego F4U-5 przechwyciła para salwadorskich Mustangów. Zaalarmowani przez Zapedę koledzy natychmiast porzucili cel i ruszyli na pomoc. W krótkim czasie jeden z F-51D, pilotowany przez kpt. Douglasa Varelę, został trafiony przez Fernanda Soto i runął ku ziemi. Salwadorski pilot wyskoczył ze spadochronem, ale nie przeżył. Według Hondurańczyków odniósł śmiertelne rany jeszcze podczas walki i zmarł po wylądowaniu. Według Salwadorczyków został okrutnie zamordowany przez Hondurańczyków. Kpt. Lobo – pilot drugiego Mustanga – wobec przewagi wrogów zanurkował ku ziemi i lecąc tuż nad nią wycofał się do bazy w Ilopango.
Po południu tego samego dnia dwa FG-1D z Fuerza Aerea Salvadorena rozpoczęły patrolowanie własnych pozycji nad El Amatillo. Ledwie osiągnęły cel, kiedy zostały zaatakowane przez parę F4U-5 prowadzonych znowu przez Fernando Soto. Salwadorczycy zawrócili w kierunku Ilopango, lecz Soto ignorując rozkazy rzucił się za nimi w pogoń. Parę minut później seria z jego 20 milimetrowych działek trafiła Corsaira FAS-204 pilotowanego przez kpt. Cezenę. Salwadorczyk musiał wyskoczyć za spadochronem. Drugi z Salwadorskich pilotów kpt. Cortéz błyskawicznie zawrócił i rzucił się do kontrataku. Przez chwilę uzyskał nawet przewagę wchodząc na ogon Corsaira Soto i lokując kilka celnych pocisków w samolocie nieprzyjaciela. Jednak dość szybko Hondurańczyk odzyskał przewagę i po celnej serii z działek salwadorski FG-1D eksplodował zabijając swojego pilota.
18 lipca doszło do zawieszenia broni, nie tyle na skutek zwycięstwa którejś ze stron, co dzięki dyplomatycznej akcji pozostałych krajów Ameryki Łacińskiej. Nazajutrz ponownie rozgorzały walki, ale wieczorem znowu zawarto rozejm. Choć data 19 lipca przyjmowana jest jako koniec wojny futbolowej, to jeszcze kilkukrotnie miały miejsca dość intensywne starcia graniczne. Trwały pokój między oboma krajami został zawarty dopiero w roku 1980, choć wzajemne animozje są “pielęgnowane” przez wielu do dziś.
Te dramatyczne wydarzenia rozegrane pod niebiem salwadorsko-honduraskiego pogranicza w ciągu zaledwie kilku dni zapisały się na trwałe w historii wojen powietrznych
- pojedynki Fernanda Soto były jak dotąd ostatnimi walkami powietrznymi pomiędzy samolotami napędzanymi śmigłem;
- Fernando Soto Hernandez odniósł ostatnie zwycięstwa na Corsairze;
- Obok Boliwijczyka Rafaela Pabona Cuevasa, który zestrzelił trzy samoloty paragwajskie w latach trzydziestych, kapitan Soto jest oficjalnie najskuteczniejszym pilotem myśliwskim odnoszącym zwycięstwa nad oboma kontynentami amerykańskimi.
Na poniższym zdjęciu modele adwersarzy, czyli hondurański F4U-5N na wprost zrobionego przeze mnie w 2001 roku salwadorskiego FG-1D:
Corsario Hondureña
Honduras zakupił w Stanach Zjednoczonych 20 Corsairów. Najpierw przedmiotem transakcji było 10 F4U-5N/NL sprowadzonych w 1956 roku. Mimo, że były to Corsairy wyprodukowane jako nocne myśliwce, to do służby w FAH trafiły już bez radarów. Pięć lat później Fuerza Aérea Hondureña dokupiła 10 starszych F4U-4. Do 1969 dotrwało pięć F4U-5N/NL i sześć F4U-4. Były one poddane wcześniej remontowi i ich stan techniczny był bardzo dobry jak na tak wiekowe płatowce. Wśród F4U-5N, najciekawszą historię miał Corsair F4U-5NL BuNo 124715, który po dostarczeniu do Hondurasu otrzymał numer 609. W latach 50 miał on namalowany na osłonie silnika stylizowany napis “The Snap Shot”, ale podczas jednego z remontów został on usunięty. W czasie wojny z Salwadorem korsarz 609 był regularnie używany przez kapitana Fernando Soto Henriquez, który wykorzystał go do zestrzelenia dwóch salwadorskich FG-1D i jednego F-51D. Po wojnie egzemplarz 609 służył jeszcze ponad 10 lat w Fuerza Aerea Hondurana. Wycofano go dopiero w 1981 i trafił wprost do Museo del Aire w Tegucigalpa, gdzie można go podziwiać do dziś.
Kleimy
Widniejący na zdjęciach model F4U-5NL to wypraska Hasegawy rozprowadzania przez niemiecki oddział Revella. Niestety wypraska jest wykonana z bardzo delikatnego i paskudnego w wyglądzie granatowego plastiku. Ze względu na bardzo dużą miękkość obrabia się ją gorzej niż oryginał, jednak przy zachowaniu ostrożności model wychodzi dokładnie taki jak z Hasegawym, czyli dobry choć nie perfekcyjny. W zasadzie budowa F4U-5NL nr FAH-609 przebiegała równolegle z F4U-5N Guya Bordelona, opisanego w poprzednim artykule, nie będę powtarzał opisu budowy. Zainteresowanych odsyłam do wspomnianego artykułu. Jedynymi zewnętrznymi różnicami pomiędzy tymi modelami są koła, osłony działek i brak radaru na skrzydle:
Jeśli chodzi o koła, to FAH-609 miał późne koła z tłoczonymi felgami, a F4U-5N Bordelona wczesne z felgami odlewanymi. I w tym i w tamtym przypadku posiłkowałem się żywicznymi kołami Ultracast. Poniżej zbliżenia na koła w obu modelach. Po lewej wczesne w Corsairze Bordelona, a po prawej późne w FAH-609:
Corsair Soto miał stożkowe osłony wylotów luf działek 20mm. Z lewego płata FAH-609 usunięto wszelkie pozostałości po radarze, jednak na kadłubie pozostawiono płaskie, półkoliste osłony chroniące wzrok pilota przed blaskiem ognia z rur wydechowych, a samym rurom pozostawiono kwadratowe w przekroju osłony wylotów. Poniżej zbliżenie na rejon płatowca ukazujący te detale
Malujemy
Zasadniczo malowanie Corsaira FAH jest prawie takie samo jak Corsaira Bordelona i zastosowałem przy nim takie same farby. Różne jest oczywiście oznakowanie, ale też kolor powierzchni odblaskowych. Na kolorowych zdjęciach kolor grzbietu kadłuba wygląda na matowy czarny, choć jest on nieco spłowiały i ma więcej odrapań niż reszta płatowca. Według niektórych źródeł kolor powierzchni przeciwodblaskowych miałby być jednak zielony. Co prawda robią one takie wrażenie na jednym z kolorowych zdjęć, ale biorąc pod uwagę żółtawe osbarwienia pozostałych obszarów fotogrqafii, wydaje mi się to po prostu przekłamaniem zdjęcia robionego najprawdpodobniej późnym wieczorem. Jest jednak pewne, że Hondurańczycy oprócz grzebietu przodu kadłuba, na kolor przeciwodblaskowy malowali również pewne panele na górnych powierzchniach skrzydeł przylegających do kadłuba. W tabeli poniżej przedstawiłem kolory, jakimi pomalowałem model FAH-609:
Interior Green | 4 * Tamiya XF-4 Yellow Green 1 * Tamiya X-1 Black | |
Glossy Sea Blue | 1 * Gunze Sangyo Mr Color C71 Sea Blue 1 * Gunze Sangyo Mr Color C328 Blue 15050 | |
czarne panele przeciwodblaskowe | Tamiya XF-1 | |
niebieski w znakach FAH | Model Master II FS 35109 |
Galeria
Literatura
- Don Hagedorn, “Latin American Air Wars And Aircraft 1912-1969” (Hikoki/Crécy Publishing)
- Air Enthusiast 31
- www.acig.org