Artukuły historyczne

Ralph Elliott Jr i „Święci”

Artykuł odtworzony ze starej witryny www.pme.org.pl

Ralp Elliott, Jr. w kabinie swojego FM-2 w drodze powrotnej z Filipin.
Źródło: www.philcrowther.com

Bardzo dziękuję Ralphowi Elliottowi III (syn Ralpha Elliotta, Jr. i pilot śmigłowca US Army w Wietnamie), Samowi H. Blackwellowi (pilot Avengera z USS Savo Island i przyjaciel Ralpha Elliotta, Jr.) Forrestowi F. Glasgowowi (oficer uzbronienia VC-27 na USS Savo Island) za pomoc w uzyskaniu informacji o operacjach VC-27 i odtworzeniu malowania FM-2 Ralpha Elliotta Jr. Gorąco polecam również odwiedzenie witryny poświęconej działaniom VC-27 The Saints www.philcrowther.com/VC27.

„Święci”

Spośród wszystkich jednostek, które używały z wielkim sukcesem Wildcaty FM-2 największe sukcesy odniósł mieszany dywizjon VC-27 „The Saints” zaokrętowany na USS Savo Island. Uzyskawszy 61.5 zwycięstw powietrznych VC-27 stał się najskuteczniejszym pokładowym dywizjonem Wildcatów. Tylko dwa inne dywizjony US Navy uzyskały więcej zwycięstw na Wildcatach: VF-5 siedemdziesiąt dziewięć i VGF-11/VF-21 sześćdziesiąt dziewięć. Jednak część zwycięstw VF-5 i wszystkie zwycięstwa VGF-11/VF-21 było odniesionych podczas działań z baz lądowych na wyspach Salomona. Jeśli zaś chodzi o dywizjony, które latały na FM-2, to następny pod względem ilości zwycięstw dywizjon VF-26 strącił 31 samolotów japońskich, połowę tego co VC-27.

Zdjęcie grupowe lotników z VC-27 „The Saints”
Źródło: www.philcrowther.com

VC-27 sformowano w maju 1943. Tak jak inne „composite squadrons” (dywizjony mieszane), które były przeznaczone do działań na pokładzie lotniskowców eskortowych, VC-27 składał się z jednej eskadry myśliwskiej i jednej eskadry bombowej. Na początku dywizjon wyposażono w szkolne SNJ-4 i SNJ-5, a jakiś czas potem w bojowe F4F-4 Wildcat i TBM Avenger. Z początkiem 1944 roku stan eskadry myśliwskiej uzupełniono o wyprodukowane przez Eastern Aircraft FM-1 Wildcat serii 14xxx i 15xxx. W lutym 1944 dostarczono kolejną partię myśliwców, tym razem FM-2 Wildcat serii 15xxx i 16xxx. Pod koniec czerwca w VC-27 po raz kolejny odnowiono sprzęt i wyposażono go w 12 nowych TBM-1C, oraz 16 nowych FM-2 ze średnich serii produkcyjnych (większość z serii 55xxx). Te ostatnie dotrwały w jednostce aż do końca października 1944. Udało mi się zidentyfikować 15 egzemplarzy FM-2 z VC-27 z tego okresu. Nie jestem pewien, czy między czerwcem, a październikiem VC-27 dostawał jakieś uzupełnienia. Jeśli nie, to tylko jeden z jego FM-2 pozostaje nieznany:

Typ samolotuNumer seryjny
FM-216116
FM-255053
FM-255168
FM-255280
FM-255378
FM-255397
FM-255401
FM-255414
FM-255433
FM-255443
FM-255461
FM-255466
FM-255469
FM-255470
FM-255493

7 lipca 1944 piloci VC-27 przelecieli na swoich samolotach na lotniskowiec CVE-89 USS Takanis Bay, który służył w Carrier Transport Squadron, czyli dywizjonie transportowym marynarki. Od dnia zwodowania USS Takanis Bay służył jako „wycieczkowiec” i jego jedynym zadaniem było podwożenie całych dywizjonów US NAVY ze Stanów Zjednoczonych do rejonów operacyjnych, a w drodze powrotnej zabieranie do domu dywizjonów wycofywanych na odpoczynek. Wkrótce marynarze zaczęli go nazywać „latającym dywanem”. Tym razem, mając VC-27 na pokładzie, USS Takanis Bay wziął kurs na Pearl Harbor. Podczas leniwego rejsu na zachód lotnicy VC-27 zdecydowali, że nazwą się „Świętymi” (The Saints) od bohatera słynnego cyklu powieści Leslie Charterisa. Lotnicy zapytali oficjalnie Charterisa, czy mogą przyjąć komiksową postać „Świętego” na godło swojego dywizjonu. Pisarz chętnie wyraził zgodę wysyłając 20 lipca 1944 stosowny list do VC-27.

Lecący nad oceanem uskrzydlony „Święty” w rękawicach bokserskich stał się godłem dywizjonu VC-27, na co wyraził zgodę autor cyklu powieści o „Świętym” Leslie Charteris. Nie ma jednak żadnych dowodów, że godło to kiedykolwiek namalowano na jakimś samolocie VC-27.

30 lipca 1944 lotniskowiec dotarł do wyspy Oahu na Hawajach i załogi VC-27 przeleciały na swoich samolotach na ląd. 7 sierpnia dywizjon zaokrętował się na USS Savo Island (CVE-78). Kilka dni Amerykanie spędzili na bezpiecznych wodach nieopodal Pearl Harbor, aby w końcu wyruszyć w rejs do strefy wojennej południowo zachodniego Pacyfiku. Wśród pilotów żegnających Hawaje był główny bohater tej opowieści Ralph Elliot, Jr.

Ralph Elliott, Jr.

Ralph Earle Elliott, Jr. urodził się 22 sierpnia 1920 w Saint Louis, Missouri. Rozpoczął studia księgowe w 1938 roku, ale w lutym 1941 roku został zaciągnięty do Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych jako kadet lotniczy, a osiem miesięcy później został mianowany chorążym. Od grudnia 1941 roku służył jako instruktor w Naval Air Base Corpus Christi w Neuaces County w Teksasie i najczęściej latał jako instruktor nad samolotach SNJ. W październiku 1943 roku został awansowany na porucznika i przydzielony do VC-27.

Wojna Świętych

Peleliu

„Święci” wkroczyli do akcji 12 września 1944 roku, kiedy to ich lotniskowiec wziął udział w operacjach wspierających krwawą inwazję na Peleliu. Pierwszego dnia załogi TBM-1C z VC-27 zaatakowały instalacje wojskowe na Peleliu, podczas gdy eskortujący ich piloci FM-2 skupili się na ostrzeliwaniu plaż. Następnego dnia naloty nie ograniczyły się tylko do wyspy Peleliu, ale były skierowane również na inne wyspy archipelagu Palau. „Święci” przeprowadzili ataki na Koror, Angaur, Babelthuap. 16 września stało się jasne, że nad Palau nie ma śladu japońskiego lotnictwa i amerykańskie okręty są niezagrożone. Od tego czasu pod Wildcaty zaczęto podwieszać bomby. W drugiej połowie bitwy o Peleliu VC-27 przeprowadziła kilka polowań na żeglugę japońską w rejonie Palau. „Święci” atakowali małe statki i barki w dniach 19, 21, 23, 25 września. 27 września „Święci” wykonali swoją ostatnią misję bojową w bitwie o Peleliu – bombardowanie i ostrzeliwanie celów na wyspie Ngesebus. Bitwa o Peleliu, choć krwawa dla Marines walczących na wyspie, nie przysporzyła VC-27 żadnych strat. Tylko jeden FM-2 został zestrzelony przez ciężką artylerię przeciwlotniczą, ale na szczęście jego pilot wyskoczył ze spadochronem i został wyłowiony przez amerykański okręt. Pod koniec września wyspa została uznana za bezpieczną (choć sporadyczne walki z kilkoma dobrze ukrytymi oddziałami japońskimi trwały do końca października), a USS Savo Island mógł zostać przekierowany w okolice Filipin w celu wsparcia nadchodzącej inwazji w zatoce Leyte.

Filipiny

Pierwsze akcje przeciwko japońskim wojskom lądowym nad Zatoką Leyte rozpoczęły się 16 października 1944. Początkowo eskadra myśliwska VC-27 koncentrowała się na atakach naziemnych, podobnie jak miesiąc temu nad Peleliu. Pierwszego dnia Avengery z VC-27 zmiękczały japońskie pozycje na plażach Leyte, a FM-2 wykonały kilka patroli ofensywnych nad zatoką. 17 października warunki atmosferyczne uniemożliwiły Amerykanom jakąkolwiek działania lotnicze, ale następnego dnia VC-27 uderzył w cele w rejonie Visayan. TBM kilka razy zbombardowały lotnisko Dulag, a później tego dnia zbombardowały stanowiska broni w pobliżu San Ricardo. Piloci Wildcatów wspierali kolegów z eskadry bombowej w atakowaniu celów naziemnych i kilka razy wykonali loty patrolowe. 18 i 19 października „Święci” uderzyli w cele położone dalej w glębi lądu, w tym na bazę lotniczą w Tacloban. Od 20 do 23 października atakowali pasy startowe w Dulas, Ormoc i San Pablo za pomocą bomb, rakiet i karabinów maszynowych.

Bitwa w Zatoce Leyte

24 października 1944 dywizjon VC-27 po raz pierwszy starł się z samolotami wroga. Był to pierwszy dzień bitwy, którą później uznano za największą w historii wojen morskich – Bitwa o Zatokę Leyte, zwaną też Bitwą na Morzu Filipińskim. Bitwa ta była wynikiem próby zniszczenia amerykańskiej floty inwazyjnej przez wciąż potężną japońską marynarkę wojenną. Okręty wschodzącego słońca miały być wspierane działaniami połączonych sił lotnictwa marynarki wojennej i armii. Japończycy planowali odciąć linie zaopatrzenia, co odizolowałyby amerykańskie jednostki na przyczółkach Leyte, umożliwiając japońskiej armii odparcie inwazji już na samym jej początku.

Rankiem tego dnia para myśliwców Hayabusa zaatakowała Avengera z VC-27, ale po tym, jak jeden z nich został zestrzelony przez strzelca pokładowego, drugi przerwał atak i wycofał się. Później w ciągu dnia cztery japońskie Ki-43 starły się z czterosamolotowym kluczem FM-2 dowodzonym przez Ralpha Elliotta Jr. Rezultat walki był nierozstrzygnięty, gdyż Japończycy szybko się wycofali, a obładowane zbiornikami paliwa Wildcaty nie mogły ich dogonić. Jednak czterech Amerykanów szybko zauważyło dużą formację bombowców Frances, które kierowały się na bezbronne statki transportowe zakotwiczone u plaż inwazyjnych w Zatoce Leyte. Piloci US Navy mieli przewagę wysokości i tym razem udało im się szybko dogonić wrogie samoloty. Zachowanie japońskich załóg rychło zdradziło ich intencje. Zamierzali przeprowadzić atak kamikadze! Ralph Elliott szybko dopadł i zestrzelił dwa bombowce, po czym spróbował zniszczyć kolejny, który rozpoczął samobójcze nurkowanie przeciwko amerykańskim statkom transportowym. Było już jednak za późno, żeby powstrzymać Japończyka, któremu udało się trafić w jednego z LST. Elliott pomścił płynących nim żołnierzy, zestrzeliwując jeszcze dwa Frances. Co ciekawe, Elliott zgłosił po powrocie na lotniskowiec tylko 3,5 zwycięstwa, ale później jego zespołowe zwycięstwo zostało jednak zaliczone jako indywidualne. Inny pilot Wildcata Frank Leighty strącił trzy kolejne bombowce. Na tym pracowity dla „Świętych” dzień się jeszcze nie zakończył. Jakiś czas po akcji przeciw kamikaze formacja Avengerów z VC-27 pod osłoną FM-2 skierowała się przeciw japońskim pozycjom i po drodze została zaatakowana przez kilka fal Mitsubishi A6M. „Święci” zgłosili zestrzelenie dziewięciu z nich. Podsumowanie tego dnia, który przyniósł „Świętym” pierwszy kontakt z japońskim lotnictwem, było imponujące. Ralph Elliot Jr i Frank Leighty odnieśli po cztery zwycięstwa, Ralph Mayhew dwa, i czterech innych pilotów po jednym. Niestety nie obyło się bez strat. Ralph Mayhew zginął zaraz po walce podczas próby wykonania beczki zwycięstwa nad pokładem USS Savo Island. Silnik jego Wildcata zgasł podczas manewru i nisko lecąca maszyna runęła w wodę.

USS Savo Island z samolotami VC-27 na pokładzie.
Źródło: www.navysite.de

Bitwa przy wyspie Samar

Wielki sukces odniesiony przez VC-27 24 października został szybko przyćmiony przez zdarzenia dnia następnego, kiedy to największa bitwa morska wszechczasów miała wejść w kulminacyjną fazę. 25 października 1944 dowództwo japońskiej floty przystąpiło do realizacji śmiałego, choć desperackiego planu zniszczenia amerykańskiej floty inwazyjnej w głębi Zatoki Leyte. Był to tak zwany plan Shō-Gō 1 Admirała Toyody. Zatoka była pod całkowitą kontrolą US NAVY, więc plan zakładał poświęcenie jednego z trzech zespołów floty japońskiej i użycia go jako wabika dla 3 Floty Halseya. Był to zespół „Siła Północna” admirała Ozawy, który był zbudowany w oparciu o kilka lotniskowców. Jednak lotniskowce te miały bardzo znikomą ilość samolotów, gdyż kręgosłup imperialnego lotnictwa pokładowego został przetrącony w Bitwie na Morzu Filipińskim parę miesięcy wcześniej. Niemniej fortel się udał. Admirał Halsey dał się przechytrzyć i z całą potężną Trzecią Flotą ruszył na północ w stronę „wabików”. Strateńczy zespół został oczywiście przez Amerykanów zmasakrowany. Weteran spod Pearl Harbor lotniskowiec Zuikaku i trzy mniejsze lotniskowce poszły na dno oceanu. Ale taki los był temu zespołowi wyznaczony.

W tym samym czasie do Zatoki Leyte wpływał główny zespół uderzeniowy „Siła Centralna” admirała Kurity z czterema pancernikami ze słynnym Yamato na czele, 6 ciężkimi krążownikami, 2 lekkimi krążownikami i 11 niszczycielami. Po wypłynięciu głównych sił Halseya na północ ku zepsołowi Ozawy Amerykanie mieli na miejscu tylko drugorzędne siły składające się z kilkunastu lotniskowców eskortowych i kilkunastu niszczycieli zgrupowanych w trzech zespołach – Taffy 1, Taffy 2 i Taffy 3, których zadaniem było wspieranie wojsk amerykańskich na lądzie. Zespoły te nie miały w składzie ani pancerników, ani krążowników. Najgorsze było to, że japońska flota podkradła się do amerykańskiej floty niezauważona, a dwa małe lotniskowce z zespołu Taffy 3 znalazły się w zasięgu dział wroga. Wydawało się, że Taffy 3 znalazł się w sytuacji beznadziejnej. Jednak przyparci do muru Amerykanie dokonali rzeczy niewiarygodnej. Ich niszczyciele wykonały brawurowy kontratak w kierunku stalowych potworów, a lotniskowce pod przykryciem zasłony dymnej zrobiły unik i uciekły spod japońskich kul.

Na pokładzie działającego w składzie Taffy 2 USS Savo Island od świtu prowadzone były przygotowania do ataku na japońskie instalacje naziemne. Gdy na mostek Savo dotarła informacja o ataku sił Kurity na Taffy 3, dziesięć obciążonych bombami Avengerów było gotowych do startu, a trzynaście FM-2 krążyło już w powietrzu. Decyzje zostały podjęte błyskawicznie. Mechanicy pokładowi tak szybko, jak się tylko dało przezbroili TBM-1C w torpedy i dziesięć Avengerów wzbiło się w powietrze. Po starcie bombowce VC-27 zostały skierowane wprost na krążowniki wroga. Klucz prowadzony przez por. Goly Henry’ego przeleciał całą drogę do japońskiej formacji ukryty w chmurach i znurkował tuż przed nieprzyjacielskimi okrętami. Wróg był całkowicie zaskoczony, a obsada artylerii przeciwlotniczej nawet nie zareagowała. Zrzucono pięć torped. Jedna trafiła w niszczyciel, a dwie w krążownik, jak się potem okazało w krążownik Chikuma. Oba okręty wkrótce zatonęły. Wildcaty „Świętych” nie miały tu nic do roboty, gdyż nie dostrzegły żadnych japońskich samolotów, i po zakończeniu patrolowania wylądowały na przejętym dopiero co lotnisku Tacloban.

Komandor Porucznik Percival W. Jackson – dowódca VC-27 – był w powietrzu od 5:30 rano. Miał rozkaz poprowadzić Avengery z innego lotniskowca do ataku na oddziały japońskie w Cieśninie Surigao. Kiedy w Zatoce rozgorzała bitwa morska, rozkazano mu skierować całą eskadrę przeciwko okrętom wroga. Jego TBM-1C był uzbrojony w lekkie bomby i rakiety, i nie mógł wyrządzić żadnych szkód japońskim krążownikom. Tak więc zaczął on krążyć na dużej wysokości i koordynować ataki swojej tymczasowej eskadry z góry. Po chwili zauważył samotny wodnosamolot zwiadowczy Aichi E13A „Jake”, który wyłonił się z chmury. Najpewniej był to samolot wysłany z jednego z krążowników dla rozpoznania sytuacji. Jackson zaatakował swoim Avengerem wroga, wystrzelił serię z działek i zapalił japońską maszynę. Kilka sekund później „Jake” rozbił się w morzu. Było to pierwsze zwycięstwo odniesione przez pilota Avengera w VC-27. Zaraz po wygranym pojedynku Jackson zauważył poniżej dwa krążowniki. Zanurkował i pod kontrolą interwałometru spuścił jedna po drugiej wszystkie podwieszone 100-funtowe bomby. Niektóre z bomb trafiły w cel i spowodowały eksplozje na okręcie, którym okazał się krążownik Mogami. Jacksonowi udało się uniknąć trafienia przez artylerię przeciwlotniczą, ale zanim skierował się z powrotem na lotniskowie dolny strzelec dostrzegł na powierzchni wody peryskop okrętu podwodnego klasy I. Jackson zawrócił Avengera w jego stronę i odpalił w kierunku peryskopu wszystkie pozostałe osiem rakiet.

Lt. Goly Henry i Lt. Cdr. Percival Jackson przygotowani do startu. Obaj odznaczyli się podczas bitwy w Zatoce Leyte. Goly Henry poprowadził atak Avengerów, w wyniku którego zatopiono krążownik Chikuma, a Percival Jackson jako pierwszy pilot VC-27 zestrzelił japoński samolot lecąc na TBM. W kolejnym locie Jackson celnie ulokował torpedę w japońskim pancerniku.
Źródło: www.philcrowther.com

Słońce wschodziło coraz wyżej, a bitwa trwała dalej. Nie było jednak czasu na planowanie jakichś bardziej wyrafinowanych akcji powietrznych. Avengery były uzbrajane i wysyłane przeciwko okrętom wroga jeden po drugim. W powietrzu często pośpiesznie łączyły się z TBM-ami z innych lotniskowców, jak i z Avengerami startującymi z wyspy Manus:

  • O 10:15 samoloty TBM-1C pilotowane przez chorążego Laurence E. MacFawna i chorążego Williama R. Pendena wraz z jedenastoma Avengerami z innych eskadr zaatakowały pancernik klasy Kongo, ale tym razem Japończycy nie dali się zaskoczyć i wykonali skuteczny unik przed płynącymi torpedami.
  • Kilka minut później TBM-1C chorążego Harolda B. Harmsa dołączył do dwóch TBM-1C z innego lotniskowca i znurkował w kierunku pancernika Ise. Prowadzące Avengery zrzuciły torpedy pod zbyt dużym kątem i torpedy poszły na dno. Harms wstrzymał się od ataku i zrobił kolejne podejście. Tuż przed wypuszczeniem torpedy jego TBM został trafiony pociskiem działa p-lot o dużym kalibrze w lewą wnękę podwozia. Udało mu się jednak sprowadzić swój samolot z powrotem na Savo. Cudem wylądował na pokładzie z wielkim na pięć stóp otworem w skrzydle, płonącym silnikiem i całym płatowcem obsypanym tysiącami dziur po kulach.
  • O 11:15 Percival Jackson wystartował swoim TBM-1C uzbrojonym w ostatnią dostępną na Savo torpedę. Dołączyło do niego kilkanaście Wildcatów i Avengerów z VC-27, po czym cała formacja skierowała się ku pancernikom wroga. Pomimo gejzerów wody wzbudzanych przez pociski głównych dział okrętowych i nawałnicy ognia dział przeciwlotniczych, Jackson celnie umieścił ostatnią torpedę w burcie pancernika. Pozostałe TBM-1C pilotowane przez poruczników Goly Henriego, Alberta R. Douglasa, i Claude C. Nathana, oraz chorążych Samuela H. Blackwella i Williama R. Pendena miały podwieszone bomby przeciwpancerne. Wyładowali je na krążowniku klasy Mogami i uzyskali trzy trafienia.
  • W tym samym czasie porucznik John Mark Yeaman i chorąży Laurence E. MacFawn zrzucili celnie swoje bomby na inny krążownik również uzyskując trzy trafienia. Po ataku Yeaman zauważył wodnosamolot Aichi E13 i zbliżył się do niego na tyle, aby jego strzelec L. C. Weiner mógł go ostrzelać. Jake zadymił, ale jego pilot zdołał nim umknąć w chmury. Jednak sekundy później Yeaman zauważył kolejnego Jake i tym razem skutecznie strącił go działkami zamontowanymi w skrzydłach. Tym samy stał się drugi pilotem „Świętych”, który zestrzelił wroga lecąc na Avengerze.

Do 15:00 skończyły się nie tylko torpedy, ale i bomby przeciwpancerne. Siedem sprawnych Avengerów zostało więc obładowanych bombami ogólnego przeznaczenia i rakietami, po czym wysłano je po raz kolejny w kierunku wycofujących się japońskich okrętów. Na czele formacji leciał znów komandor porucznik Jackson. Do „Świętych” dołączyło dwadzieścia jeden Avengerów i piętnaście Wildcatów z innych dywizjonów. Wkrótce dwa krążowniki klasy Nachi, jeden klasy Atago i jeden klasy Mogami zaliczyło wiele bezpośrednich trafień bombami i rakietami.

Po południu eskadra myśliwska VC-27 wróciła do akcji. Ralph Elliott poprowadził patrol bojowy nad zatoką. Wildcaty pojawiły się na scenie w samą porę. O 16:43 stacjonujące na lądzie japońskie jednostki lotnicze wyprowadziły pierwszy atak na okręty amerykańskie walczące z flotą Kurity. Klucz Aichi D3A Val podjął próbę ataku na lotniskowce US Navy. Osłonę zapewniała im eskadra Ki-44 Tojo. Jednak w drodze do celu zostały przechwycone przez Wildcaty Elliotta. FM-2 zaatakowały eskortę i w serii pojedynków Amerykanie zgłosili zestrzelenie ośmiu japońskich myśliwców. Ralph Elliott zgłosił trzy zwycięstwa, a porucznicy Andrew T. Price, Charles M. Vehorn, George H. Davidson i Ross po jednym. Nie udało mi się ustalić, kto zgłosił ósmego Tojo. Masakra eskorty zmusiła pilotów Val do zrzucenia bomb w wodę i do powrotu do bazy. Mimo tego, że koniec końców jedno ze zgłoszeń Elliota zostało odrzucone, po tej walce i tak stał się on pierwszym asem VC-27.

Bitwa koło wyspy Samar zakończyła się kompletną katastrofą dla japońskiej floty. Trzy ciężkie krążowniki i jeden niszczyciel zostały zatopione, a trzy kolejne ciężkie krążowniki i jeden niszczyciel zostały poważnie uszkodzone. Najważniejszym jednak skutkiem tej chaotycznej bitwy było przekonanie Kurity, że spotkał się z dużo silniejszym zespołem, niż w rzeczywistości. W konsekwencji wycofał on swoją flotę i siły inwazyjne zostały uratowane. Odwrót Japończyków nastąpił dokładnie wtedy, gdy na lotniskowcach eskortowych US Navy skończyły się torpedy i bomby przeciwpacerne! Prawdziwą przyczyną klęski było jednak to, że atak marynarki nie był ostatecznie skoordynowany ze stacjonującymi na Filipinach jednostkami lotniczymi. Japońskie samoloty zareagowały późnym popołudniem, gdy bitwa była już właściwie dla Japończyków przegrana.

Choć tego dnia dywizjon VC-27 stracił tylko jednego pilota, chorążego Sterlinga Paula Rossa, który został zgłoszony jako zaginiony w akcji, to całodniowe walki mocno dały się we znaki samolotom VC-27. Pięć FM-2 i jednego TBM spisano na straty, a większość pozostałych samolotów została mniej lub bardziej uszkodzona.

Bitwa w Zatoce Leyte trwała do 26 października 1944 roku. Tego dnia Japończycy rozpoczęli masowe uderzenia kamikadze na flotę amerykańską. Jeden z lotniskowców Taffy 1 – USS St. Lo został w ten sposób zatopiony. Kilka sprawnych Wildcatów z VC-27 próbowało interweniować. Ralph Elliott zgłosił uszkodzenie jednego A6M Zeke, ale później to zgłoszenie zostało zredukowane do uszkodzenia zespołowego.

27 października Wildcaty „Świętych” wykonały kilka patrolów bojowych nad flotą transportową. Ralph Elliott brał udział w dwóch z nich. Podczas pierwszego patrolu wspólnie z Frankiem M. Leighty zestrzelił bombowiec nurkujący Aichi Val. Drugi patrol był pozbawiony większych atrakcji poza faktem, że tym razem FM-2 lądowały na USS Petrof Bay.

Odzyskanie sił

28 października „Święci” nie wykonywali żadnych lotów. Eskadra myśliwska odebrała partię nowych FM-2, która zastąpiła poważnie przerzedzony kontyngent Wildcatów na USS Savo Island. Po tym uzupełnieniu stan eskadry zwiększył się z 16 do 19 samolotów (Phil Crowther podaje 24 FM-2). Oto lista zidentyfikowanych FM-2 używanych przez VC-27 od 29 października do 2 lutego 1945 roku:

Typ samolotuNumer seryjnyUwagi
FM-251059 
FM-255221 
FM-255280Jedyny znany FM-2 ze „starego” składu
FM-255465 
FM-255476 
FM-256721 
FM-256733 
FM-256784 
FM-256805 
FM-256828 
FM-256880 
FM-256894 
FM-256907 
FM-256957 
FM-256991 
FM-256993 
FM-257012 
FM-257025 
FM-257102 

29 października 1944 roku Ralph Elliott Jr wykonał swój ostatni bojowy patrol nad Zatoką Leyte. 3 listopada 1944 VC-27 przeleciał z USS Savo Island na wyspę Ponam będącą jedną z Wysp Admiralicji. W ciągu dwóch tygodni „Święci” odpoczywali tam wykonując „luźne” ćwiczenia strzeleckie. 19 listopada wrócili na USS Savo Island, ale do połowy grudnia wykonywali jedynie nudne patrole nad konwojami.

Wyspa Mindoro

15 grudnia 1944 roku „Święci” wrócili do akcji wspierając inwazję na wyspę Mindoro na Filipinach. Była to część większej operacji przygotowań do wielkiej inwazji na Luzon. Już w pierwszym dniu walk Ralph Elliott, Jr. poprowadził udany partol bojowy nad Morzem Sulu i zestrzelił Ki-43 podwyższając swoje konto zwycięstw do 7,5. USS Savo Island operował w okolicach Mindoro do 17 grudnia 1944, aby ponownie wrócić w okolice wyspy Manus. Ta stosunkowo krótka kampania była jednak bardzo udana dla eskadry myśliwskiej VC-27. Oprócz zwycięstw odniesionych przez Elliotta, pozostali piloci Wildcatów zniszczyli 8 samolotów w powietrzu i 7 na ziemi kosztem jednego Wildcata utraconego wraz z pilotem chorążym Fredem J. Moelterem.

Zatoka Lingayen

Inwazję na Luzon w Zatoce Lingayen zaplanowano na 9 stycznia 1945 roku. Jednak Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych jak zwykle zaczęła intensywnie przygotowywać miejsce lądowania kilka dni wcześniej. Japońskie lotnictwo podjęło ostatni wysiłek mający na celu zahamowanie amerykańskiego postępu na Filipinach i było bardzo aktywne w ciągu tygodnia, w którym nastąpiła inwazja. Piloci VC-27 zgłosili zestrzelenie 25 samolotów wroga, ale utracili z różnych powodów aż osiem FM-2 i pięć TBM. Na szczęście większość zestrzelonych załóg przeżyła. 5 stycznia Ralph Elliott Jr wykonał patrol nad Morzem Chińskim i odniósł dwa zespołowe i jedno indywidualne zwycięstwo (0,5 Ki-61 Hien, 0,5 J2M Raiden, 1 B6N Tenzan). Tym samym zwiększył swoje konto do 9,5 zwycięstw i pokonał dotychczasowego wildcatowego lidera US NAVY Dona Runyona, który w 1942 roku w kampanii na Wyspach Salomona zestrzelił 8 samolotów japońskich. 7 stycznia siły inwazyjne były atakowane przez kamikaze. Elliott próbował tego dnia zestrzelić Mitsubishi A6M, ale Zero zostało w końcu zestrzelone przez innych „Świętych”.

9 stycznia 68 000 żołnierzy 6 Armii wylądowało na plażach Zatoki Lingayen. Samoloty VC-27 wykonały tego dnia szereg ataków na pozycje wroga wspierając siły inwazyjne. Nawet te FM-2, które zapewniały osłonę powietrzną, uderzały pod koniec patroli na cele naziemne. Między innymi Ralph Elliott, Jr. wyładował cały zapas amunicji na japoński magazyn wojskowy. 10 stycznia 1945 roku Ralph Elliott cudem uniknął śmierci. Po powrocie z patrolu nad wybrzeżem próbował wylądować na USS Savo Island, ale hak lądowniczy jego FM-2 zaciął się. Elliott przestrzelił pokład lotniskowca, i jego Wildcat wyskoczył za pokładem w pusty ocean. Prędkość samolotu była już za mała, żeby wyrwać w górę. Na szczęście udało mu się wyrównać nad powierzchnią wody, wodować i wydostać z kokpitu zanim Wildcat zatonął. Zaraz potem Amerykanin został wyłowiony przez niszczyciel USS Abbott. 15 stycznia 1945 roku Elliott zniszczył na lądzie cztery japońskie ciężarówki. Jednak był to jego ostatni atak na japońskie cele. Na początku lutego myśliwcy z VC-27 wykonali jeszcze kilka patroli, ale były one raczej spokojne. Wrogów nie spotkano. 2 lutego 1945 r. „Święci” przelecieli do nowo urządzonej bazy na wyspie Samar, a następnie jeszcze tego samego dnia zostali zaokrętowani na transportowiec, który zawiózł ich z powrotem do Stanów.

Możesz żyć tylko dwa razy

Po zakończeniu pełnej chwały, ale wyczerpującej tury bojowej VC-27 został rozwiązany, ale już w marcu 1945 roku powołano go do życia ponownie pod dowództwem Ralpha Elliotta, Jr. W nowym wcieleniu dywizjon „Świętych” miał być znowu uzbrojony w Wildcaty i Avengery (FM-2 i TBM-3), i miał działać z pokładu lotniskowca eskortowego wspierając inwazję na Japonię. W kwietniu 1945 VC-27 rozpoczął intensywne przygotowania do kolejnej kampanii. Jednak wojna zakończyła się, zanim „Święci” włączyli się ponownie do walki.

Ralph Elliott Jr. pozostał czołowym wildcatowym asem US Navy i przeżył wojnę. Dożył sędziwego wieku i odszedł 4 grudnia 2006 roku. Syn Ralpha Elliotta, Jr. – Ralph „Butch” Elliot III – wstąpił do US Army i został pilotem śmigłowca. Podczas wojny w Wietnamie przeżył mrożącą krew w żyłach przygodę, na podstawie której nakręcono nawet film, ale to już zupełnie inna historia…

Poniżej lista zwycięstw Ralpha Elliotta Jr.:

ZwycięstwoDataCzasZgłoszoneUznaneSamolot przeciwnikaWłasny samolotNumer seryjnyMiejsceUwagi
124.10.4408:1511FrancesFM-255443Leyte
224.10.4408:1511FrancesFM-255443Leyte
324.10.4408:1511FrancesFM-255443Leyte
424.10.4408:150.51FrancesFM-255443Leyte zgłoszone zwycięstwo zespołowe, uznane jako indwydualne
525.10.4417:2511TojoFM-255443Zatoka Leyte
625.10.4417:2511TojoFM-255443Zatoka Layte
25.10.4417:251TojoFM-255443Zatoka Leyteodrzucone
26.10.4412:001.0uszk.0.5uszk.ZekeFM-255443zgłoszone uszkodzenie indywidualne, uznane jako zespołowe
6.527.10.4416:450.50.5ValFM-255443Leyte-Samarzwycięstwo zespołowe z Lt(jg) Frank M. Leightym
7.515.12.4409:1011OscarFM-255280Morze Sulu
805.01.4416:450.50.5TonyFM-257012Morze Chińskie
8.505.01.4417:300.50.5JackFM-257012Morze Chińskie
9.505.01.4418:0011JillFM-257012Morze Chińskie

Uwaga: zgłoszenia są wyciągiem z książki lotów Ralpha Elliotta, Jr., uznane zwycięstwa są wyciągiem z Air Combat Action Report i skompletowane przez książce Franka Olynyka „Stars and Bars„.
Czcionka prosta: samoloty zestrzelone
Kursywa: samoloty uszkodzone

Samolot nr 35

Ralph Elliot, Jr. stojący na tle FM-2 z numerem 35 w towarzystwie swoich mechaników . Zwracają uwagę ledwie widoczne japońskie flagi przed kokpitem. Jak widać jest to zdjęcie wykonane na pokładzie lotniskowca – możliwe, że USS Savo Island.
Powyższa grafika to skan kserokopii oryginalnego zdjęcia udostępnionej przez Sama H. Blackwella. Stąd jej kiepska jakość. Oryginał zdjęcia przechowywany jest przez koło weteranów VC-27.

W większości przypadków odtwarzanie malowań samolotów używanych przez asów US Navy jest bardzo trudne. Posiadanie przez pilotów własnych maszyn na lotniskowcach było wielką rzadkością. Na domiar złego na pokładach lotniskowców zrobiono o wiele mniej zdjęć niż w bazach lądowych. VC-27 nie był w tym zakresie wyjątkiem i znanych jest jedynie kilka zdjęć Wildcatów z tej jednostki. Nie udało mi się niestety dotrzeć do żadnej informacji o numerach FM-2, na których Ralph Elliott Jr. zestrzeliwał samoloty wroga. Na szczęście od pewnego momentu Elliott uznał jednego z Wildcatów za „swojego”. Elliott nadał mu przydomek „BALDY”. Było to imię ulubionego owczarka niemieckiego jego brata

Zachowała się seria zdjęć maszyny nr 35 z napisem „BALDY” i z dziewięcioma japońskimi flagami zrobiona w tym samym mniej więcej czasie. Na każdym z tych zdjęć pozuje przy niej (lub w niej) Ralph Elliott, Jr. Wydaje się, że pochodzi ona z sesji zdjęciowej wykonanej podczas rejsu powrotnego VC-27 z kampanii na Morzu Filipińskim. Przynajmniej na jednym, zamieszczonym powyżej zdjęciu, widać bowiem że samolot stoi na pokładzie małego lotniskowca, zapewne USS Savo Island.

Trudno jest dzisiaj z całą pewnością twierdzić, czy samolot nr 35 to właśnie TEN „BALDY”, którego Elliott sobie wybrał, czy jest to losowy Wildcat wybrany i ozdobiony tylko do wykonania serii „promocyjnych” zdjęć. Znanych jest wiele takich „sztucznych” oznakowań na potrzeby sesji zdjęciowych na samolotach US Navy i USMC. Według Sama Blackwella, który był pilotem Avengera w VC-27 i najbliższym przyjacielem Elliotta, używanie osobistych samolotów było u „Świętych” stosowane. Przynajmniej dowódca VC-27 Percival Jackson miał swojego „własnego” Avengera. Możliwe, że był to Avenger nr 27, którego widać na zdjęciu pokazanego we wcześniejszej części artykułu. Widniejący na zdjęciach Wildcata nr 35 napis „BALDY” zdaje się potwierdzać, że nie jest to losowy FM-2 oklejony flagami zwycięstw, tylko osobisty samolot Elliotta.

„BALDY” i kolekcja japońskich flag. Wszystkie zdjęcia pokazujące ten element były zrobione z prawej strony i nie wiadomo, czy występował on również z lewej strony.
Napis „Enlosure Release” widoczny dobrze pod panelem kryjącym uchwyt do otwarcia owiewki od zewnątrz.

Według Forresta F. Glasgowa, oficera uzbrojenia w VC-27, Wildcaty jednostki były samolotami z późnych serii produkcyjnych i posiadały pod skrzydłami pylony dla sześciu rakiet. Pamięta on również, że FM-2 z VC-27 nie miały kołpaków kół (co zresztą było bardzo częste na FM-2), a ich śmigła nie miały kołpaków. Niestety na zachowanych zdjęciach Wildcata nr 35 elementy te (poza śmigłem) nie są widoczne. Widać z kolei inne nietypowe szczegóły konstrukcji tej maszyny. Zamiast klasycznego dużego okrągłego zagłówka Wildcat nr 35 posiadał mały prostopadłościenny zagłówek. Ponadto wydaje się, że maszyna ta miała małe kółko ogonowe typowe dla Wildcatów bazujących na lotniskowcach, a goleń tylnego kółka nie była zakryta standardową blaszaną owiewką.

Kamuflaż samolotu nr 35 był bardzo prosty. Cały samolot pomalowano na jednolity błyszczący granatowy kolor Glossy Sea Blue. Wydaje się, że samolot ten nie miał matowego panelu przeciwodblaskowego przed kabiną. Nie znalazłem za to żadnego zdjęcia, które uwidoczniłoby oznakowanie na usterzeniu pionowym. Można jedynie przypuszczać, że na stateczniku pionowym widniał biały numer 35 wpisany w białą skośną strzałę, co było typowym oznaczeniem Wildcatów z VC-27. Numer 35 był natomiast w widoczny sposób powtórzony na przodzie osłony silnika, jednak i tutaj dodano mu małą skośną strzałkę wyłaniającą się znad i spod numeru w podobny sposób jak na sterze kierunku. Jest o tyle nietypowe, że na wszystkich innych znanych mi zdjęciach Wildcatów i Avengerów z VC-27 na osłonach silnika malowano wyłącznie dwucyfrowy numer bez dodatkowych elementów. Nie wiadomo, czy dodatkowa strzałka była indywidualnym oznakowaniem Elliotta, czy była malowana w późniejszym okresie niż robiono zdjęcia innym samolotom „Świętych”, czy była po prostu dodana na potrzeby sesji zdjęciowej.

Zbliżenie na numer 35 ze strzałką widniejący na osłonie silnika Wildcata Elliotta. Zwraca uwagę kształt cyfr i strzałki. Ta ostatnia jest o wiele mniejsza, niż te malowane na usterzeniu Wildcatów z VC-27.

Choć na zdjęciach jest to ledwie widoczne, warto pamiętać, że znaki rozpoznawcze na FM-2 były naniesione zgodnie z regulaminem w dwóch kolorach, to znaczy miały postać białej gwiazdy i białych pasków na granatowym tle. FM-2 nie były produkowane przez Grummana i nie stosowano na nich grummanowego uproszczenia, polegającego na malowaniu gwiazd i pasków wprost na samolocie w kolorze Glossy Sea Blue. Wiele zdjęć potwierdza obecność dwukolorowych znaków na FM-2. Niestety większość zestawów kalkomanii zawiera błędnie grummanowe białe gwiazdy i paski bez żadnego tła. Nie wiadomo za to do końca, czy znaki na górnej powierzchni skrzydeł miały gwiazdy i paski w kolorze białym, czy w często stosowanym jasnoszarym odcieniu „niskiej widzialności”. Ów jasnoszary był bowiem tak jasny, że na zdjęciach zazwyczaj skąpanych w słońcu skrzydeł nie sposób go odróżnić od bieli. Pewną nieścisłość można też napotkać przy analizowaniu rozmiarów znaków. Według oficjalnych zaleceń US Navy Wildcaty powinny mieć zarówno na skrzydłach jak i na kadłubie takie same znaki 35-calowe. Wydaje się jednak, że za wyjątkiem bardzo wczesnych FM-1 Wildcaty Eastern Aircraft miały znaki czterdziestocalowe.

Wracając do Wildcata Elliotta zachowane zdjęcie wyraźnie pokazuje, że całe śmigło wraz z piastą było pomalowane na czarno. Jedynie przednia część piasty była jasna i wygląda na pozostawioną w kolorze naturalnego metalu. Piasty kół są zaś na zdjęciu zasłonięte przez nogi Ralpha Elliotta pozującego do zdjęcia. Widoczny jest jedynie bardzo mały fragment felgi. Pozwala on na spekulację, że felga była pomalowana na granatowo, ale jej zewnętrzna krawędź była pozostawiona w kolorze naturalnego aluminium. Kolory wnętrza tego samolotu wyglądają na typowe dla FM-2. Kokpit był pomalowany kolorem ANA 612 Interior Green (w przeciwieństwie do Wildcatów Grummana, które miały kokpity w kolorze ciemnozielonym Dull Green). Komora podwozia głównego i skomplikowane golenie podwozia głównego były w całości pomalowane tak jak powierzchnie zewnętrzne, czyli kolorem granatowym Glossy Sea Blue. Wewnętrzne powierzchnie osłony silnika wyglądają na zdjęciu na jasne i były najprawdopodobniej pomalowane na jasnoszaro jak w Wildcatach Grummana.

Pomimo wypłynięcia kilku zdjęć Wildcata „Baldy” kilka pytań w dalszym ciągu pozostaje bez odpowiedzi:

  • Czy był to naprawdę osobisty samolot Ralpha Elliotta Jr., czy była to maszyna ucharakteryzowana do zdjęć?
  • Czy na stateczniku pionowym na pewno widniała typowa dla VC-27 strzała z numerem płatowca?
  • Czy oznaczenia zwycięstw i przydomek „Baldy” widniały też na lewej burcie samolotu?
  • Czy felgi tego Wildcata były faktycznie granatowe z krawędzią w kolorze naturalnego metalu?

Jednak w porównaniu do innych samolotów asów US NAVY odtworzony wygląd FM-2 „BALDY” można chyba uznać za dość prawdopodobny.

Udostępnij: