Modele samolotów

Jugosłowiański Blenheim

Mam w swojej kolekcji modele praktycznie wszystkich krajów w Europie i wielu poza nią ale tak się składało że do tej pory nie miałem nic z Jugosławii. W tą 80tą rocznicę inwazji Niemiec na Jugosławię chciałem coś podrzucić do galerii żeby w tak skromny sposób podkreślić tą datę.

Oczywiście jak zawsze nie małą rolę w tej decyzji odegrała książka i to ona właściwie zdecydowała jaki temat wybrałem na swój Jugosłowiański model.

Książka to “Flying with the Enemy” napisanej przez Oleg’a Oksevski’ego. Otóż Oleg był Serbem, którego rodzice emigrowali do Serbii uciekając przed Rewolucją Sowiecką. Tam się osiedli i młody Oleg urodził już się w Jugosławii a że jak wielu młodych chłopców ciągnęło go w powietrze zrobił szkołę lotniczą i został wykwalifikowany na pilota bombowca Blenheim.

Tutaj ciekawa dygresja a propos Jugosłowiańskiej polityki zbrojeniowej. Była ona w pewnym sensie odzwierciedleniem tego jak kraj ten byl nęcony przez państwa Osi ale także i Wielką Brytanię. I tak bombowce Jugosłowiańskich sił powietrznych to były włoskie Savoia SM 79, Niemieckie Dorniery 17 i Brytyjskie Blenheimy Mk I. Myśliwce to były Messerschmitty i Hurricane. Ponieważ Oleg został przydzielony do pierwszego pułku bombowego wyposażonego właśnie w te maszyny mój wybór padł właśnie na Blenheim’a.

Losy kampanii Jugosłowiańskiej w dużej mierze kojarzą mi się z naszą kampanią Wrześniową. Samotna Jugosławia otoczona ze wszech stron przez wrogów, szybkie zagony pancerne, potężne lotnictwo bombardujące miasta i lotniska, szybko załamująca się obrona i klęska po dwóch tygodniach.

Różnicą od polskiej kampanii było to że w kampanii tej niestety bardzo dużo było zdrady i w przeciwieństwie do Polski naród nie był zjednoczony przeciwko agresjii Niemiec. Chorwaci otwarcie kolaborowali i współpracowali z agresorem jeszcze w czasie kampanii, za co Niemcy nie zrzucili ani jednej bomby na Chorwację. Wśród innych też było dużo zdrady i sabotażu wysiłku wojennego. I tak na przykład jeszcze przed wybuchem kampanii zbiegł do Austri jeden z wyższych oficerów 1go Pułku Bombowego z całym strategicznym planem użycia lotnictwa Jugosłowiańskiego. W efekcie nie było już czasu na zmiany planów i stąd duże straty na lotniskach i wśród sprzętu i personelu w efekcie bombardowań. I tak po wykonaniu paru lotów na bombardowanie nasz Oleg znajduje się na jednym z południowch lotnisk. Pułk ma jeszcze kilkanaście sprawnych bombowców, którymi chcą odlecieć do Grecji lub na Kretę gdzie jeszcze bronią się Anglicy. Chcą lecieć w nocy tak żeby nad Grecją być ranem zwłaszcza że przed nocą wykrył ich niemiecki zwiadowca – Dornier.

Dowódca Chorwat jednak odwleka decyzję i każe iść spać a start będzie jutro. Nad ranem oczywiście nadlatują niemieckie bombowce i z kilkunastu maszyn pozostaje jedna, którą dowódca odlatuje na Chorwację. Niektóre ocalałe maszyny służyły u boku Luftwaffe przez cała wojnę w Chorwackim lotnictwie a nawet parę zostało przejętych przez partyzantów Tito i latały z czerwonymi gwiazdami jeszcze przed końcem wojny.

Zdesperowany Oleg od sekcji radio dowiaduje się że na wybrzeżu Adriatyku mają czekać dwa wodnosamoloty Brytyjskie właśnie na pilotów Jugosłowiańskich chcących kontynuować walkę u boku Aliantów. Desperacka jazda kilkuset kilometrów po kiepskich, zapchanych uciekinierami drogach owocuje tylko tym ze zdążają obejrzeć start wielkiego Sunderlanda a po pól godzinie drugiego zanim udało im się osiągnąć okolice portu. I tak oddaliła się ostatnia szansa wydostania się z Jugosławi.

W czasie okupacji pojawia się przed Ogliem opcja wstąpienia do lotnicwa Chorwackiego i tutaj pojawia się jego plan dostania się do Aliantów. Otóż wykombinował sobie że uda swoją lojalność dla sprawy Chorwacji i Rzeszy tak aby dostać się do Chorwackiej jednostki lotniczej walczącej na froncie wschodnim po czym po prostu zdezerteruje wraz z całą zaufaną załogą. O dziwo plan mu się udaje. Przez wiele miesięcy zaskarbia sobie zaufanie przełożonych tak że udaje mu sie dostać na front Wschodni gdzie walczy na Dornierze 17Z Chorwackiego Lotnicwa. W międzyczasie werbuje zaufaną załogę co nie jest łatwe bo musi skoordynować czterech ludzi. W końcu mu się to udaje i wcześniej zaplanowawszy szczegółowo trasę ucieka do Rosjan w czasie misji bombowej. W efekcie wielu lotów na bombardowanie opracowuje szczegółowy plan i kiedy w końcu udaje mu się zebrać całą załogę ucieka do Sowietów.

Ląduje i dobrowolnie poddaje się po czym szczegółowo przekazuje wszystkie znane mu wiadomości o organizacji jednostki Chorwackiej i Niemców jakie zna. Ma nadzieję że albo uda mu się przedostać do Afryki gdzie będzie mógł walczyć w paru jednostkach jugosłowiańskich albo wstąpi od lotnictwa Armii Czerwonej i będzie tutaj mógł bić niemców. Niestety Oleg nie znał natury bolszewickiej, nie słuchał rad swojego ojca, który gorąco mu odradzał całej eskapady. Nie wiedział ze pierwszą zasadą każdego bolszewika jest podejrzewać wszystkich za wszystko i jak się nie jest kogoś pewnym to na wszelki wypadek najlepiej go zatrzelić. Tak tez miało się skończyć młode życie pilota gdyby nie fakt że akurat w tym czasie partyzantka Tito nawiązała kontakty z Rosją i rozpoczęła kontakty. Zdecydowano trzymać go jako karta przetargowa na przyszłość. I tak młody Oleg przesiedział na Lubliance, najcięższym więzieniu politycznym w Moskwie prawie rok, po czym jako okazało się że nie będzie już im potrzebny został po prostu wysłany do łagru na roboty na kilkanaście lat. Po wojnie udało mu się w końcu skontaktować z jakimiś władzami jugosłowiańskimi i w efekcie długich zabiegów udało mu się w końcu powrócić od ojczyzny rozczarowany na zawsze tym jedynym słusznym systemem.

Po wielu latach udało mu się wyemigrować do Kanady jako prosty mechanik w 1950 roku.

Model to nowo wypuszczony Airfix. Wprawdzie Airfix reklamuje go jako myśliwskiego to nie jest zadnym problemem przerobienie go z powrotem na bombowca zwłaszcza ze wszystkie części “bombowe” i tak są w zestawie. Jugosłowianie mieli około 50 Blenheimów z tego tylko około 20 bylo produkcji Brytyjskiej a pozostałe zostały wykonane na licencji z zakładach Ikarus.

Jugosłowianie wprowadzili parę modyfikacji, które poznałem dzięki wspaniałej publikacji o historii Blenheima w służbie Jugosławi.

To dzięki tej książce dowiedziałem się o paru modyfikacjach wprowadzonych przez farbrykę Ikarus. Ona też dokładnie opisała losy wojenne większości maszyn. Niestety nie udało mi się “przywiązać” Olga do konkretnej maszyny na której wykonywał loty bo nie wspomina on numeru seryjnego swojego Blenheima. Z pewnością jednak nie był to “długonosy” Blehneim bo taki był tylko jeden w Jugosławii i nie brał udziału w działaniach wojennych, stąd ilustracja na okładce jest nieco nietrafna.

Największe róznice to że karabin w wieżyczce został zamieniony na większego kalibru 13mm FN Browning a do standartowego jednego karabinu w skrzydle dorobiony został drugi symetrycznie zamocowany na drugim skrzydle. Były to najczęściej francuskie Sent-Etien Darn 7.7mm. Radiostacje byly innego typu stąd te dziwne maszty na skrzydłach i okrągłe anteny na niektórych maszynach. Wszystko i tak było niepotrzebne bo większość maszyn miała radiostacje wymontowane w czasie wojny. Parę maszyn miało większe modyfikacje jak np. przednie stanowisko strzelca lub innego typu wieżyczkę obrotową ale większośc była łudząco podobna do Brytyjskich Mk I. Jeden Blenheim został zmodyfikowany na “długonosego” Mk IV.

Mój konkretny to maszyna o numerze 3525 Pierwszego Pułku Bombowego. Jugosłowianie opracowali swój własny, trzy kolorowy kamuflaż. Nie był on jednolity ale raczej starano się trzymać tego samego układu plamy i co ciekawe musiał on być albo malowany pędzlem albo przy użyciu masek bo granice pomiędzy kolorami są wyraźnie ostre.

Dwie ciekawostki. Ponoć Jugosłowiańskie maszyny nie miały dolnego włazu…legenda niesie że po to żeby załogi zbyt szybko nie chciały opuszczać bezcennych maszyn. Druga ciekawostka to że grupa Blenheimów z zakładów Ikarus wyprodukowana na wiosnę 1940 roku została wyposażona w silniki…Bristol Mercury PZL. Były to silniki zagrabione przez Niemców z PZL i sprzedane Jugosłowianom do ich Blenheimów. Zrozumiałe że było to jeszcze przed przewrotem stanu i obróceniu polityki Jugosłowiańskiej przeciwko państwom Osi.

A los mojego Blenheima był krótki acz burzliwy. Rankiem 7go Kwietnia załoga Pilot Baralić, obserwator Miklavec i strzelec Grdović wylecieli w kierunku Austrii. Ich celem była stacja kolejowa w Feldbach, na którą rzucili jedną bombę ale zanim mieli okazję zrzucić następne zostali odegnani przez artylerię przeciwlotniczą. W efekcie uników znaleźil się nad montownią Messerchmittów w Wiener Neustad. Tam zrzucili resztę bomb i ostrzelali swoimi dwoma karabinami w skrzydłach maszyny stojące na płycie lotniska. Były one gotowe do odbioru przez Luftwaffe i ponoć zniszczyli lub uszkodzili parę z nich. Niestety ostrzelani przez arylerię przeciwlotniczą musieli lądowac przymusowo w niedalekim polu i dostali się do niewoli. Są dwa zdjęcia tejże maszyny z uszkodzoną kabiną i otoczoną przez chłystków z Hitlerjugend. To oni właśnie zrobili sobie zdjęcia ze swoją wojenną zdobyczą

Udostępnij: