Modele samolotów

Spitfire Mk.Vb Trop, 92 Sqn, Tunezja, Neville Duke (Eduard 1/48)

Pilot

Neville Frederick Duke był jednym z najlepszych i najskuteczniejszych reprezentantów drugiej fali brytyjskich asów, którzy zaciągnęli się już po wybuchu wojny i byli za młodzi, żeby wziąć uwagę w walkach nad Francją i w Bitwie o Anglię. Tak więc karierę zaczął od służby w elitarnym 92 East India Squadron walczącym w ramach legendarnego wtedy skrzydła Biggin Hill. Tam uzyskał dwa zwycięstwa. Potem dostał skierowanie “na wczasy” w Afryce północnej latał na Tomahawkach i Kittyhawkach w niemniej słynnym 112 Shark Squadron. Tam zestrzelił kolejnych 5 samolotów indywidualnie i 2 zespołowo. W drugiej turze bojowej wrócił do 92 dywizjonu, tyle że dywizjon ten wcześniej przeniesiono do Afryki. W 1943 w pościgu za Afrika Korps i w kampanii Tunezyjskiej zestrzelił na Spitfirach Mk.V i Mk.IX 14 kolejnych samolotów. Trzecią turę bojową odbył we Włoszech jako dowódca kolejnego słynnego dywizjonu – 145 Squadron RAF, którego polscy czytelnicy natychmiast skojarzą z “Cyrkiem Skalskiego”. Dowodząc tym dywizjonem i latając na Spitfirach Mk.VIII Duke dołożył do swojego konta 6 ostatnich zwycięstw. Łącznie w czasie wojny uzyskał 27 pewnych zwycięstw indywidualnych i 2 zespołowe (licząc aptekarsko 27,833 zwycięstwa). Analizując raporty niemieckie i włoskie można stwierdzić, że bardzo nieliczne z jego zwycięstw nie znajdują potwierdzenia, ale zaskakująco duża ich liczba ma twarde dowody. Jego końcowy wynik jest jednym z najbardziej wiarygodnych wyników zestrzeleń wśród pilotów RAF. Pod koniec wojny Duke został pilotem testowym w zakładach Hawkera i potem związał swoją karierę z tym zawodem na dobre. To on oblatał prototyp Hawkera Huntera i to on jako pilot Huntera po raz pierwszy na świecie przekroczył magiczną prędkość 1000km/h w locie poziomym. Dożył sędziwego wieku 85 lat i do ostatnich dni hobbystycznie pilotował swój prywatny samolot.

Historię Neville Duka i historię jego osobistych samolotów opisałem w odrębnym artykule na naszej witrynie:

Samolot

Dla modelarza Spitfire Mk.Vb Trop ER220 jest wdzięcznym tematem dzięki temu, że zachowało się kilka zdjęć tego samolotu, w tym zdjęcie całego płatowca po jego lądowaniu na nosie. Na wstępie zacytuję sam siebie i wkleję tu fragment artykułu o Neville Duke umieszczony na naszej witrynie:

W drugiej turze bojowej w 92 dywizjonie w Afryce Nevil Duke miał przydzielone Spitfiry o literach kodowych QJ-R. Pierwszym z nich był Spitfire Mk.Vb Trop produkcji CBAF o numerze wojskowym ER220. Dzięki sfotografowaniu małej kraksy, w rezultacie której ER220 stanął na nosie, mamy dość dobre rozeznanie jak ten samolot wyglądał i jakie były jego szczegóły konstrukcyjne.

Samolot ten miał długą i barwną historię. Sfinansował go fundusz “Ealing Spitifire Fund” i po wyprodukowaniu w Castle Bromwich został przekazany 31 sierpnia 1942 do 9 Maintenance Unit w Cosford. 14 września przekazano go dalej do 47 Maintenance Unit w Sealand, gdzie go rozmontowano, spakowano do skrzyń, przetransportowano do Glasgow i 19 września 1942 załadowano na SS Empire Liberty wraz z innymi Spitfirami przeznaczonymi dla Desert Air Force. 14 października transport trafił do Takoradi w dzisiejszej Ghanie i stamtąd ER220 przerzucono do Egiptu, do 92 dywizjonu RAF, gdzie stał się osobistym samolotem Neville Duka. Na tym samolocie uzyskał on swoje pierwsze zwycięstwo powietrzne na Spitfirach w Afryce – Macchi MC.202 zestrzelonego nad Bir el Zidan. 21 stycznia na ER220 zaliczył swoje czwarte zwycięstwo w tej turze bojowej – Ju 87 z III/StG 3 strąconego na południe od Castel Benito.

Jak widać Spitfire ER220 lądował po jakimś locie na nosie i zapewne po tym wypadku trafił do naprawy. Przy okazji tego remontu filtr przeciwpyłkowy Vokesa wymieniono w nim na filtr przeciwpyłkowy “Aboukir”. Po tym został przekazany do 601 dywizjonu, gdzie dostał oznaczenie UF-V i był używany między innymi przez F/O R. P. W. Sewella. Ten wykorzystał go 7 kwietnia 1943 do zestrzelenia jednego Bf 109 na pewno i drugiego prawdopodobnie. Historia ER220 zakończyła się 17 kwietnia 1943. Tego dnia został zestrzelony w walce z Messerschmittami Bf 110 z III/ZG 26. Jego pilot F/Sgt P. F. Griffiths wyskoczył ze spadochronem nad morzem i trafił do niewoli.

Spitfire Mk.Vb Trop ER220 QJ-R po lądowaniu na nosie. Nie zachowała się informacja o przyczynach tej kraksy.
[Źródło: Neil Robinson i Mark Postlethwaite “Supermarine Spitfie Mk.V in Europe and North Africa” (seria “Wingleader Photo Archive”)]

Charakterystyczne elementy konstrukcji ER220:

Skrzydło typu “B”ER220 ma klasyczne skrzydła typu B z dwoma działkami 20mm Hispano i czterema karabinami maszynowymi 7.7mm. UWAGA: Neville Duke w analizie walk na Spitfirach w Afryce twierdzi, że w jego Spitfirze dla zmniejszenia wagi usunięto dwa karabiny maszynowe. Nie wiadomo jednak której z jego maszyn to miało dotyczyć. Na zdjęciu ER220 widać ślady używania wszystkich czterech Browningów.
KołaNa zdjęciach ER220 nie widać jakie miał koła, ale można bezpiecznie założyć, że na felgach powinny był lite pokrywy przeznaczone do operowania w piaszczystych teatrach wojennych. Opony są zapewne wczesnego typu bez bieżnika, co było typowe dla Spitfirów Mk.V.
OwiewkaER220 miał wiatrochron nowego typu ze zintegrowaną szybą pancerną z prostokątnym lusterkiem wstecznym przymocowanym na szczycie wiatrochronu. Odsuwana limuzynka była też nowego typu, o kształcie bardziej pękatym niż limuzynki wczesnego typu. Limuzynka ma jeszcze wąską tylną ramę. W modelu to część A15.
Regulator napięciaZapewne z tyłu płyty pancernej był przymocowany regulator napięcia późnego typu pracujący na napięciu 24V. Miał on postać skrzynki z dwoma poziomymi cylindrami. W modelu Eduarda to części R68 i R71. Z przodu płyty pancernej był przymocowany okrągły zagłówek, który w modelu Edka jest reprezentowany przez część R55. I regulator napięcia, i zagłówek też rozrysowałem w 3D i umieściłem w pliku podlinkowanym niżej.
CelownikNa zdjęciu, na którym Neville Duke siedzi na skrzydle przed kabiną ER220, celownik jest widoczny z boku, za owiewką. Wydaje się, że układ podpórek reflektora sugeruje nowy prostokątny reflektor. Taki celownik z prostokątnym reflektorem to części A1-D i A2 w załączonym zestawie modeli 3D.
Drzwi KokpituNa doskonałym zdjęciu Spitfira ER220 po lądowaniu na nosie widać, że na drzwiach kokpitu brak jest łomu, mimo że stosowne mocowania są do drzwi przytwierdzone. Co ciekawe na zdjęciu innego samolotu, na którym Duke uzyskał dwa zwycięstwa, a mianowicie ER336 QJ-S łomu też brak. Pojawia się on za to na późniejszym Spitfire Duka ER821 QJ-R.
ŚmigłoER220, jak większość Spitfirów produkcji Castle Bromwich z tego okresu, ma śmigło Rotol Jablo późnego typu. Miało ono bardzo szerokie, drewniane łopaty i długi szpiczasty kołpak. W późnych śmigłach Rotol Jablo końcówki łopat były “zaostrzone” na skutek pociągnięcia aż do końca łopaty blaszanej nakładki wzmacniającej krawędź natarcia. Późne kołpaki Rotol Jablo miały na czubku dość widoczną pokrywkę centralnego otworu w kołpaku.
Rury wydechoweSpitfire ER220 miał wydechy z trzema zespolonymi wylotami po każdej stronie z bardzo spłaszczonymi końcówkami o kształcie rybich ogonów. Widać wyraźnie na zdjęciach, że i ER220 i inne Spitfiry tego przedziału numerów seryjnych miały już przygotowaną konstrukcję pod kanały podgrzewające spalinami uzbrojenie pokładowe. Instalacja podgrzewająca biegła przez środek wydechów do tyłu i prostopadłym kolankiem wchodziła do kadłuba za wydechem. Na Spitfirze ER220 widać za wydechem otwór, w który to kolanko miało wchodzić, ale same rury wydechowe były starszego typu bez instalacji podgrzewającej.

Malowanie

Tutaj nie ma szału. Spitfire ER220 nosił klasyczny kamuflaż pustynny złożony z plam Mid Stone i Dark Earth od góry i Azure Blue od dołu. Na zdjęciu z kraksy kamuflaż wygląda na dość wypłowiały i zużyty. I tu mała dygresja – obecny stan wiedzy, a może tylko przekonania i wiara, sugeruje że pustynne Spitfiry Mk.V produkcji CBAF (czyli właśnie ER220) miały spody Azure Blue, a pustynne Spitfiry Mk.V produkcji Supermarine miały spody w kolorze Sky Blue. Czy ta teoria jest prawdziwa, nie wiem, ale spód Spitfira ER220 na czarno białym zdjęciu jest na tyle ciemny, żeby wykluczyć z dużym prawdopodobieństwem użycie Sky Blue.

Bardzo ciekawym elementem tego Spitfira są znaki rozpoznawcze. Co prawda ich rozmiar i rozmieszczenie było standardowe i nudne do bólu (znaki B na górnej powierzchni skrzydła, znaki C1 na kadłubie, Fin Flash na stateczniku i zapewne znaki typu C na dolnych powierzchniach skrzydeł), jednak ich kolor budzi zastanowienie. Albo to kwestia przemalowań, albo innej szybkości płowienia, albo zastosowania różnych farb do różnych znaków, albo warunków oświetleniowych, ale znaki na górnej powierzchni skrzydeł i Fin Flash są bardzo jasne, a znak C1 na kadłubie bardzo ciemny. Nie będę głębiej spekulował, bo nie mam pojęcia o co chodzi.

No i teraz trzeba poruszyć litery kodowe. Tu jest najwięcej niewiadomych. W pewnym momencie podczas służby w Afryce 92 dywizjon zaczął stosować ciemniejsze i cieńsze litery “QJ” i jaśniejsze, lub wręcz białe dość grube litery indywidualne. Początkowo litery “QJ” nie były bardzo ciemne. Na czarno – białych zdjęciach wychodziły albo jaśniej od kamuflażu, albo niewiele ciemniej. Potem 92 dywizjon zaczął stosować jakąś dużo ciemniejszą farbę do liter “QJ”, jedni interpretują ją jako czerwoną, inni jako granatową. ER220 pochodził z tego wcześniejszego okresu i litery “QJ” były dość jasne, a litera “R” była najpewniej biała. Jednak konia z rzędem temu, kto udowodni jaki był ten nieszczęsny kolor liter “QJ” na Spitfirze ER220. Całe dekady przyjmowało się, że jasnoszary (Medium Sea Grey), aż Eduard w jednym zestawów, w którym dał kalkomanie do innego Spitfira Neville Duke ER821 “QJ-R”, zaryzykował teorią, że były w kolorze Azure Blue. I właściwie czemu by nie? Skąd w Afryce miałyby się znaleźć dostawy Medium Sea Grey? W moim modelu postanowiłem więc, że litery “QJ” będą właśnie Azure Blue. Najwyżej będę musiał je kiedyś przemalować.

Pod wiatrochronem albo Duke, albo raczej jego mechanik, namalował oznaczenia zwycięstw odniesionych od początku kariery bojowej Duka. Pierwotnie pod wiatrochronem było 8 oznaczeń zwycięstw, pod koniec kariery ER220 już 12 zwycięstw powietrznych. Tu małe wyjaśnienie. Podczas walk na Tomahawkach w 112 dywizjonie Duke miał dwa zwycięstwa zespołowe. Formalnie było to 1/3 pełnego zestrzelenia i 1/2 pełnego zestrzelenia. Czyli razem 0,833 zwycięstwa według anglosaskiej (choć bardziej amerykańskiej) nomenklatury. Jednak Duke traktował sam te dwa zespołowe zwycięstwa jako jedno całe. I tak rozpoczynając drugą turę w 92 dywizjonie miał oficjalnie 7,833 zwycięstwa na koncie, ale sam uważał, że ma osiem i stąd osiem symboli na Spitfire. To się przejawia potem we wspomnieniach w innych sytuacjach. Kiedy chwalił się, że właśnie uzyskał dwudzieste ósme zwycięstwo, tak naprawdę miał 27,8333 na koncie.

Neville Duke wysiada ze Spitfira ER220. Pod wiatrochronem widnieje 8 symboli zwycięstw, czyli przedstawiony jest stan z początku drugiej tury w 92 dywizjonie przed uzyskaniem pierwszego zwycięstwa 8 stycznia 1943.
[Źródło: Christopher Shores and Giovanni Massimello with Russel Guest “A History of the Mediterranean Air War 1940-1945”]
A tu Neville Duke siedzący na skrzydle Spitfira ER220 po ostatnim zwycięstwie uzyskanej na tej maszynie, czyli po 21 stycznia 1943. Dziesiąte i jedenaste oznaczenie dotyczą dwóch MC.202 z 18o Gruppo zestrzelonych 11 stycznia 1943 na Spitfirze QJ-S (patrz artykuł na witrynie o Neville Duku
[Źródło: Neville Duke “Test PIlot’]
Dla zobrazowania jak z bliska wyglądały zwycięstwa malowane na samolotach Neville Duka warto przestudiować to zdjęcie. Ale uwaga: to NIE JEST zdjęcie Spitfira ER220 QJ-R, a jego późniejszego Spitfira ER821 QJ-R.
[Źródło: www.iwm.org.uk]

I teraz przejdźmy do napisu “East India Squadron” na kadłubowym zbiorniku kadłuba. Takie napisy widniały na Spitfirach 92 dywizjonu w 1941 roku. Jednak na afrykańskich Spitfirach z tego dywizjonu są raczej nieobecne. Wydaje mi się, że tradycja malowania tych napisów umarła, a wskrzesił ją dopiero Neville Duke. W końcu po przybyciu do Afryki ze starego składu pilotów dywizjonu nie było prawie nikogo. Mechanicy owszem byli w dużej mierze ci sami, ale kadra latająca była nowa. Póki co można przyjąć, że napis “East India Squadron” był osobistym oznaczeniem Duka. Na Spitfirze ER220 pisany on był w jednej linii. Na późniejszym Spitfire ER821 w dwóch liniach. Po tym najszybciej można rozpoznać ze zdjęciem którego z nich mamy do czynienia. Chociaż stop. Dalej dość enigmatyczny jest trzeci Spitfire Mk.Vc QJ-R o numerze wojskowym ES121. On też mógł mieć ten napis i nie wiadomo jakby mógł wyglądać.

I na końcu dochodzimy do największej z całej masy zagadek dotyczących malowania i tak nieźle obfotografowanego Spitfira ER220. Jak to wyżej wspomniałem, to był samolot pochodzący ze składek funduszu Ealing. Z tego powodu był ochrzczony nazwą “Borough of Ealing”. Mógł więc mieć namalowany ten napis gdzieś po niewłaściwej stronie. Ale jeśli już, to nie mam najmniejszego pojęcia jak mógłby wyglądać.

Kleimy

Nie będę tu zanudzał po raz kolejny tą samą historią od samego początku. Moje doświadczenia ze sklejaniem Spitfira Mk.Vb z Edka opisałem w relacji z budowy Spitfira Mk.Vb EP706 George Beurlinga:

Tu opiszę tylko to, co w Spitfirze Neville Duke było inne.

Malowanie

W Spitfire Beurlinga dla odtworzenia obić i otarć farby pomalowałem pewne krytyczne obszary lakierem aluminiowym Alclada, a potem zastosowałem Chipping Fluid od AK Interactive. Nie byłem zachwycony efektem względem nakładu pracy i potem w o wiele mniej poobijanym Spitfire Erica Gibbsa ograniczyłem się już tylko do symulowania obić srebrną kredką Prismacolor:

Wyniki kredkowania też mnie szczególnie nie zadowoliły. Spitfire Duke był dużo bardziej poobijany na nasadach skrzydeł i wróciłem jednak do Alclada i AK Interactive Chipping Fluid:

Kamuflaż malowałem z ręki autentykami od Mr. Paint. Wiem, że słowacka firma robi bardzo jasne wersje kolorów pustynnych RAF, ale też Spitfire ER220 w końcowej fazie był mocno wypłowiały. Powiem jednak szczerze, że drugi raz farb Mr. Paint do kamuflażu pustynnego nie wezmę prosto ze słoików, a będę je mieszał. Szczególnie nie odpowiada mi Mid Stone. Powinien być trochę ciemniejszy. Tak jak i w poprzednich dwóch Spitfirach Mk.V bawiłem się w delikatny “mid shading” używając nieco ciemniejszych i nieco jaśniejszych odmian kolorów podstawowych. W związku z tym, że nie potrafię się zmusić do odwzorowania oznakowania za pomocą nowych kalkomanii Eduarda większość oznakowania malowałem z wykorzystaniem masek wyciętych w folii Oramask i w papierze kabuki na ploterze Roland Stika. Słowo wyjaśnienia – nie znoszę nowych kalkomanii Eduarda nie z powodu zastosowania technologii usuwania folii po ich nałożeniu. To akurat jest doskonałym rozwiązaniem. Nie mogę strawić wszechobecnego ziarna spowodowanego cyfrowym wydrukiem. Żaden kolor nie jest jednolity. Nawet czarny jest kropkowany. Poza tym Spitfire Duke miał dość poharatane znaki, zwłaszcza te na skrzydłach i bardzo rzucające się różnice w jasności kolorów. Kokrady na skrzydle miały bardzo jasny (wypłowiały? malowany inną farbą?) granatowy. Kokardy na kadłubie były jak nowe. Fin flash też był dziwnie jasny. Malując za pomocą masek można było było próbować to jakoś odwzorować. Poniżej zdjęcie z fazy malowania podstawowego:

Poniżej tabela z większością podstawowych kolorów na modelu:

Interior Grey-GreenMRP-111 Interior Grey GreenKokpit
Dark EarthMRP-108 Dark Earth WWIIPlamy kamuflażu na górnych powierzchniach
Mid StoneMRP-121 Middle StonePlamy kamuflażu na górnych powierzchniach
Azure BlueMRP-119 Azure Blue, WW II RAFKolor dolnych powierzchni i litery “QJ”
Dull BlueMRP-158 Morning Blue JASDFGranatowy w kokardach na kadłubie i na spodzie skrzydeł
Dull Blue jasny1 * MRP-124 Marking Blue
1 * MRP-319 Azzurro Subalare
Granatowy w kokardach na górze skrzydeł i Fin Flashu
Marking WhiteMRP-004 WhiteBiały w kokardach i we Fin Flashu, oraz litera indywidualna “R”
Dull RedMRP-123 Marking RedCzerwony w kokardach, Fin Flashu i na kołpaku
Indentification YellowMRP309 Giallo CromoŻółty w kokardach na kadłubie

Jak już się wyzewnętrzniłem na temat kalkomanii Eduarda, to dla równowagi powiem, że w przypadku napisów eskploatacyjnych zdają egzamin wyśmienicie. Na małych napisach ziarna tak nie widać, a po zdjęciu folii napisy wyglądają jak malowane. W dodatku w przypadku takich zużytych samolotów jak Spitfire ER220 Duka można za ich pomocą w banalny sposób odtworzyć miejscowe starcia napisów, a zwłaszcza charakterystycznych linii wyznaczających miejsca do chodzenia na skrzydłach. Pisząc o nich przypomniałem sobie, że Eduard daje w kalkomaniach opcję do naniesienia niesymetrycznych linii z linią w kształcie litery “L” na lewe skrzydło i linią poziomą przez całe prawe skrzydło oraz opcję do naniesienie symetrycznych linii, gdzie linie na obu skrzydłach są w kształcie liter “L”. Na Spitfirach Mk.V stosowano tylko ten pierwszy wariant. Dlaczego? Bo blacha nad chłodnicą glikolu na prawym skrzydle była bardzo cienka i można ją było pogiąć łażeniem po niej. Z tych powodów całe prawo skrzydło od dźwigara w tył miało status “nie deptać trawników” i oznakowania były niesymetryczne. Oczywiście w praktyce mechanicy i tak łazili po tym skrzydle u jego nasady, co widać po notorycznych obiciach nie tylko lewego, ale i prawego skrzydła. W Spitfirach ze skrzydłem “C” zastosowano szereg wzmocnień, a problem rozwiązano definitywnie w skrzydłach Spirfirów Mk.VIII/IX z dwoma chłodnicami. Wtedy też stosowano już symetryczne linie ostrzegawcze “L” – “L”. Możliwe, że na jakichś późnych Spitfirach Mk.Vc zaczęto już stosować symetryczne oznakowanie, ale nie mam o tym wiedzy.

Te dygresje mnie kiedyś wykończą… Miałem przecież pisać o wyjątkowej zalecie “defoliowalnych” kalkomanii napisów eskploatacyjnych Eduarda. A więc po naniesieniu kalkomanii i zdjęciu na drugi dzień folii zabezpieczyłem malowanie matowym lakierem bezbarwnym Mr. Paint (MRP-127 Super Clear Matt Varnish), a potem gąbkami ściernymi Tamiya i delikatniejszą Mr. Melamine Foam zacząłem przecierać miejsca linii aż do kamuflażu. Wydaje mi się, że w nieco zbliżony sposób wyglądało to na oryginale:

Trochę za wcześnie jednak pokazuję to zdjęcie, bo nie napisałem jeszcze ani o kalkomaniach, ani o gąbkowaniu, ani o śmigle.

Kalkomanie

Eduard zamieścił malowanie Spitfira QJ-R Neville Duka w pudełku 11157 Spitfire Story – Southern Sky. Ale po pierwsze zawziąłem się, że nie będę wykorzystywał oznakowania z kalkomanii Eduarda, a po drugie Eduard dał kalkomanie do innego, późniejszego Spitfire Duka ER821. Ten drugi był w sumie nawet ciekawszy, bo Duke odniósł na nim więcej zwycięstw, ale uznałem że na zdjęciach ER220 widać o wiele więcej. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że ER220 kryje w sobie mroczną pułapkę o nazwie “Borough of Ealing”. Dlatego narysowałem sobie napis “East India Squadron”, oznakowanie zwycięstw i numer ER220 w CorelDRAW, po czym wydrukowałem na drukarce laserowej OKI z białym tonerem.

Klikając poniższy link możecie ściągnąć wzory kalkomanii i masek do Spitfira Mk.Vb Trop ER220 jako pliki CorelDRAW X5 i EPS. We wzorach kalkomanii dałem wzór oznaczeń zwycięstw tak, jak powinien wyglądać. Ale moja drukarka nie poradziła sobie z nim. Dużo lepszy efekt osiągnąłem, gdy drukowałem bardzo uproszczony wzór i jego też załączyłem. Dałem też krój numeru ER220, którego użyłem na modelu, ale już po jego zrobieniu znalazłem kolejne zdjęcia Spitfirów Mk.V z serii ERxxx. Choć nie było jednego praktykowanego wzoru i co samolot, to numer inaczej wyglądał, ale gdybym robić ten model jeszcze raz, to zastosowałbym nieco inne kształty numeru. I tą drugą, lepszą wersję też zamieściłem w poniższym pliku.


Gąbkowanie

Taki stary jestem, a nigdy jeszcze nie używałem gąbek do brudzingu. Tym razem się przełamałem, bo po malowaniu i po łosiu Spitfire dalej wyglądał jak nówka. Dotarło do mnie, że tajemnica tkwi w jakości gąbki. Przy poprzednich próbach taką zwykłą gąbką wychodziło mi to paskudnie. Dopiero kiedy zastosowałem gąbkę MIGa Jimeneza “AMMO Remover Sponge for Washes & Pigments” zrozumiałem o co to całe halo. To zupełnie inny materiał. Podejrzewam, że jakieś kosmetyczne gąbki do pudrowania są robione z czegoś podobnego. Trzeba będzie sprawdzić. Pociapałem więc górne powierzchnie gąbką z wykorzystaniem różnych washów i filtrów AK interactive i MIG AMMO. Robiłem to oszczędnie prawie suchą gąbką, ale na matowym lakierze i tak pięknie się trzymało bazy, a w razie czego można było nadmiar zmywać gąbką nasączoną benzyną do zapalniczek.

Podwozie

Spitfire ER220 miał podwozie typowe dla Spitfirów ze skrzydłem “B”. Jedyną różnicą w stosunku do Spitfira Beurlinga było występowanie kołpaków kół podwozia głównego. Kołpaki te przykrywały pięcioszprychowe felgi. Były przeznaczone na tereny pustynne dla zabezpieczania kół przed piachem.

Śmigło

<samokrytyka> Coraz krótsze te rozdziały robię </samokrytyka>. Spitfire ER220 był produkcji Castle Bromwich, a ten przez długi czas stosował w swoich Spitfirach wyłącznie śmigła Rotol. W Spitfrach Mk.Vb montował śmigła Rotol Jablo z szerokimi drewnianymi łopatami i dłuugim kołpakiem. Podobno te śmigła nie lubiły trudnych warunków atmosferycznych, ale akurat w Afryce występowały one często. Istniały trzy wersje tego śmigła do Spitfirów Mk.V – RX5/10, RX5/14 i RS/24, które miały łopaty RA.690 lub RA.10049. Na zdjęciach widać faktycznie drobne różnice w łopatach i kołpakach, ale za chiny ludowe nie byłem w stanie pożenić tego co czytam z tym co widzę i nie będę się wymądrzał który model jak wyglądał. W każdym razie jedne kołpaki, wydaje mi się że wczesne, miały nosek ładnie oprofilowany, a inne miały wyraźny bardziej płaski okrągły dekielek na nosku. Założyłem, że ER220 miał to drugie zakończenie kołpaka, choć za zdjęciu akurat tym noskiem ktoś zarył w piach. Drugą różnicą były łopaty. I tu jestem prawie pewien, że bardzo wczesne łopaty albo nie miały blaszanych okuć na krawędziach natarcia, albo inaczej były one profilowane, bo końcówki łopat miały idealnie okrągłe końcówki. Później blaszane nakładki były ciągnięte prosto aż do samego końca i końcówki łopat były zaostrzone jak tasak. Choć tego nie widać na zdjęciu, obstawiam że Spitfire Duka miał zaostrzone końcówki. Oczywiście blaszane okucia były tak potem zaszpachlowane, że z zewnątrz ich w ogóle nie widać, ale charakterystyczne końcówki uderzały po oczach z daleka. Wreszcie trzeci drobny element, czyli małe oprofilowania dodane na kołpaku przed gniazdami śmigieł. W bardzo wczesnych śmigłach były one wpuszczone w kołpak, a w późniejszych miały małe, ale dość wyraźne kołnierze wokół, które wykorzystywano do mocowania oprofilowań z zewnątrz na kołpaku. Sądzę, że ER220 miał to drugie rozwiązanie, choć z kolei rozdzelczość zdjęcia jest zbyt mała, żeby dać sobie za to rękę uciąć.

Eduard daje w zestawie śmigło Rotol Jablo, ale jest ono dość uproszczone. Nie ma na przykład charakterystycznych dużych gniazd, w których montowano łopaty, a które widać jak na dłoni przez bardzo duże wycięcia w kołpaku. Nie ma też w ogóle tych nieszczęsnych oprofilowań przed łopatami na kołpaku. Zachęcony doświadczeniami z projektowaniem i drukowaniem śmigieł DH Hydromatic dla moich poprzednich dwóch Spitfirów nie mogłem się oprzeć, żeby dorobić sobie własne śmigło Rotol Jablo. Model 3d tego śmigła dodałem do zestawu plików do wydruku, który podlinkowuję poniżej w tym artykule.

Podsumowanie

No dobra, jak zrobiłem poprzednio falstart ze zdjęciem, to teraz dam większe zbliżenie na brudzing. Oczywiście, żeby się pochwalić, ale w sumie cały artykuł po to powstał :). Zwróciłbym tu uwagę, że Spitfire ER200 nie miał najwyraźniej łoma na drzwiach i model 3d takiej wersji drzwi też jest załączony w plikach do wydruku. Skorygowałem też położenie zamka drzwi na dole, bo po ich otwarciu i opuszczeniu sprężyny z automatu rozpychały zasuwę do pozycji “zamkniętej”. Tu jeszcze jedna dygresja: Spitfiry produkcji Castle Bromwich miały standardowo na drzwiach pionowe napisy ostrzegawcze, najczęściej czerwone. W Spitifire Beurlinga o tym zapomniałem, bo na zdjęciu oryginału mechanik zasłonił to miejsce nogą, ale tu ten napis dodałem, bo na zdjęciu ER220 ten napis ewidentnie widać. Niestety Eduard nie zamieścił takiej wersji napisu w kalkomaniach i musiałem go sobie sam wydrukować. Jak wspominałem na samym początku, nietypowe są też rury wydechowe, bo w Spitfirze ER220 w kadłubie za wydechami były już zrobione otwory na instalację do podgrzewania uzbrojenia, a same rury tego przewodu jeszcze nie miały.

To był już trzeci Spitfire Mk.V Eduarda, którego robiłem i poza kwestiami związanymi z malowaniem i brudzingiem niczego zaskakującego przy tej budowie nie odkryłem. Największą różnicą konstrukcyjną było oczywiście śmigło Rotol Jablo.

W poniższym archiwum znajdziecie pliki w formacie STL ze wszystkimi detalami, które zaprojektowałem i użyłem w tym modelu. To jest to samo archiwum, które podlinkowuję we wszystkich relacjach z budowy Spitfirów z Eduarda. Możecie z niego korzystać do woli, ale wspomnijcie proszę źródło zgodnie z licencją Creative Commons CC-BY. Link do licencji tutaj: https://creativecommons.org/licenses/by/4.0.


Spis wszystkich elementów w pliku 7z jest w tym arkuszu Google Sheets:

https://docs.google.com/spreadsheets/d/1c2f4knieeoLvKBw9xNXfC7iaj4Gsbqd_Gh6GKFuxjNY/edit?usp=sharing

Ostatnia aktualizacja modeli 3D w powyższym pliku – 14 listopada 2022. Patrz opisy w Google Sheets.

Galeria końcowa

Post Scriptum

I na koniec mały dodatek. Fanem Spitfira ER220 jestem od bardzo dawna. Jakieś 25 lat temu zrobiłem go po raz pierwszy z zestawu Tamiyi. Nie miałem wtedy zdjęcia pokazującego tego Spitfira w całości i oznakowanie, choć też malowane ze pomocą masek, oparłem o profile znalezione w jakiejś książce albo w jakimś czasopiśmie. Teraz mam dużo więcej materiałów na jego temat, a model Spitfira z Eduarda to jednak zupełnie inna generacja i zdecydowałem się go zrobić do od nowa, żeby wyglądał na półce kompatybilnie z innymi Spitfirami Eduarda. Mojego pierwszego ER220 malowałem jeszcze Humbrolami i widać jak różne firmy różnie interpretują kolory schematu pustynnego. W tym starszym modelu szczególnie razi kolor spodu, ale wtedy z jakichś powodów myślałem, że Spitfire Duka miał spód pomalowany Light Mediterranean Blue. Nie pamiętam czemu. Niemniej to, co mnie teraz zaskoczyło, to że kształtowo są one do siebie bardzo zbliżone. Model Eduarda siedzi jakby niżej, ale to bardziej efekt nieco spłaszczonych opon i moim zdaniem zbyt krótkiej goleni kółka ogonowego w modelu Tamiyi.

Udostępnij: