T-60 Power Armor
Przygody w drukowaniu 3D
Wszystko zaczęło się od postów na FB. Jeden z moich znajomych założył grupę 3D48th i bardzo szybko inni modelarze zaczeli dodawać różne pliki zawierające rozmaite dodatki do czołgów w 1/48. Wcześniej chodziło mi po głowie kupienie drukarki 3D, ale trudno mi było taki zakup uzasadnić i odkładałem to z miesiąca na miesiąc. Głównie dlatego, że nie sądziłem że ta technologia była aż tak bardzo do modelowania przydatna. Wszystko się zmieniło jak zobaczyłem projekt gąsienicy do Shermana, którą można sobie było wydrukować w jednej części! Decyzja się podjęła praktycznie sama :).
Niestety, technologia nie jest jeszcze na etapie gdzie można by ją zarekomendować przeciętnemu modelarzowi. Nie dość, że trochę kosztuje to jest sporo problemów z uzyskaniem zadowalających rezultatów. Jak w większości nowych technologii, drukowanie 3D (szczególnie w żywicy) ma specyficzne ograniczenia: małe części drukują się o wiele lepiej niż duże, czasami trudno jest ustawić część tak żeby się drukowała dokładnie w takich rozmiarach i kształcie jak trzeba itp itd. Pomimo tego, jak już się rezultaty osiągnie to są one naprawdę imponujące. Części, które do tej pory by były dostępne tylko z blaszki, teraz można zrobic z żywicy. Zamiast kombinować jak zrobić kopię, można ją sobie po prostu po raz kolejny wydrukować. Do tego w większości przypadków, takie części wyglądają o wiele lepiej niż blaszka i bardziej przypominają oryginał. Tu są przykłady z moich różnych prób: osłona tyłu późnego Shermana M4A3E8, osłona peryskopu, brytyjskiej anteny, świateł T-55 i różne bańki, zbiorniki i różne inne dodatki:
Większość części widocznych powyżej są dostępne do “domowego użytku” bez jakichkolwiek ograniczeń. Jak ktoś jest jeszcze bardziej zdolny, to może sobie sam części zaprojektować. Sporo firm które sprzedają oprogramowanie CAD mają wersje darmowe dla “amatorów”. Na wspomnianej grupie 3D48th jest co najmniej kilku modelarzy, którzy sobie po prostu sami zaprojektowali części jakie im były potrzebne (i nie były dostępne u innych producentów).
Gambody
W związku z tym, że sam “pomysł” drukowania 3D nie jest nowy, są też firmy które zajmują się sprzedawaniem cyfrowych modeli. Takie modele można kupic jako pliki .stl i wydrukować na swojej drukarce. W większości przypadków cena takiego modelu jest o wiele niższa niż gdyby kupować od typowego producenta “żywicy”. Nawet po dodaniu ceny samego materiału i tak wychodzi mniej. Oczywiście zamieniamy wtedy nasz czas na pieniądze :). Wydrukowanie (i co najważniejsze, przygotowanie do drukowania) nie jest łatwe i trochę tego czasu zajmuje. Jedną z takich firm jest Gambody (www.gambody.com). W większości ich modele przeznaczone są do drukowania z użyciem drukarek “wytryskowych”, ale niektóre można też wydrukować na drukarce żywicznej. Jednym z takich modeli jest Power Armor w wersji T-60 z gry Fallout 4.
“Budowa”
Samo drukowanie oczywiście nie obyło się bez przygód. W większości były one z mojej winy. Nawet po ponad pół roku cały czas się uczę i cały czas chętnie sięgam po porady od innych. W tym przypadku co najmniej parę pomyłek było szczególnie kosztownych, głównie ze względu na rozmiary drukowanych elementów. Równanie jest w miarę proste: zmarnowany czas + zmarnowana żywica = doświadczenie :). Figurka jest w skali 1/16 i ma prawie 14 cm wysokości. Składa się ona z 6 części, z których największa (jeżeli chodzi o wsokość, bo to jest w drukowaniu 3D najważniejsze) ma ponad 10 cm. To 10 cm (w zależności od ustawień, rozdzielczości itp) przekłada się na prawie 9.5 godzin druku. Do tego dochodzi charakterystyczna Power Armor Station, która składa się z 5 części. Drukowanie tych jest jeszcze trudniejsze niż samej figurki, głównie dlatego że są one cienkie ale długie i nie dość że trwa to jeszcze więcej czasu, to umieszczenie ich w mojej drukarce w taki sposób, żeby wyeliminować “schodki”, jest prawie niemożliwe. Oprócz tego, niestety po wydrukowaniu okazało się nie pasują one do siebie za dobrze. Nie wiem czy to wina żywicy której wtedy używałem, ale we wszystkich częściach “dzwigu” musiałem podpiłować połączenia. Co ciekawe, sama figurka złożyła się prawie bez problemów.
Tu widać jak model jest podzielony:
Na szczęście nie mam zdjęć pomyłek :). Tu jest sama figurka wydrukowana i tymczasowo połączona w całość:
Rezultat
Jako że to jest moja pierwsza figurka (w jakiejkolwiek skali), także rezultat nie jest do końca zadowalający. Model jest pomalowany akrylami Vallejo i pobrudzony emaliami Miga i AK. Zamiast użyć Alclada postanowiłem spróbować “metalowych” akryli i muszę przyznać, że jestem z nich bardzo zadowolony. Wyglądają prawie tak samo dobrze jak Alclady i można je bez problemów brudzić emaliami i olejami. Do tego doszły suche transfery z Archera i kilka oznaczeń z kalkomanii z modeli które zrobiłem w przeszłości. Samo logo Brotherhood of Steel (najważniejsza część modelu :)) było wydrukowane specjalnie przez Tomka Gronczewskiego.
Rezultat jaki jest, każdy widzi :). Wiem, że dużo się jeszcze muszę nauczyć jeżeli chodzi o malowanie figurek i już znalazłem sobie następne ofiary :). Okazało się, że Gambody ma też pliki z Power Armor w wersji “Enclave” i “Tesla”…