B-25 Mitchell z 305. dywizjonu RAF (Accurate Miniatures, 1/48)
To drugi, po Mosquito, mój model samolotu z 305. dywizjonu RAF. Do kompletu brakuje mi tylko Wellingtona 🙂 .
Jak większość moich modeli, które ostatnio skończyłem, on był “budowany” od dłuższego czasu. Kupiłem go dawno, dawno temu (zaraz po tym jak Accurate Miniatures zaczęły je produkować), zacząłem składać do kupy i odłożyłem na półkę. Od początku wiedziałem, że będzie on w malowaniu RAF, ale nie byłem pewny czy mi się uda znaleźć polskie oznaczenia. Z pomocą przyszła książka “305. Dywizjon Bombowy” Józefa Zielińskiego wydana dawno temu przez Bellonę w serii “Dywizjony PSP na Zachodzie 1940-1946.” Tam znalazłem wzmiankę o przezbrojeniu 305. dywizjonu na Mitchelle II, które odbyło się w pod koniec lata 1943. Do tego na necie znalazłem ciekawe zdjęcie pokazujące maszynę która odbyła lot bojowy z częścią liter kodowych niepomalowanymi na końcowy kolor.
Tutaj muszę wspomnieć o brakującym pokrywie świateła na lewym skrzydle.
Niestety, nie zrobiłem zdjęć zaraz po budowie i w trakcie różnych podróży to światełko sobie gdzieś poleciało…
Budowa niestety nie przebiegała bezproblemowo. Zawsze myślałem, że modele Accurate Miniatures może nie są jakościowo na 100% jak Tamiya, ale składają się w miarę dobrze. Niestety, tak nie było w moim przypadku. Na pewno część problemów była z mojej winy, ale niektórych po prostu nie mogłem przeskoczyć i model jest jaki jest. Jednym z takich baboli jest dopasowanie szklanego nosa do kadłuba. Z jednej strony pasuje on na 100%, a z drugiej to szkło jest większe o jakieś pół milimetra. Szlifować tego raczej się nie da. Próbowałem też dopasować kadłub ale w tym momencie obie połówki były złożone i nie dało się ich rozepchać 🙁 . W rezultacie jest jak jest, a w gablotce tego nie widać 🙂 …
Sam model w teorii miał być prosto spudła. W praktyce dodałem do niego siedzenia pilotów i żywiczne koła z True Details, metalowe podwozie z Scale Aircraft Conversions i żywiczne karabiny z Quickboost. Miałem też zestaw dupereli do kokpitu i żywiczne silniki z Verlindena, ale stwierdziłem, że te dwa praktycznie nic nie dodają do modelu (głównie dlatego, że praktycznie nie było by ich widać).
Z malowaniem miałem mnóstwo zabawy. Z netu sciągnąłem sobie zdjęcia kilku świetnie zrobionych modeli w różnych odcieniach OD i postanowiłem się pobawić 🙂 . Tutaj z pomocą przyszedł mi skaner i Corel Draw. Na podstawie kalkomanii wyciąłem sobie maski na litery kodowe i zamalowane amerykańskie gwiazdy. Do tego postanowiłem sobie zamaskowac i namalować ten pas pod kokpitem żeby zaakcentować różnicę w odcieniu czerwonego pomiędzy nim i literą kodową. Jak widać ze zdjęć, nie odbyło się bez przygód, ale w sumie nie było tak źle. Po przemalowaniu po raz drugi efekt o który mi chodziło wyszedł całkiem znośnie. Reszta oznaczeń to kalki wzięte z zestawu Techmodu i z magazynu.