Modele samolotów

A6M2b Zero Model 21, Akagi Kōkutai, Masao Taniguchi (Eduard 1/48)

Pilot

Cytując swoją własną zajawkę do artykułu o Masao Taniguchim, nie należy on do najbardziej znanych asów marynarki japońskiej. To jeden z pilotów, którzy zakończyli szkolenie w 1940 roku i którzy nie mieli szans na zbieranie szlifów w wojnie japońsko – chińskiej. Jednak w II wojnie światowej walczył od samego początku uczestnicząc w pierwszej fali ataku na Pearl Harbor jako pilot Akagi Kōkutai, Uczestniczył potem we wszystkich walkach, które stoczył ten lotniskowiec, z kulminacyjną Bitwą o Midway włącznie. To on był jednym z tych pilotów Zer, którzy unicestwili dywizjon torpedowy VT-8 Johna Waldrona. W tej walce zgłosił zestrzelenie trzech Devastatorów. Potem startując z pokładu Shōkaku wziął udział we wszystkich kluczowych bitwach w rejonie Wysp Salomona. Po Bitwie koło wysp Santa Cruz został przeniesiony do jednostek bazujących na lądzie. Walczył nad Kalkutą, nad Rabaulem, nad Trukiem, nad Peleliu, nad Filipinami. Podczas walki nad atolem Truk najprawdopodobniej skrzyżował szpady z jednym z czołowych asów US Nacy, z Alexem Vraciu. W kampanii filipińskiej został ciężko ranny i ewakuowany do Japonii. To chyba ocaliło mu życie. Przeżył wojnę mając na koncie 14 zwycięstw powietrznych.

Cały artykuł o tym pilocie możecie przeczytać tutaj:

https://pme.org.pl/2023/03/12/masao-taniguchi—zabojca-devastatorow-waldrona/

Masao Taniguchi sfotorgrafowany w lecie 1941 przed Mitsubishi A5M4 z Akagi Kōkutai.
[Źródło: Ikuhiko Hata, Yasuho Izawa, and Christopher Shores “Japanese Naval Air Force Units and their Aces 1932-1945]

Samolot

Przynajmniej na początku wojny w lotnictwie marynarki japońskiej panował chyba zwyczaj przydzielania samolotów osobistych wszystkim pilotom. A przynajmniej dowódcom kluczy, eskadr i dywizjonów. Czy Taniguchi miał więc swoje “własne” Zero na Akagi? Trudno jednoznacznie to stwierdzić. Wiadomo jest jednak, że o świcie 7 grudnia 1941 wystartował do nalotu na Pearl Harbor pilotując Mitsubishi A6M2b Zero model 21 o numerze indywidualnym AI-158. Szczęśliwie zachowała się bowiem cała rozpiska z tego pamiętnego dnia informująca, na którym samolocie leciał każdy z pilotów myśliwskiego Hikotai z Akagi. Kolejnym fartem dla modelarza jest zachowanie się propagandowego filmu z porannego startu, na którym widać konkretnie jak Masao Taniguchi wzbija się z pokładu flagowego lotniskowca floty Kidō Butai. Dlatego malowanie jego Zera można odtworzyć w miarę dokładnie.

Masao Taniguchi startuje z pokładu Akagi w swoim Mitsubishi A6M2 o numerze AI-158 do ataku na Pearl Harbor. To ujęcie jest jednym z kadrów filmu propagandowego nagrywanego o świcie 7 grudnia 1941.
[Źródło: 闘う零戦 隊員たちの写真集 😉 czyli Tatakau Zero Sen – Taiintachi no Shashin-shu]

Szczegóły konstrukcji

Prawie cała wiedza o wyglądzie samolotów z Akagi pochodzi ze zdjęć i filmów propagandowych wykonywanych 7 grudnia 1941 roku. Samolot Taniguchiego AI-158 widać nie tyle na zdjęciach, co na klatkach z filmu ukazującego jego start do pierwszego nalotu na Pearl Harbor. Widać na nich, że samolot ten ma wyważenia rogowe pod lotkami, czyli jest samolotem z wczesnej serii produkcyjnej. Wyważania takie montowano według dokumentacji na samolotach A6M2b produkcji Mitsubishi do egzemplarza nr 326 włącznie. W rozmowie z Jarkiem Jaworskim, który notabene zwrócił mi uwagę na te wyważenia rogowe, dowiedziałem się, że według źródeł japońskich AI-158 miał prawdopodobnie numer fabryczny 280 lub 289. To drugie nie może być prawdą, bo Zero nr 289 / AI-154 zostało podczas ataku na Pearl Harbor zestrzelone przez ogień przeciwlotniczy z okrętów US Navy. Warto zwrócić uwagę, że na tabliczce znamionowej namalowanej z tyłu kadłuba numer był zapisany z poprzedzającą piątką, więc najprawdopodobniej widniał tam numer 5280. Sprzeczne są informacje o dacie produkcji tej maszyny. Mógł to być początek września 1941, albo początek sierpnia 1941. Zero AI-154 zestrzelone nad Pearl Harbor, które miało numer 289, było wyprodukowane 9 sierpnia 1941, więc założyłem że początek sierpnia jest dla Zera Taniguchiego bardziej prawdopodobny. Jest to o tyle istotne z modelarskiego puntu widzenia, że data produkcji również była zapisywana na owej tabliczce znamionowej.

Jeśli Zero AI-158 to faktycznie samolot nr 280, to powinien on mieć już nowy prostokątny wlot powietrza do kokpitu w krawędzi natarcia nasady prawego skrzydła. Zera do numeru 226 włącznie miały wlot eliptyczny. Tu uwaga, zwrócono mi na to uwagę w połowie budowy modelu, co wymusiło przeróbki skrzydła. Ale więcej o tym niżej w relacji z budowy. Jednak panele otaczające wyloty z działek 20mm powinny mieć jeszcze duże kwadratowe otwory na lufę. Tak było to wykonane w Zerach do numeru 326 włącznie. Od Zera 327 panele miały małe okrągłe otwory i otaczały stożek wylotowy lufy dość szczelnie. Zachowały się jednak relacje, że na niektórych samolotach panele te przerabiano już na pokładzie lotniskowców i AI-158 mógł mieć już panele z małymi otworami na lufy. Niestety brak jest zdjęć ukazujących AI-158 od przodu.

Kolejny kadr ze wspomnianego filmy zarejestrowany ułamki sekund później. Co prawda jego jakość jest jeszcze gorsza, ale za to ukazuje on ledwie widoczne wyważenia rogowe pod lotkami.
[Źródło: bountyjumper.blogspot.com]

Malowanie

Jak były malowane wczesne Zera? Były szarozielone? Szarooliwkowe? Popielate? Bursztynowoszare? A może miały neutralny szary odcień? Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to do dzisiaj mimo dziesiątek relacji, sporej ilości kolorowych zdjęć z końca wojny, zachowanych części wraków, nie ma co do tego zgody. Obecnie (artykuł pisany w 2023 roku) dominują dwie “szkoły”. “Szkoła anglosaska” podtrzymuje stanowisko, że Zera były malowane kolorem jasnoszarym o wyraźnie ciepłym oliwkowym zabarwieniu. “Nowa szkoła japońska” wróciła do korzeni i upiera się, że Zera były malowane czystym neutralnym szarym kolorem bez żadnych odcieni kolorystycznych. Nie chcę tu kopiować wszystkich argumentów obu stron, bo to temat na potężny artykuł. Argumenty są tak mocne, racjonalne i przy okazji sprzeczne, że być może obie strony mają rację i Zera wypuszczano z fabryki w różnych kolorach w zależności od rodzaju i jakości dostarczonej partii farb. Ja w każdym razie podążyłem przy Zerze Taniguchiego za kanonami “szkoły anglosaskiej” i pomalowałem je na kolor jasno szarooliwkowy, określany przez Anglosasów mianem “amber gray” (bursztynowo szary), a przez samych Japończyków w notatkach z czasów wojny opisywany na mnóstwo sposobów, z powtarzającym się odniesieniem do “Hai-Iro” (popielatego), ale z dodatkowymi zagadkowymi przymiotnikami jak bursztynowy, zielonkawy, ciastkowy, czy… szczurzy. Powierzchnie płócienne na lotkach i sterach malowane były bez żadnych kontrowersji jasnoszarą farbą cellonową J3.

Kolor osłony silnika i kolor grzbietu kadłuba pod owiewką kokpitu był czarnoszary, minimalnie wpadający w granat. Nick Millman wskazuje, że kolor ten był zbliżony do koloru Night w RAF. Kolor kokpitu w samolotach produkowanych przez Mitshubishi był jasno oliwkowy, nieco podobny do amerykańskiego Interior Green, ale jaśniejszy. Inne powierzchnie wewnętrzne były pomalowane kolorem Aotake-Iro, który był transparentny i przebijał spod niego połysk aluminium, przez co kolor ten wygląda jak metallic na Polonezie. Odcień Aotake-Iro to kolejna “puszka z Pandorą”, bo na zachowanych elementach można zidentyfikować ponoć kilkanaście różnych wersji od niebieskiej po zieloną, gdzie podobno według relacji intencją było uzyskanie koloru jasnoniebieskiego. Jednak podejrzewam, że po prostu barwa Aotake-Iro była mało istotna. Dodawano jakieś barwniki do bezbarwnej farby zabezpieczającej, żeby łatwo było dostrzec co już było pomalowane, a co jeszcze nie.

Oznakowanie przynależności państwowej na Zerach to oczywiście krwiste Hinomaru malowane na kadłubie i skrzydłach. Te pierwsze miały średnicę 750mm, te drugie 900mm. Znaki na skrzydłach były malowane 275mm od krawędzi składanej końcówki skrzydła i 50mm od krawędzi lotki na górnych powierzchniach, a 100mm od krawędzi na dolnych powierzchniach.

Wszystkie samoloty mieszanego Akagi Kōkutai były oznakowane pojedynczym czerwonym pasem wokół tyłu kadłuba. Pas ten miał najprawdopodobniej szerokość 40 cm. Nie otaczał jednak całego kadłuba i “nie domykał się na spodzie” pozostawiając od spodu niezamalowane pole w kolorze popielatym. Taki styl “niedokończonych” pasów był powszechny na początku wojny na wszystkich lotniskowcach Kidō Butai.

Na usterzeniu pionowym samolotów z Akagi malowano na czerwono oznaczenie kodowe “AI-” i numer indywidualny. Pierwsza eskadra (Buntai) używała Zer z numerami AI-101 do AI-112, a druga z numerami od AI-150 do AI-154 i od AI-156 do AI-158(?). Numer AI-155 zarezerwowany był dla dowódcy całego dywizjonu myśliwskiego (Hikotai). Taniguchi był pilotem drugiej eskadry i przynajmniej podczas pierwszego ataku na Pearl Harbor leciał na AI-158.

Mała końcówka numeru indywidualnego była powtórzona na drzwiach podwozia głównego nad paskami wskazującymi ugięcie amortyzatorów. Pierwsza eskadra malowała te skrócone numery kolorem białym (na przykład AI-105 miał na drzwiach podwozia białe “5”). Druga eskadra malowała na drzwiach dwucyfrowe końcówki jakąś ciemną farbą, prawdopodobnie czerwoną. I tak, choć tego nie widać na niewyraźnych klatkach z filmu, samolot Taniguchiego powinien mieć mały czerwony numer “58”. Końcówki numerów malowano też na dole osłony silnika patrząc od przodu. I tutaj prawdopodobnie zawsze stosowano barwę białą.

To najprawdopobniej NIE jest AI-158, a samolot AI-156, który był użyty w nalocie na Pearl Harbor przez bosmanmata Mitsumi Takasuka. Zdjęcie to dość dobrze ukazuje jednak obecność małych końcówek numerów indywidualnych na drzwiach podwozia i na dolnej części osłony silnika.
[Źródło: wikipedia.org]

Kleimy

Kokpit

Tym razem za bardzo nie kombinowałem z kokpitem i użyłem części dostarczonych w modelu. Jedno, co zauważyłem, to że jakość części plastikowych jest tu tak dobra, że spiłowywanie ich i doklejanie blaszek to krok wstecz! Co mnie jeszcze bardziej zaambarasowało to to, że odwzorowania detali na blaszkach są INNE niż odwzorowania w plastiku. Tak jakby pochodziły z innych wersji Zera. Nie doszedłem co lepiej pasuje do wczesnego A6M2b, więc z powodów estetycznych w większości przypadków stosowałem plastik, a nie blachę. Jako kolor kokpitu zastosowałem gotową oliwkowozieloną farbę Mr. Paint MRP-413 Mitsubishi Cockpit Color, która jako żywo przypominała im amerykański Interior Green. Pozostałe powierzchnie wewnętrzne w kadłubie, które były w oryginalne pokryte transparentną farbą Aotake-Iro, pomalowałem najpierw czarnym podkładem Mr. Paint. MRP-LPB, potem psiknąłem Alcladem ALC 128 Hi Shine Plus Aluminum, a na końcu zielonym transparentnym Mr. Paint MRP-268 Green Clear. I to był błąd! A konkretnie nieporozumieniem było zastosowanie Alclada ALC 128. Wyglądało to piknie, ale transparentny zielony z Mr. Paint nie trzymał się tego Alclada w ogóle. Każde zdejmowanie masek po malowaniu powodowało złażenie zielonego płatami. Następnym razem użyję zwykłego aluminium ALC-101, który na innych moich modelach zdał doskonale egzamin z bycia podkładem pod Aotake-Iro. Na poniższym zdjęciu widać kadłub gotowy do sklejenia. Na prawej połówce widać serię przemalowań Aotakie-Iro po zrywaniu maskami zielonego. Na dole zdjęcia widać, że kokpit w tym modelu, to cała klatka, którą się wkleja do kadłuba. Podoba mi się takie rozwiązanie.

Bryła płatowca

Sklejanie kadłuba, skrzydeł i usterzenia w modelu Zera z Edka to czysta przyjemność. Albo miałem dobry dzień, albo tak to było zaprojektowane, że wszystko pasowało do siebie jak ulał. Do szpachlowania drobnych ubytków, zapadlisk, czy szczelin użyłem żywicy do druku 3D Phrozen Aqua Grey 8K i latarki UV. Warto tylko zadbać o to, żeby powierzchnie były przed tym dobrze odtłuszczone. Ja do tego celu używam benzyny do zapalniczek Ronsonol. Uszczelnienie przejścia skrzydło – kadłub i usterzenie – kadłub zrobiłem zmywalną szpachlówką akrylową AMMO od Miga Jimeneza. Na fotce widać, że przed sklejeniem oznakowałem lotki i stery wysokości czarnym markerem. Ważna uwaga – przed malowaniem modelu trzeba koniecznie robione markerem napisy zmyć izopropanolem (inaczej alkoholem izopropylowym, który można kupić w sklepach dla elektroników, bo tym świetnie się czyści elektroniczne urządzenia).

Poniżej na zdjęciach widać jak niewiele szpachlowania Zero Edka wymagało. Czysta przyjemność modelarska:

Wyloty działek i wlot do wentylacji kokpitu

Mój modelarski samozachwyt prysł jednak po rozmowie uświadamiającej z Dominikiem Sędziakiem, który zwrócił mi uwagę, że wczesne Zera miały inne panele wokół działek w skrzydłach i inny wlot powietrza do kokpitu u nasady prawego skrzydła. Do egzemplarza nr 326 włącznie panel wokół wylotu działka miał dość duży kwadratowy otwór o boku mniej więcej między 75, a 80mm. Późniejsze Zera miały małe otwory na lufy dopasowane do średnicy stożków wylotowych działek. Z kolei wczesny wlot powietrza do wentylacji kokpitu był owalny, w przeciwieństwie do późniejszych prostokątnych. No i tu Eduard dał ciała, bo w modelu jest skrzydło tylko do tych późniejszych Zer model 21. O ile w przypadku A6M2b model 21 zawsze można robić maszynę z późniejszych serii (nawet w nalocie na Pearl Harbor większość Zer była późniejszej produkcji z późnymi panelami wokół działek i prostokątnymi wlotami wentylacyjnymi), albo znaleźć maszynę z już przerobionymi przez mechaników panelami. Jednak jeśli podchodzicie do modelu A6M2a model 11 z Chin, to tam już zawsze trzeba modyfikować dostarczone skrzydła.

Uznałem, że ręcznie nie będę potrafił wyciąć ładnie i równo takich otworów i pora już wreszcie odpalić Rhino 3D, i drukarkę. Zaprojektowałem całe klocki – wstawki do skrzydeł wraz z końcówkami luf. To oczywiście wymagało wycięcia w krawędzi natarcia dużych otworów, ale dla ułatwienia tej chirurgii zaprojektowałem sobie też drukowane szablony. Szablony przykleiłem taśmą do krawędzi natarcia i psiknąłem czarnym podkładem w tych miejscach. Po zdjęciu szablonó miałem już zaznaczone gdzie ciąć. Wklejenie klocków poszło łatwiej niż się obawiałem. Do ich zamocowania i przy okazji zaszpachlowania szczelin użyłem znowu żywicy do druku Phrozen Aqua Grey 8K. Coraz bardziej lubię z niej korzystać w “analogowej” modelarskiej robocie :). Poniżej szybka fotograficzna relacja z przeszczepu paneli. Zbliżenia drukowanych części robiłem chińskim badziewnym “mikroskopem” za 100 złotych, ale tylko on dał szansę na sprawdzenie wyniku. I powiem, że drukarka 8K daje radę. Ale tu UWAGA, zanim zabierzecie za cięcie swojego Zera, to czytajcie artykuł dalej, żeby nie znaleźć się z ręką w nocniku, jak mnie to później spotkało.

Podkład i malowanie

Zera były standardowo zabezpieczane czerwonobrązowym podkładem o poetyce nieśmiertelnej peerelowskiej minii. Czemu więc nie zrobić dokładnie tego samego w swoim modelu? Zwłaszcza że Mr. Paint oferuje też lakierowy podkład o takim właśnie kolorze MRP-LPR Fine Surface Primer Oxide Red. “Moje” Zero było w grudniu 1941 prawie nowe i nie zamierzałem robić żadnych obić, ani otarć, ale pomalowanie go na brązowo wprowadza modelarza w odpowiedni bojowy nastrój :).

Po pomalowaniu podkładem Zero mogło przyjąć właściwy kolor. Jak to wyżej pisałem, do dziś trwają spory co do barwy popielatej farby stosowanej na Zerach. Zawierzając “szkole anglosaskiej” poszedłem w kolory zółtoszare, czy jak to można znaleźć w opisach z czasu wojny w kolory bursztynowo szare. Badający zachowane szczątki A6M James F. Lansdale. czy Nick Millman wskazują, że w przypadku samolotów produkowanych w macierzystych zakładach Mitsubishi kolor popielaty przyjmował barwy od podobnej do FS34102 (khaki) po barwę podobną po FS16350. Kto zamierza samemu podjąć decyzję jakim kolorem pomalować swoje Zero, temu gorąco polecam kupienie publikacji Nicka Millmana możliwej do nabycia w formacie PDF “Paniting the Early Zero-Sen”. Więcej pod tym adresem:

http://www.aviationofjapan.com/2011/10/painting-early-zero-sen-pdf-e-guide.html

Mój ulubiony producent farb, słowacki Mr. Paint odrobił tu lekcję wzorowo, bo ich farba MRP-428 IJNAF J3 SP Olive Gray, Mitsubishi Version pasuje do opisów i próbek Federal Standard wyśmienicie. Mimo, że nie zamierzałem symulować żadnych obić i otarć i ograniczyć brudzing do minimum, to nie chciałem pozostawiać modelu w jednolitym kolorze. Wyglądałoby to trochę zabawkowo. Zamiast tego jako główny kolor popielaty użyłem nieco rozjaśnionej mieszanki 2 * MRP-428 + 1 * MRP-257 Clear Doped Linen. Czysty MRP-428 użyłem do przyciemnienia pewnych paneli i rejonów. Zastosowałem też mieszanki MRP-428 i MRP-257 o innych proporcjach do miejscowego rozjaśniania, a do malowania zakamarków jeszcze ciemniejszy MRP-389 FS34201 Tan Green. Poniżej zestaw butelek, z którymi zabrałem się do zabawy:

Kolor popielaty nakładałem panel po panelu. Dlaczego? Nie po to żeby uzyskać jakiś wyjątkowy efekt końcowy, ale dlatego że malowanie całego Zera na popielato byłoby wyjątkowo nudne i urozmaiciłem je sobie jakże teraz popularnym mechanizmem gamifikacji :). Malowałem tak, jakbym układał puzzle i sam się oszukiwałem, że to jest ciekawsze niż w istocie było.

Wreszcie po pomalowaniu całości Zero wyglądało jak… Zero. Warto tu jeszcze zwrócić uwagę, że powierzchnie płócienne na Zerach, czyli lotki i stery, były malowane zupełnie inną cellonową farbą J3, która nie miała ponoć żółtego/oliwkowego/bursztynowego zabarwienia. Mr. Paint produkuje również tę odmianę i pakuje ją do butelek MRP-427 IJNAF J3 Hai Iro (Ash Gray). Skoro rozjaśniałem popielaty, to musiałem też nieco rozjaśnić szary J3 i na płóciennych powierzchniach zastosowałem mieszankę 2 * MRP-427 IJNAF J3 Hai Iro + 1* MRP-246 Light Arctic Grey.

Warto pamiętać, że grzbiet kadłuba pod owiewką nie był w kolorze kamuflażu, ani w kolorze kokpitu, tylko był pomalowany tym samym czarnoszarym kolorem co osłona silnika. Mr. Paint oferuje i taki kolor, ale dla podkreślenia dramaturgii i stosują mityczny “efekt skali” zastosowałem odrobinę jaśniejszy MRP-255 Black Night Camouflage.

Oznakowanie, czyli czerwone Hinomaru na kadłubie i skrzydłach, oraz czerwony pas na kadłubie malowałem za pomocą masek. Użyłem do tego farby Mr. Paint MRP-411 Hinomaru Aka-Iro, która jest dość ciemna, ale to również jest zgodne z relacjami i z zachowanymi artefaktami. Najprawdopodobniej czerwony pas na kadłubie nie był “domknięty” na dole i od spodu pozostawała popielata luka. Taka była powszechna praktyka oznakowania w japońskiej flocie lotniskowców Kidō Butai w 1941 roku. Niestety po pomalowaniu oznakowania nie zrobiłem zdjęć i będzie je widać dopiero później w tej relacji.

Owiewkę malowałem najpierw czarnym podkładem, żeby symulował od wewnątrz czarnoszare ramki, a potem pomalowałem popielatą mieszanką jak resztę kadłuba. Najwyraźniej zapomniałem zrobić też zdjęć owiewce bezpośrednio po jej malowaniu, ale zrobiłem za to zdjęcie jej maskowania. I tu dygresja. Od jakiegoś czasu zdecydowanie preferuję maskowanie owiewek niebieską taśmą 3M 471. Jest bardzo plastyczna, przylega do plastiku idealnie i nie odkleja się nawet na dużych załamaniach. Po zdjęciu nie zostawia na plastiku śladu kleju. Nie ma pod tym kątem sobie równej, a przynajmniej ja nie znalazłem lepszej taśmy do kabinek. Żeby wyciąć w niej ploterem wzór masek naklejam pas z szerokiej na 5cm rolki na arkusz folii Oramask, wsuwam do plotera i tnę. Jeśli nożyk wysunięty jest na odpowiednią długość, to taśma 3M będzie przecięta na wylot, a Oramask ledwie zarysowany. Warto tylko zostawić po obu stronach arkusza Oramasku pasy nie zaklejone taśmą 3M, bo na taśmie 3M rolki mojej Stiki czasami się ślizgały.

W poniższej tabeli spisałem podstawowe farby, jakich użyłem do pomalowania modelu Zera Taniguchiego.

(?)MRP-413 Mitsubishi Cockpit ColorKolor kokpitu
Aotake-IroMRP-268 Green ClearTransparentna farba zabezpieczająca powierzchnie wewnętrzne
Hai-Nezumi-Iro2 * MRP-428 IJNAAF J3 SP Olive Gray Mitsubishi version
1 * MRP-257 Clear Doped Linen variant 1
Kolor podstawowy na powierzchniach zewnętrznych
J3 Hai-IroMRP-427 IJNAF J3 Hai Iro Ash GrayKolor na powierzchniach płóciennych (lotki i stery)
Q1MRP-255 Black Night Camouflage WWIOsłona silnika i grzbiet kadłuba pod owiewką
N0MRP-431 IJNAF N0 Propeller ColorBrązowe tylne powierzchnie łopat śmigła
B2 Aka-IroMRP-411 Hinomaru Aka-IroCzerwony kolor kokard i oznakowania

Jednak inny wlot do wentylacji

Zadowolony z efektu miałem już zabrać się za kolejne komponenty. Jednak podczas rozmowy w gronie PME o Zerze, Grzesiek Cisek zwrócił mi uwagę, że z tymi panelami wokół wylotów działek i z wlotem powietrza do wentylacji kokpitu sytuacja nie jest taka oczywista. I faktycznie w czasie nalotu na Pearl Harbor podejrzanie dużo Zer ma już nowe małe otwory na lufy. Jarek Jaworski mówił mi, że podobno na niektórych samolotach panele były przerabiane już na lotniskowcu. Ale że są zachowane zdjęcia z lotniskowców z grudnia 1941 z Zerami z dużymi otworami wokół wylotów luf, to postanowiłem, że jednak nie będę ich z powrotem zmniejszał. Gorsza sprawa z wlotem powietrza do kokpitu. Jak to Grzegorz mi podpowiedział, z eliptycznego otworu wycofano się wcześniej, bo ostatni eliptyczny otwór miało Zero nr 226! A ja robię przecież Zero o numerze 280 lub coś koło tego. I faktycznie to się całkowicie potwierdza w materiałach japońskich. Jeśli ktoś będzie robił model bardzo wczesnego Zera, to niech zwróci uwagę na te elementy:

A6M2b model 21
od nr 65 do nr 126
A6M2b model 21
od nr 127 do nr 226
A6M2b model 21
od nr 227 do nr 326
A6M2b model 21
od nr 327 do końca produkcji
Otwór wlotu powietrza do wentylacji
kokpitu w krawędzi natarcia prawego
skrzydła
eliptycznyeliptycznyprostokątnyprostokątny
Otwory w panelach wokół wylotów
luf działek w skrzydłach
duże kwadratowe
(o boku ok 75-80mm)
duże kwadratowe
(o boku ok 75-80mm)
duże kwadratowe
(o boku ok 75-80mm)
prawdopodobnie
przerabiane czasami
na małe okrągłe
małe okrągłe
Wyważenia rogowe pod lotkamiwystępująwystępująwystępująbrak
Ruchome klapki wyważające w lotkachbrakwprowadzono w samolocie
nr 127, zrezygnowano
z nich po wyprodukowaniu
niewielkiej ilości egzemplarzy
brakbrak

Ta ostatnia pozycja, czyli ruchome klapki wyważające wcinające się w lotkę, była obecna w bardzo niewielkiej ilości Zer. Klapki te miały rzekomo spowodować 17 kwietnia 1941 katastrofę i śmierć kapitana Shimokawy z Yokosuka Kōkutai. Choć tak na prawdę to nie klapki były zapewne powodem zniszczenia Zera Shimokawy, to jednak szybko się z tych klapek wycofano. Japończycy nie praktykowali jednak przeróbek już istniejących samolotów i wszystkie felerne egzemplarze wycofano na długo przed atakiem na Pearl Harbor do szkół lotniczych, gdzie latano mniej forsownie. Tak więc większość z nas, którzy robią modele Zer z jednostek bojowych nigdy prawdopodobnie nie spotka się z koniecznością wycinania w lotkach Eduarda tych nieszczęsnych klapek.

Ale wracając do modelu, musiałem z pomalowanego modelu usunąć klocek z eliptycznym wlotem powietrza i zaprojektować nowszy prostokątny wlot. Czytaj – musiałem odtworzyć wlot, jaki Eduard daje standardowo w modelu. Co zrobić. Otworzyłem Rhino 3D i zaprojektowałem klocek z prostokątnym wlotem. Tyle mojego, że zrobiłem go trochę poprawniej niż Eduard. W oryginale kanał od wlotu biegł pod skosem do góry i parę centymetrów za wlotem była siatka. Operacja transplantacji udała się bezproblemowo i szybko. Ale też takie numery można robić tylko przy modelach malowanych farbami olejnymi albo lakierami, które wyśmienicie się spiłowuje papierem ściernym. Przy malowaniu wodnymi akrylami warstwa farby pod papierem ściernym schodziłaby jak skórka płatami.

Silnik

Mając płatowiec już pomalowany na zasadnicze kolory mogłem zabrać się za silnik. No dobra. Kłamię. Za silnik zabrałem się dużo wcześniej i robiłem go równolegle do budowy płatowca. Dlaczego? Bo już na samym początku budowy zauważyłem, że w całkiem niezłym modelu silnika w modelu Eduardzie będzie bardzo trudno zamontować kable zasilające świece. W Sakae 12 (w późniejszym Sakae 21 zresztą też) kable wychodziły z kolektora jeden za drugim. Nie wyobrażałem sobie jak wywiercić w cienkim plastikowym pierścieniu takie pary dziurek. Poniżej zdjęcie Sakae 12 pokazujące ten nietypowy układ wyjścia okablowania z kolektora:

Sakae 12 wystawiony w Kawaguchiko Motor Museum.
[Fot: Jun Oizumi]

Powyższy silnik jest najbardziej zbliżony do silników montowanych w A6M2. Potwierdzają to zdjęcia rozmontowanego Zera z lotniskowca Ryūjō, które 4 czerwca 1942 roztrzaskało się na wyspie Akutan koło Alaski podczas misji dywersyjnej dla ataku na Midway. Jego pilot Tadayoshi Koga zginął na miejscu. Poniżej zdjęcie z czasów wojny pokazujące silnik tego Zera:

Silnik Sakae 12 z Zera rozbitego na wyspie Akutan 4 czerwca 1942
[Źródło: Ronnie Olsthoorn na facebook.com)

Dlaczego tak podkreślam, że silnik z Kawaguchiko jest podobny do silnika z Zera 21 Tadayoshi Kogi? Bo w internecie można zobaczyć zadziwiająco dużo odmian Sakae 12, które bardzo się od siebie różnią. Ba, czasami silnik Sakae 21 z dłuższą osłoną przekładni jest w niektórych miejscach opatrzony opisem “Sakae 12”.

Nieumiejętność zamontowania w kabli zasilających w modelu Eduarda jak zwykle pchnęła mnie do projektowania w Rhino 3D. Najpierw zamierzałem wydrukować sobie osłonę przekładni z kablami, ale skończyło się na to zaprojektowaniu całego silnika. I dobrze. Zajęło mi to sporo czasu, ale teraz mam model silnika, który mogę jako gotowy wykorzystać w innych modelach Zera 21, w Zerze 11 i w Zerze na pływakach, czyli A6M2-N “Rufe”. Przy okazji wydrukowanie całego silnika z kablami potraktowałem jako kolejny “test łosia” dla mojej drukarki Phrozen Sonic Mini 8K. I co? Silnik z kablami wyszedł w druku bez żadnych problemów! Co prawda tył modelu silnika nie ma prawie żadnych detali, ale jego celem jest tylko wystawianie się na widok przez otwór w zamkniętej osłonie silnika. Przy okazji rozwiązałem problem z paskudnym sposobem mocowania śmigła do silnika, jakie zaproponował Eduard. Raz że według Eduarda śmigło ma być przyklejone na stałe bez możliwości kręcenia śmigiełkiem (“pułkowniku Ring, to jest ZDRADA!”), a dwa że oś w modelu Eduarda jest króciutka i łatwo śmigło przykleić krzywo. Wydrukowany silnik ma długą, obracającą się oś i dodatkowe przedłużenie piasty śmigła w modelu, które zapewnia utrzymanie płaszczyzny śmigła prostopadle do osi:

Jak łatwo model silnika z zamontowanymi kablami się drukuje, tak trudno model silnika z zamontowanymi kablami się maluje. Ale da się:

Po wydrukowaniu silnika gwiazdowego zawsze jest taki moment niepewności, czy silnik będzie pasował do kadłuba i czy da się na niego założyć osłonę silnika z modelu. I tu dopisało mi szczęście, bo wszystko pasowało idealnie. W zasadzie silnik pasuje do kadłuba na wcisk i na upartego nie trzeba by go było przyklejać.

Rury wydechowe

A właściwie końcówki rur wydechowych. W Modelu Eduarda są one odwzorowane jako płaskie nakładki, które przykleja się z zewnątrz do osłony silnika. Nie zamierzałem robić całych kolektorów spalin od samych cylindrów po wyloty, ale zdecydowałem, że zaprojektuję sobie przy okazji nieco głębsze wyloty, które jako wstawki będzie się montować w otworach wyciętych w osłonie silnika. Poszło to całkowicie bezproblemowo. Dobra passa projektowa trwała nadal :).

Celownik

Ostatnio złapałem się, że już do każdego modelu myśliwca projektuję i drukuję celownik. Dzieje się tak dlatego, że taki celownik projektuje się stosunkowo łatwo, a celowniki w zestawach są najczęściej zamieszczane w wypraskach w przeźroczystej ramce z wbudowaną szybką reflektora i okropnym, trudnym do usunięcia szwem po łączeniu form wtryskowych. Nie inaczej było w Zerze Eduarda. Wczesne Zera, a z całą pewnością wszystkie A6M2 model 11 i A6M2b model 21, a może i w A6M3 model 32 i A6M3 model 22 posiadały celowniki Typ 98 model 1, które były wzorowane na niemieckim celowniku Revi 2b, który był zamontowany w dostarczonym do Japonii myśliwcu Heinkel He 112.

Model celownika jak zwykle zaprojektowałem w jednym kawałku, ale z miejscem do wstawienia okrągłej szybki nad wyświetlaczem i prostokątnej szybki reflektora, które to wyciąłem sobie z przeźroczystej folii o grubości ok. 0.1mm. Na ostatnim z poniższych zdjęć widać trzy gotowe celowniki. To nie intencjonalna produkcja seryjna, tylko skutek obawy, że podczas prac coś połamię i muszę mieć zapas. Jak się okazało, wyszły wszystkie trzy.

Antena kierunkowa

Wiele Zer miało za zagłówkiem pilota zamontowaną obrotową antenę kierunkową (z angielska D/F loop antenna), która służyła do namierzania własnych radiostacji dla nawigacji w drodze powrotnej na własne lotnisko czy własny lotniskowiec. Na zdjęciach widać, że Zero AI-158 Taniguchiego tę antenę na pewno ma. Problem w tym, że dokumentacja fotograficzna tej anteny jest mizerna. Eduard proponuje wykonanie anteny z dwóch elementów fototrawionych. Taka antena przypominałaby to, co można dziś oglądać w zachowanym muzealnym A6M3. Dobre zdjęcie takiej anteny można znaleźć w Modelmanii AJ-Press. Jednak na bardzo niewyraźnych zdjęciach A6M2 wydaje się, że antena ta była grubsza (obudowana? owinięta czymś?) i bardziej przypomina antenę zaprezentowaną na stronie https://www.lonesentry.com/manuals/handbook-japanese-military/signal-equipment.html.

Poniżej porównanie tych dwóch wzorów:

Po lewej antena kierunkowa na zachowanym A6M3 [Źródło: Arthur Lochte “Mitsubishi A6M Zero” z serii AJ-Press Modelmania, zeszyt 6]. Po prawej lotnicza antena kierunkowa Typ 1 model III [Źródło: www.lonesentry.com].

Tak czy inaczej otwarłem Rhino 3D i zaprojektowałem tę drugą masywniejszą antenę. Może to kwestia mojej przekory, a może obawa, że taką blaszaną antenę będzie ciężko zamontować w kadłubie :).

Oznakowanie

Jak już wspominałem, na tym etapie miałem już na Zerze namalowane wszystkie Hinomaru i czerwony pas na kadłubie będącym oznakowaniem Akagi Kōkutai. Czerwony numer na ogonie, biały numer na osłonie silnika i numer z paskami wskazującymi ugięcie amortyzatorów oraz tabliczkę znamionową z numerem seryjnym wydrukowałem jako kalkomanie. Ze względu na położenie numeru względem szczeliny między statecznikiem, a sterem kierunku, numer AI-158 ma dwie wersje – na lewą i prawą stronę. Zazwyczaj w kalkomaniach do modeli Zer paski na drzwi podwozia wskazujące ugięcie amortyzatorów są w kolorach czerowno/niebieskich lub czerwono/żółto/niebieskich. Tu widać, że ja zrobiłem je jako czerwono/żółte. Dlaczego? Bo nie było jednolitego standardu malowania tych pasków. Były bardzo różne kombinacje od jednokolorowych czerwonych, czy niebieskich, przez czerwono/niebieski, czerwono/żółte, aż po czerwono/żółto/niebieskie. Nie wiadomo jakie paski miał AI-158. Założyłem, że mógł mieć czerwono żółte, bo czemu niby nie :).

Projekt kalkomanii wygląda zaś następująco:

Poniżej podpinam plik w formacie CorelDRAW X5 i w formacie EPS, ale od razu zaznaczę, że lepiej jest korzystać z natywnego pliku Corela. Przy tak drobnych elementach jak napisy na tabliczce znamionowej drukarki lepiej drukują, gdy litery są wykonane jako linie i krzywe o określonej grubości, niż gdy litery narysowane są jako elementy z wypełnieniem bez obwódki. Przy imporcie EPS inne oprogramowanie niż CorelDRAW może nie odczytać poprawnie liter na tabliczce.


Prace wykończeniowe

Mając podstawową bryłę płatowca gotową zabrałem się za wykończeniówkę. I niestety w tym końcowym etapie, czyli na ostatniej prostej, model Eduarda zaczął przysparzać problemów. Sposób mocowania detali jest bowiem daleki od doskonałości. Przede wszystkim kłopotliwe było podwozie główne. Wszystkie części podwozia pasują idealnie, ale mocowanie go w skrzydłach nie jest dobrze przemyślane. Przyklejałem je epoksydowym klejem dwuskładnikowym, a potem pewne miejsca zalałem klejem Gunze SP Glue, a i tak podwozie się chwieje i robi wrażenie, że model grzmotnie o półkę przy najmniejszym dotknięciu. Wyważenia rogowe na spodzie lotek przykleja się na styk. Nie dość, że ciężko je utrzymać w odpowiedniej pozycji przy schnięciu, to jeszcze mają tendencję do odłamywania się i odpadania. A niestety w Zerze te wyważenia były czarne i dobrze je przyklejać po malowaniu całości.

Nie to, że ukończenie modelu Zera jest niemożliwe. Jak widać udało mi się. Ale przy następnym modelu Zera będę musiał przemyśleć jak zmodyfikować detale, zwłaszcza podwozie, żeby były łatwiejsze do montażu i bardziej wytrzymałe.

Co jeszcze bym zmienił w tym modelu? Na pewno małe okrągłe panele na skrzydłach, które według Eduarda były malowane na czarno. Już po zakończeniu budowy dowiedziałem się, że w A6M2 produkcji Mitsubishi te rzekome panele były wziernikami z przykrywką w postaci grubej przeźroczystej folii. W samolotach produkcji Nakajima folię zastąpiono litymi panelami, ale miały one za to inny kształt – przypominały zamkniętą od góry literę “U”.

Pliki 3D do ściągnięcia

W poniższym archiwum znajdziecie pliki w formacie STL ze wszystkimi detalami, które zaprojektowałem i użyłem w tym modelu. To jest to samo archiwum, które podpinam we wszystkich relacjach z budowy modeli Zera z Eduarda. Możecie z niego korzystać do woli, ale wspomnijcie proszę źródło zgodnie z licencją Creative Commons CC-BY. Link do licencji tutaj: https://creativecommons.org/licenses/by/4.0.


Spis wszystkich elementów w pliku 7z jest w tym arkuszu Google Sheets:

https://docs.google.com/spreadsheets/d/15xJuTvBIKwRMfbnGw944jSue-xEYb3sWusEjqjy-5M0/edit?usp=sharing

Ostatnia aktualizacja modeli 3D w powyższym pliku – 22 sierpnia 2023. Patrz opisy w Google Sheets.

Galeria końcowa

Zdjęcia robione aparatem Nikon D5600 korygowane kolorystycznie, zmniejszane i wyostrzane w Adobe Photoshop z pluginem Topaz Sharpen AI.

Podsumowanie

Model A6M2b Zero 21 ma swoje blaski i cienie, ale tych dobrych stron jest o wiele więcej. Spasowanie części jest rewelacyjne, faktura powierzchni wytycza najlepsze standardy modelarskie. Jedynie na powierzchniach płóciennych (stery i lotki) zrezygnowałbym z bezsensownych łebków nitów (albo wkrętów, nie jestem pewien). Największe zastrzeżenia mam do zaprojektowania montażu drobnych elementów (podwozie, wyważenia rogowe). Po raz kolejny mam wrażenie, że projektanci w Eduardzie sami modeli nie sklejają. Ale to naprawdę drobne wady w tym imponującym modelu. Według mnie to obecnie (i znowu – mamy 2023 rok) najlepszy model A6M2b Zero w skali 1/48. Gorąco go polecam i sam też jeszcze niejedno Zero z Eduarda zamierzam skleić.

Udostępnij: