Modele samolotów

Mitsubishi A6M2-N “Rufe”, 934 Kokutai, Taberfane, Toshiharo Ikeda(?) (Eduard 1/48)

Pilot

Czy Mitsubishi A6M2-N 34-116 był samolotem Toshiharo Ikedy, dowódcy myśliwskiego Bûntaï w 934 Kôkûtaï? Nie wiadomo. Nosił on ekspresyjne oznakowanie w postaci białej skośnej błyskawicy na tyle kadłuba, co mogło oznaczać samolot dowódcy eskadry, ale zachowało się zdjęcie podobnego, niemniej innego samolotu z błyskawicą, choć pochodzące z wcześniejszego okresu. Samolot należał w każdym razie do eskadry myśliwskiej, która przez niecały rok starała się bronić dostępu do japońskich pozycji na wyspach Morza Arafura i okazała się najskuteczniejszą jednostką walczącą na Zerach z pływakami. Więcej o działaniach tej jednostki można przeczytać tutaj:

Samolot

Mitsubishi A6M2-N 34-116

Eskadra myśliwska 934 Kôkûtaï dysponowała wodnopłatowcami A6M2-N późnej serii produkcyjnej, które charakteryzowały się dłuższymi kołpakami śmigła tak charakterystycznymi dla A6M2 produkcji Nakajima. Nie miały też na głównym pływaku charakterystycznego przetłoczenia za mocowaniem pływaka (w modelu Eduarda to część U22). Eduard dość dobrze zresztą zdiagnozował to w instrukcji Dual Packa 11171 Rufe Dual Combo.

Kolor spodu

A6M2-N z tej eskadry były już fabrycznie malowane od góry na zielono. Badania zachowanych fragmentów Zer produkcji Nakajima, które nieodżałowany James F. Lansdale podsumował jakiś czas temu na j-aircraft.com (https://j-aircraft.com/research/zeroclr.htm), wskazują że od spodu Nakajima stosowała farbę o kolorze “bursztynowo szarym” nieco bardziej wpadającym w beżowy, niż w przypadku farby stosowanej przez Mitsubishi. A przynajmniej taki jest odcień sporej ilości zachowanych próbek. Do dziś trwa zażarta dyskusja, czy było tak naprawdę, czy to tylko efekt zżółknięcia próbek po latach. Tak jak w przypadku Zera Taniguchiego polecam tu też lekture “Painting the Early Zero-Sen” Nicka Millmana (http://www.aviationofjapan.com/2011/10/painting-early-zero-sen-pdf-e-guide.html) sprzedawaną przez autora w formie publikacji PDF. W każdym razie porównując próbki Zer produkcji Nakajima do wzornika Federal Standard Jim Lansdale wyróżnia dwa okresy produkcji Zer Nakajima. Przed marcem 1943 kolor “bursztynowo szary” był zbliżony bardziej do koloru Mitsubishi i był porównywalny do FS24301. Potem najwyraźniej Nakajima dopuściła też innych dostawców farb, bo zachowane fragmenty ukazują też kolory podchodzące aż po ciemny FS16160. Zachowane szczątki “Rufe” wskazują kolor prawie dokładnie odpowiadający FS30277. Kolor cellonu J3 na płóciennych powierzchniach (lotki, stery) nie miał “bursztynowego” odcienia i zachowane próbki lokują go w przedziale FS16314 do FS16251.

Kolor górnych powierzchni

Stosowany przez Nakajimę ciemnozielony od góry był generalnie trochę jaśniejszy niż zielony Mitsubishi i przesunięty minimalnie w kierunku spektrum żółtego. Zachowane elementy Zer produkcji Nakajima mają kolor odpowiadający przedziałowi od FS24077 po FS24094.

Inne elementy kolorystyczne

Osłona silnika, grzbiet kadłuba pod owiewką i ramy owiewki od środka malowano na kolor czarny. W przypadku Nakajimy kolor ten był bardziej zbliżony do “normalnego” czarnego, niż w przypadku czarnoszarego o niebieskawym odcieniu stosowanego przez Mitsubishi.

Znaki rozpoznawcze Hinomaru malowano na ciemnoczerwono (mniej więcej odpowiednik FS21136). Na bocznych powierzchniach znaki miały białe obwódki. Sprawa komlikuje się nieco w przypadku znaków na górnych powierzchniach skrzydeł. One teroetycznie również powinny mieć białe obwódki, ale na szeregu zdjęć “Rufe” z 934 Kôkûtaï widać tam znaki bez jakichkolwiek obwódek.

Krawędzie natarcia skrzydeł były już malowane standardowo na ciemnożółto (odcień ciemniejszy i bardziej intensywny niż FS22544).

Oznakowanie “Rufe” z 934 Kôkûtaï

Sformowanie Bûntaï Toshiharo Ikedy 28 lutego 1943 polegało w zasadzie na wydzieleniu 11 pilotów i 10 samolotów ze składu Yokosuka Kôkûtaï. Nie wiadomo, czy te “Rufe” nosiły w Yokosuka jakieś oznaczenia. Wiadomo jednak, że gdy eskadra dotarła na Ambon 18 marca 1943, na usterzeniach jej samolotów namalowano numery od “P6-101” do “P6-110”. Kolejne samoloty pozyskiwane w ramach uzupełnień otrzymywały numery wyższe od “111” w górę. Najwyższym numerem, jakiego się póki co doszukałem, był “125”. Oznakowanie “P6” było jeszcze pozostałością po poprzednim numerze jednostki (36 Kôkûtaï), mimo że już od 1 listopada 1942 grupa ta nazywała się oficjalnie 934 Kôkûtaï.

1 września 1943, po zmianie statusu 934 Kôkûtaï z grupy wsparcia na grupę operacyjną zmieniono wreszcie numerację samolotów tej jednostki. Odtąd w miejsce schematu “P6-1xx” na “Rufe” widniały numery “34-1xx”.

W pewnym okresie, ale nie wiem dokładnie kiedy, w 934 Kôkûtaï zaczęto zamalowywać białe obwódki znaków rozpoznawczych. Stosowano do tego jakieś ciemne farby. Na jednych samolotach farba wydaje się być zbliżona do podstawowego koloru kamuflażu, a na innych dużo ciemniejsza (czarnozielona? brązowa? czarna?).

Malowanie A6M2-N numer 34-116

Zachowało się chyba tylko jedno zdjęcie A6M2-N “34-116”. Pokazuje ono w prawą stronę tylnej części samolotu unoszącego się na kotwicowisku w Tabefane w rzędzie innych “Rufe” z eskadry. Widać, że fotografia pochodzi z późnego okresu już po 1 września 1943. Na ogonie widnieje numer “34-116”, a początkowe “34” umieszczone jest na ciemnej nieregularnej plamie, co zapewne jest efektem zamalowania wcześniejszego “P6”. Znaki rozpoznawcze, przynajmniej te na kadłubie, mają białą obwódkę zamalowaną dość grubym okręgiem o bardzo ciemnej barwie.

Samoloty z 934 Kôkûtaï po reorganizacji dokonanej 1 września 1943. Na sterach kierunku widać ślady po zamalowaniu starych oznakowań “P6” i naniesieniu nowych “34”. Jako drugi stoi samolot z numerem 34-116 i białą błyskawicą na kadłubie. Zwraca uwagę, że znaki rozpoznawcze na kadłubie mają białe obwódki zamalowane jakąś bardzo ciemną farbą.
[Źródło: Bernard Baeza “Les hydravions de chasse japonais au combat 2 partie” (Avions Hors-série No 48)].

Na kadłubie za Hinomaru widnieje ukośna jasna błyskawica, która namalowana jest zapewne tak, że okala cały kadłub. Dość długo przedstawiano tę błyskawicę jako żółtą. Ladislav Bobek, który opracował profil i kalkomanie “Rufe” 34-116 w modelu Eduarda sugeruje, że była jednak biała i ja podzielam jego opinię. Do dziś nie jest właściwie wiadomo co ta błyskawica oznaczała. Znając praktykę stosowaną w japońskim lotnictwie marynarki na 99% było to jakieś oznaczenie funkcyjne. Jakość japońskich radiostacji była fatalna, często wręcz usuwano je z samolotów, bo tylko je obciążały nie dając nic w zamian. Piloci musieli więc latać na głucho i samoloty dowódców kluczy czy eskadr były zazwyczaj wyraźnie oznakowane, żeby wiadomo było kogo się trzymać w powietrzu. Tak więc jest duża szansa, że błyskawica była znakiem dowódcy oddziału. Dlaczego nie piszę już otwarcie, że “34-116” jest zapewne samolotem Toshiharo Ikedy? Z dwóch powodów:

Po pierwsze znane jest zdjęcie innego “Rufe” z błyskawicą z tej eskadry. Fotografia nie obejmuje ogona i nie widać jego numeru, ale kształt błyskawicy jest nieco inny niż na “34-116”. Ten drugi “Rufe” z błyskawicą ma jeszcze znaki z białymi obwódkami, więc zdjęcie pochodzi z wcześniejszego okresu. Albo “34-116” zastąpił poprzedniego “Rufe”, albo w jednostce służyły co najmniej dwa “Rufe” z błyskawicami.

Po drugie eskadra myśliwska 934 Kôkûtaï nie działa jako zwarta całość. Choć bazą macierzystą tej grupy był Halong na wyspie Ambon, to było to na tyle daleko w głębi zdobytych przez Japonię wysp Holenderskich Indii Wschodnich, że samoloty wysyłano na wysunięte posterunki, w pierwszym okresie walk do posterunku w wiosce rybackiej Taberfane w archipelagu Aru.

Może więc istotne było, żeby to oznaczenie widniało na samolocie aktualnego dowodzącego takim posterunkiem? Piloci i samoloty byli na posterunkach rotowani i w ciągu roku walk przez kilkanaście tur posterunkiem dowodził Ikeda, ale zmieniał go chorąży Takeshi Kawaguchi (nota bene najskuteczniejszy as jednostki) czy chorąży Susumu Kawasaki. Niewykluczone, że oni też mieli na samolotach oznaczenia funkcyjne.

Tak więc jest możliwe, że “34-116” był samolotem Toshiharo Ikedy, ale absolutnie nie jest to pewne. W Osprey Aircraft of the Aces 22 (Imperial Japanese Navy Aces 1937-45) samolot z błyskawicą (notabene z fikcyjnym numerem 934-06) jest przypisywany jednemu z asów jednostki Hidenori Matsunadze. Na zdjęciu tego drugiego “Rufe” z błyskawicą Matsunaga pozuje wraz z jakimś innym pilotem. Matsunaga miał jednak tylko stopień mata i nigdy nie dowodził posterunkiem. Zresztą jeśli ten samolot miałby coś wspólnego z Matsunagą poza wspólnym zdjęciem, to na pewno nie jest to “34-116”.

Kleimy

Wózek na zakupy

Tym razem zacząłem klejenie od… wózka na którym “Rufe” trzymano po wyciągnięciu na brzeg. Był to standardowy wózek marynarki japońskiej, który używano do wodnosamolotów z centralnym pływakiem, czyli na przykład Mitsubishi A6M2-N i Mitsubishi F1M2. Bardzo fajnie ze strony Eduarda, że wózek ten dołączył do modelu, bo “Rufe” ustawiony na półce na pływaku poobcierałby się od spodu i wyglądał by tak jakoś głupio. Wcześniej taki typ wózka był zamieszczony w modelu F1M2 “Pete” Hasegawy, ale trzeba przyznać, że ten w modelu Eduarda jest dużo ładniej wykonany.

Jedyne, co mi się nie podobało w Eduardzie to podejście do przedniego obrotowego kółka. Aby obracało się ono swobodnie Eduard zaleca włożenie go między połówki ramy wózka bez przyklejania. Przy takim podejściu bardzo trudno byłoby obrobić miejsce sklejenia ramy. Dlatego przeciąłem kółko poziomo na pół z zamiarem wklejenia górnej i dolnej części do gotowej i już obrobionej ramy. Z kolei główne koła wymagają maskowania, jeśli chce się malować opony aerografem. Po ich zamontowaniu do ramy trzeba je odpowiednio zabezpieczyć malując całość:

Ale wróćmy do początku i przeanalizujmy cały proces malowania. Eduard sugeruje, że wózek mógł być malowany na szaro lub na ciemnozielono. Z publikacji “Japanese Armour, and Tank Crew Uniform Colours & Markings 1937-1945” Harveya Lowa wyczytałem, że do 1943 roku japońskie pojazdy marynarki wojennej były malowane na szaro z wykorzystaniem szarej farby stosowanej przez Arsenał bazy w Kure. To by się nawet zgadzało z rekomendacją Eduarda. Szary z Kure miał ponoć odcień zbliżony do FS36176, więc do malowania wózka zastosowałem lakier MRP-093 US Dark Mod Gray FS36176 prosto z butelki.

Ale żeby nie było tak prosto, postanowiłem się nieco pobawić z wózkiem po pancernemu:

  1. Najpierw pokryłem cały wózek brązowym podkładem MRP-LPR i pomalowałem MRP-093 US Dark Mod Gray FS36176, ale po tym zamaskowałem wózek tak, żeby pozostawić do dalszej zabawy odsłoniete tylko kloce drewna, którymi wyłożony był wózek. Te kloce były tam po to, żeby nie uszkodzić pływaka wsuwanego na wózek wodnosamolotu.
  2. Wystawione na malowanie kloce pomalowałem na piaskowo lakierem MRP-258 Clear Doped Linen.
  3. W związku z tym, że do dalszych operacji potrzebowałem matowej powierzchni, pokryłem “drewno” matowym bezbarwnym lakierem MRP-127 Super Clear Matt Varnish.
  4. Wtedy wreszcie mogłem narysować trochę słojów używając kredek Prismacolor PC947 Dark Umber i Prismacolor PC944 Terra Cota.
  5. Słoje wyszły ostro i za mocno, więc roztarłem je kredką Derwent 5715 Wheat, a potem delikatnym pędzlem szklanym Green Stuff World.
  6. Potem dodałem cieniowanie flamastrem niepermanentnym Molotow Aqua Brush 037 Warm Grey 02 i roztarłem je nieco patyczkiem do uszu.
  7. Tak przygotowane słoje i cienie utrwaliłem cienką warstwą MRP-127 Super Clear Matt Varnish.
  8. Drewniane elementy miały być pomalowane na szaro i tylko nieco przetarte i obite, więc psiknąłem je medium do zdrapek Modellers World Chipping Medium.
  9. Po 40 minut czekania pomalowałem wreszcie klocki docelowym MRP-093 US Dark Mod Gray FS36176, a potem namoczyłem je i wykałaczką, sztywnym pędzlem, oraz metalowym traserem MRP usuwałem szary z określonych miejsc.
  10. Po zdjęciu maskowania zasymulowałem obicia na metalowych krawędziach malując cienkim pędzlem kropki i kreski za pomocą Modellers World Chipping Medium, czyli tak właściwie czarnoszarej akrylowej farby.
  11. Zacieki rdzy i warstwy kurzu robiłem Oil Brusherami MIG 3512 Dark Brown, MIG 1254 Rust, MIG 3511 Red Primer i MiG 3516 Dust. Oil Brushery rozcieńczałem na boku Abteilung 502 Odourless Thinnerem.

Na poniższym zdjęciu widać proces malowania drewnianych kloców. Przyznam, że popełniłem tu jednak babola, bo te cztery pionowe kolumienki też były najprawdopodobniej wykonane z drewna. No cóż. Załóżmy po fakcie, że one się po prostu nie obtarły…

Poniżej gotowy wózek demonstrujący efekty “pancernego” znęcania się nad materią:

Kokpit

Tak jak w przypadku mojego poprzedniego modelu Zera 21 Masao Taniguchiego kokpit wykonałem prawie całkowicie z pudła. Plastikowy kokpit w modelu naprawdę jest świetny. Jedyne, co postanowiłem wymienić to fotel pilota, celownik i karabiny maszynowe. Fotel wymieniłem na drukowany fotel 3D z Brassina, który kiedyś kupiłem. Celownik zaprojektowałem i wydrukowałem w większych ilościach jeszcze podczas robienia Zera Taniguchiego. Karabiny postanowiłem narysować i wydrukować teraz.

Fotel

Najpierw o fotelu Brassina. No nie zachwyca. Jest trochę lepszy niż plastikowy, ale wcale nie jest taki cienki, jak technologia druku 3D pozwala. Co gorsza słoje, czyli artefakty powstałe w druku 3D są w nim bardzo widoczne. Jak ktoś wykorzystuje ten element z Brassina, to niezbędne będzie wygładzenie do pędzlem szklanym i gąbkami ściernymi. Udało się, ale domowy druk 8K daje dużo lepsze efekty, niż widać w tym fotelu. Może przy jakimś następnym Zerze zaprojektuję sobie fotel sam? Nie wiem.

Karabiny maszynowe

Projektowanie własnych karabinów to inksza inkszość. W Zerze Taniguchiego zauważyłem, że końcówki plastikowych karabinów są jakieś takie niewyjściowe, nieporównywalne do końcówek luf działek, które sobie do niego drukowałem. A co ważniejsze, ustawienie odpowiedniej geometrii było dość trudne, bo oba karabiny były oddzielnymi częściami, które trzeba punktowo dokleić do ściany ogniowej i skrzyni amunicyjnej. Doszedłem do wniosku, że lepiej będzie, jak zaprojektuję cały stojak z dwoma karabinami do przyklejenia do ściany ogniowej. Przy projektowaniu starałem się dokładnie odwzorować karabiny korzystając z dostępnych planów, zdjęć fabrycznych i zdjęć zachowanych egzemplarzy. Trzeba przy tym wspomnieć, że karabiny Typ 97 były tak poskładane, żeby lewy karabin był lustrzanym odbiciem prawego karabinu. Wszystkie elementy zewnętrzne włącznie z dźwignią przeładowania i wylotem łusek były symetryczne. Po wydrukowaniu karabinów moim Phrozenem Sonic Mini 8K byłem bardzo zadowolony, ale radość nie trwała długo. Ograniczenia nakładane przez kształt skrzynki amunicyjnej i innych części w modelu powodują, że większość elementów karabinu i tak trzeba było usunąć, bo nie wszedłby w swoje gniazdo tak jak powienien. Skończyło się więc na zaprojektowaniu uproszczonej (wykastrowanej) wersji karabinów na stojaku. Modele 3D obu wersji (full wypas i wykastrowanej) możecie znaleźć w zaktualizowanym archiwum z modelami 3D. Pasują one również do zwykłych Zer 11, 21, 32 i 22.

Pozostałe elementy kokpitu

Malowanie kokpitu było dokładnie takie, jak w Zerze Taniguchiego. Jednak tym razem zastosowałem inny kolor podstawowy. Poprzednio był to zielony kolor kokpitów Mitsubishi, a teraz zielony kolor kokpitów Nakajima. Wszystkie A6M2-N Suisen (“Rufe”) były w końcu produkowane na licencji przez Nakajimę. Tak więc do malowania otworzyłem kurzącą się w szufladzie butelkę MRP-414 Nakajima Cockpit Color (aged). Wybierając ten kolor musiałem zamalować zielony nadruk z fototrawionej tablicy przyrządków. Żadnej zaawansowanej techniki przy tym nie zastosowałem. Po prostu zakleiłem ranty przyrządów kółkami z folii Oracal wycięte wybijakami RB Toolz. Co bym zmienił następnym razem, to wyciąłbym kółka w przeźroczystej folii. Lepiej bym trafiał w przyrządy i nie musiałbym robić potem poprawek pędzelkiem.

Kolory wnętrza poza kokpitem

I tu ostrzeżenie. Schrzaniłem! Jako modelarz maczo zignorowałem zalecenie Eduarda, żeby elementy wnętrza poza kokpitem pomalować na aluminiowo. Pomyślałem sobie standardowo “a co oni tam wiedzą, pewnie to kolejny babol producenta” i po warstwie aluminium pokryłem je mieszanką zielonego i niebieskiego transparentnego MRP, żeby zasymulować warstwę Aotake Iro. Na szczęście coś mnie tknęło, podpytałem na fejsbukowej grupie fanów Mitsubishi Zero i dostałem całą serię odpowiedzi, w których jasno udowodniono mi, że Eduard miał rację. Wodnosamoloty A6M2-N miały stosowaną inną procedurę zabezpieczajcą powierzchnie wewnętrzne. Zamiast farby przeźroczystej o zabarwieniu niebieskim lub niebieskozielonym miały powierzchnie zabezpieczone solidnym lakierem z pyłem aluminiowym. Jan Bobek, który merytorycznie przygotowywał instrukcję, naprawdę dobrze rozpoznał temat. Tak więc zgodnie z przysłowiem “lepiej późno niż za późno” przemalowałem powierzchnie wewnętrzne Alcladem Alc-101 Aluminum.

Przeróbki skrzydeł

Wodnosamoloty A6M2-N były konwersją Zer 21 na wodnosamoloty… A nie! Nieprawda. “Rufe” było co do zasady konwersją Zera 11! Ale jak to? Przecież miały późne panele wokół działek, póżne wloty do wentylacji kokpiu, późne okapotowanie silnika z rurami wychowymi na dole osłony, późny typ owiewki. Zgadza się. Ale co do zasady, “Rufe” był konwersją samolotu ze skrzydłami bez składanych końcówek płatów, czyli wersji 11. W Zerach pierwsza cyfra oznaczała wzór płatowca – tu płatowiec z oryginalnym nieskładanym skrzydłem, a druga cyfra silnik – tu silnik Sakae 12. Warto o tym pamiętać biorąc “Rufe” na warsztat. Na szczęście w instrukcji są wskazówki jak przerobić skrzydła w modelu. Które linie podziału zaszpachlować. Szczerze? Przygotowując instrukcję Eduard się chyba poniewczasie zorientował, że walnął babola i końcówki skrzydła w płacie “Rufe” zamodelował tak, jak wyglądale one w Zerach ze składanymi końcówkami. No ale dobrze. Nie bądźmy Pewexami. Dobrze, że dali znać w instrukcji co robić.

Eduard nie wspomniał natomiast, że powinniśmy przeanalizować, czy nie zmodyfikować też odrobinę górnej połówki płatów. Zera produkcji Mitsubishi miały tam okrągłe panele inspekcyjne pokryte plexiglasem. Zera produkcji Nakajima, w tym A6M2-N miały początkowo również transparentne okrągłe wzierniki, ale od lipca 1943 w ich miejsce Nakajima montowała metalowe panele inspekcyjne w kształcie zamkniętej litery “U”. Założyłem, że mój “Rufe” był dostarczony na Ambon wcześną jesienią 1943 i zaryzykowałem przeróbkę paneli. Zaślepienie okrągłego obrysu panelu i wytrasowanie panelu w kształcie “U” z wykorzystaniem fototrawionego szablonu do trasowania to nie jest wielki problem. W poniższej galerii jest zdjęcie porównawcze oryginalnych wzierników i późnych paneli Nakajima. Pochodzi z artykułu Ryana Toewsa na www.largescaleplanes.com.

Działka

Do kompletu zaprojektowałem jeszcze i wydrukowałem wyloty luf działek. Miałem już gotowe modele wylotów wydrukowane przy klejeniu Zera 21 Taniguchiego, ale tam miały one kwadratowe gniazdo dopasowane do większych otworów w skrzydle typowych dla wczesnych Zer. Tu zaprojektowałem lufy pasujące do małych okrągłych otworów. Model wzbogacił archiwum plików STL podpiętych do tej relacji.

Kozioł przeciwkapotażowy

Czyli jego brak. “Rufe” nie miały takich kozłów za kokpitem i w modelu trzeba zaślepić zbędny otwór. Cały kadłub w modelu jest zaprojektowany pod wersję A6M2-N, więc nie wiadomo po co ten otwór tam jest. Pewnie się komuś zapomniało go usunąć. Ale od czego mamy kształtki Plastructa albo Evergreena? Banalna korekta.

Pływak ma być ciężki

No tak, nawet Eduard o tym pisze. W Założeniach “Rufe” ma zachowywać się na wózku tak, jak samolot z trójkołowym podwoziem. Bez dodatkowego obciążenia model zrobi kica na ogon. W kadłubie za silnikiem jest za mało miejsca i jest to element zbyt zbliżony do porządanego środka ciężkości, żeby tam próbować wcisnąć obciążenie. Za to pływak? Nadaje się do tego wyśmienicie.

Jak zwykle postanowiłem, że pójdę na łatwiznę i obciążę pływak drobnymi kulkami ołowianymi zatopionymi w kleju UV. Pomny doświadczeń naszego Darka z PME musiałem jednak mieć pewność, że ani kropla kleju pozostanie uwięziona w pływaku bez utwardzenia światłem UV. Taki niestwardniały klej potrawi przeżreć plastik na wylot. Dlatego w pływaku zmontowałem sobie z płytek plastikowych korytko, które wyciąłem z arkusza HIPS o grubości 0.8mm. Dla ułatwienia życia modelarzom przekrój górnej częściu zbiornika jest prawie okrągły i ścianki miały postać odcinków kóła o średnicy 22mm i wysokości 9mm (tył), oraz koła średnicy 10mm i wysokości 5mm (przód). Po wklejeniu do pływaka, ścianki i powierzchnie pływaka od wewnętrz zabezpieczyłem warstwą kleju cyjanoakrylowego i warstwą bezbarwnego lakieru. Wszystko po to, żeby ewentualny nienaświetlony klej nie miał kontaktu z plastikiem. Samo obciążenie nakładałem warstwami. Najpierw cienka warstwa kleju UV i naświetlanie, potem sypnąłem małymi kulkami ołowianymi do wypełniania śrutu, potem znowu klej i naświetanie, potem kulki i tak kilka razy, Gotowy koszyk z obciążeniem widać na zdjęciach:

Czując w rękach ciężar pływaka i widząc dość cienki, pusty w środku wspornik, na którym miał być przymocowany płatowiec poczułem lekki dyskomfort. Przecież na dalszych etapach będę modelem machał, obracał w tę i we w tę. Może to wydumane strachy na lachy, ale postanowiłem wzmocnić wspornik wypełniając go prętami węglowymi i zalewając klejem. Teraz byłem jakiś taki spokojniejszy:

Trasowanie na śniadanie

Jak już wspominałem przekrój górnej części zbiornika wydaje się na większej części jego długości prawie idealnie okrągły. To sprawia, że patrząc z góry wydaje się on taki żabio płaski. To zaś powoduje, że Eduard nie był w stanie poprawnie odtworzyć wszystkich linii podziałowych i nitowania. Po sklejeniu i oszlifowaniu góra zbiornika w ogóle stała się gładziutka jak pupcia niemowlęcia. Trzeba to koniecznie potrasować i ponitować. Zdecydowana większość z nas ma swoje metody trasowania i nitowania. Ja po zrobieniu wielu modeli preferuję obecnie coś takiego:

  • Jako prowadnice do trasowania linii podziału preferuję sztywną taśmię Dymo Tape i elastyczną taśmę 3M 471. Ta druga świetnie przylega do plastiku i można ją wyginać łagodnie dostosowując ją do łukowatego kształt linii. Ma jednak istotną wadę – jest cienka i trasowanie wzdłuż niej wymaga o wiele więcej ostrożności i uwagi niż trasowanie wzdłuż Dymo Tape. Tu jednak wiedziałem, że większość linii nie będzie idealnie prosta i trzeba będzie taśmę nieco powyginać, więc tam gdzie mogłem stosowałem Dymo Tape, a tam gdzie się nie dało taśmę 3M.
  • Do samego trasowania używam przede wszystkim czeskich piłek modelarskich. Jedynie do końcowych poprawek używam klasycznego narzędzia do trasowania – tu Mr. Paint Mr. Scriber Narrow i szpikulca Mr. Paint Mr. Scriber Needle.
  • Na początku nie wierzyłem, ale potem przekonałem się wielokrotnie, że nitowanie najlepiej jest robić nie przy taśmie, tylko z ręki, ale ciągnąć nitowadło po linii narysowanej na modelu. Kiedyś używałem do tego celu miękkiego ołówka, ale tu po raz pierwszy zastosowałem Blacklinera 0.05mm od Molotowa. I ten Blackliner jest o wiele lepszy. To nie jest klasyczny foliopis, tylko pisak z farbą akrylową. Nie rozlewa się to, nie reaguje potem z farbą. No i ten najcieńszy Blackliner daje naprawdę cieniutką czarną kreskę. Oczywiście do rysowania linii nitów wykorzystywałem taśmę 3M.
  • Najlepszymi nitowadłami jakich używałem były narzędzia świętej pamięci Petera Douska nazwane przez niego wyjątkowo akuratnie imieniem “Rosie The Riveter”. Niestety Petera nie ma już wśród nas i jego nitowadła nie są już produkowane. W dodatku w modelu Eduarda odstęp między podstawowymi nitami wynosi 0.75mm, a takiego nitowadla od Douska nie mam. I tu z pomocą przyszedł zestaw Galaxy Tools. Nie dość, że producent oferuje narzędzia o rozstępie dokładnie 0.75mm, to jeszcze sprzedaje trzy końcówki do nitów o tej średnicy: małe kółko, duże kółko i “grzebyk” do nitowania w zakamarkach. I powiem, że nitowadła Galaxy są świetne. Niegorsze od kultowych już nitowadeł Petera Douska.

Nówka czy szrot?

Jeszcze przyklejając skrzydła do kadłuba nie byłem pewny, czy mój model “Rufe” będzie wyglądał jak czysty samolot zaraz po przybyciu do jednostki, czy ma być zmęczony i odrapany po wielomiesięcznej służbie. Na internecie większość modeli “Rufe” ma bardzo intensywne ślady eksploatacji. Są wręcz poobdzierane z farby. Nawet atrakcyjnie to wygląda. Ale z drugiej strony nie widziałem zdjęcia prawdziwego A6M2-N o takim stopniu zużycia. Akurat te samoloty były bardzo dobrze zabezpieczane z obawy przez korozyjnym działaniem wody morskiej. Na zdjęciu 34-116 widać, że samolot był dostarczony jeszcze przed 1 września 1943 i ma przemalowany numer jednostki na usterzeniu (dla przypomnienia – z “P6” na “34”). Czyli to nie zupełna nówka. Zdjęcie obejmuje tylko tylną część samolotu, a tam jakichś wielkich zdrapek nie widać. Najbardziej zmaltretowane były jednak główne pływaki “Rufe”. Opór wody powodował ścieranie się farby jakby ktoś po zbiornikach papierem ściernym jeździł. To akurat często widać na zdjęciach z epoki.

W końcu zdecydowałem się na zgniły kompromis i postanowiłem zrobić “Rufe” średnio zużyte i średnio odrapane. No cóż. Tyle, że to wcale nie takie proste. Zdrapki na modelu wyglądają najnaturalniej, jeśli odtwarza się je tak, jak powstawały w rzeczywistości, czyli malując model metalizerem, a potem kolorem docelowym  i usuwając miejscowo tę ostatnią warstwę. A ten proces kontroluje się bardzo trudno.

Do robienia takich efektów wymyślono wiele metod: metodę mokrej soli, metodę na lakier do włosów, czy użycie specjalnych chipping fluidów. Do zdrapek nie stosowano najbardziej popularnych “gumopodobnych” płynów maskujących jak Humbrol Maskol, bo po ich zerwaniu zdrapki wyglądały skrajnie nienaturalnie. Jednak ostatnio podpatrzyłem u Kuby Chłodka metodę nanoszenia płynu maskującego, która całkowicie zmienia sytuację. Kuba nanosi płyn maskujący ciapając model gąbką (taką kosmetyczną, nie zwykłą do mycia). Mając minimalne ilości płynu na gąbce uzyskuje się bardzo delikatną, cieniutką mozajkę płynu maskującgo. Drugą rzeczą, którą podpatrzyłem u Kuby, było wykorzystanie płynu maskującego Molotowa (Masking Fluid). Molotow robi też nawet markery z płynem maskującym (Molotow Masking Fluid Pen), które w niektórych miejscach bardzo się przydają. Przygotowanie miejsc odrapań płynem maskującym ciapanym gąbką ma tę zaletę, że można o wiele bezpieczniej malować potem oznakowanie za pomocą masek, a taki był mój plan w stosunku do modelu 34-116. Ale tyle o wybranej technice. Teraz o poszczególnych fazach malowania i o wybranych kolorach.

Przygotowanie do zdrapek

Żeby mieć dobry dostęp do wszystkich powierzchni postanowiłem, że potraktuję “Rufe” trochę jak dwupłatowca. Kadłub ze skrzydłami i usterzeniem będę malował osobno, a wszystkie trzy pływaki osobno. Najpierw pomalowałem całe Zero czarnym podkładem MRP-LPB. Owiewkę zamierzałem pomalować osobno i w tej fazie jej nie przyklejałem. Jak to już pisałem we wcześniejszych relacjach z budowy królową maskowania owiewek jest dla mnie teraz taśma 3M 471. Dlatego mimo załączenia przez Eduarda masek z taśmy Kabuki sam narysowałem i wyciąłem sobie maski na owiewkę. Wtedy po namyśle doszedłem do wniosku, owiewka jest na tyle dobrze zabezpieczona, że wiatrochron i tylną sekcję przykleję do kadłuba już teraz. Do zamaskowania środkowej części wyciąłem sobie z taśmy 3M “ścianki” podklejone sztywnym kartonem. Całość uszczelniłem jeszcze na wszelki wypadek Maskolem Humbrola. Po takim przygotowaniu pociągnąłem przyklejoną owiewkę czarnym MRP-LPB.

Następnie cały “Rufe” zmetalizował się pod wpływem Alclada II Alc-101 Aluminum. Na tak przygotowaną powierzchnie naniosłem gąbką w określonych miejscach masking fluid Molotowa. Starałem się to robić oszczędnie w niewielu miejscach, żeby nie przegiąć. Niektóre miejsca, w których chciałem przetrzeć farbę do koloru podkładu, pomalowałem potem cienką warstwą brązowego MRP-313 Colore 10 Bruno, który miał udawać brązowy podkład stosowany na samolotach japońskiej marynarki. Na brązowym kolorze dodałem jeszcze trochę masking fluidu, ale teraz to już naprawdę minimalne ilości.

Użyte kolory

Jako kolor spodu użyłem farby MRP-429 SP Olive Gray Nakajima, ale zgodnie ze zwyczajem przygotowałem sobie jej wersje o innej jasności. Zdecydowałem też, że farba MRP prosto z butelki będzie odcieniem najciemniejszym, a dwa jaśniejsze odcienie będę rozjaśniał farbą MRP-257 Clear Doped Linen. Dolne powierzchnie sterów i lotek pomalowałem szarym MRP-427 IJNAF J3 Hai Iro (Ash Gray).

W przypadku koloru zielonego nie było już tak ławo, bo nie znalazłem w szufladzie odpowiednika FS34077. Skończyło się mieszaniu farb MRP-060 RLM 70 Schwartzgrün, MRP-069 RLM 80 Olivgrün i MRP-236 Field Green FS34097. Oczywiście rozmieszałem sobie również trzy odcienie jasności tej farby. Powierzchnie sterowe od góry i ster kierunku pomalowałem zielonym MRP-236 Field Green FS34097.

Osłona silnika miała być czarna z niebieskim posmakiem. Do jej malowania użyłem MRP-432 IJNAF Q1 Cowling Color.

Zółte krawędzie natarcia skrzydeł pomalowałem lakierem MRP-419 IJAAF #14 Ki Iro (Marking Yellow). Ale że żółty na ciemnozielonym wymagałby milimetrowej bez mała warstwy, żeby pokryć odpowiednio, dałem pod spód mgiełkę białego lakieru. Bardzo ułatwiło to życie. Trzeba tylko pamiętać, żeby z białym “podkładem” nie przesadzić, bo po zdjęciu masek moglibyśmy dostać białe krawędzie żółtych pól.

(?)MRP-414 Nakajima Cockpit Color (aged)Kolor kokpitu
Hai-Nezumi-Iro2 * MRP-429 SP Olive Gray Nakajima
1 * MRP-257 Clear Doped Linen
Kolor dolnych powierzchni – odcień podstawowy
Hai-Nezumi-IroMRP-429 SP Olive Gray NakajimaKolor dolnych powierzchni – odcień ciemniejszy
Hai-Nezumi-Iro1 * MRP-429 SP Olive Gray Nakajima
1 * MRP-257 Clear Doped Linen
Kolor dolnych powierzchni – odcień jaśniejszy
J3 Hai-IroMRP-427 IJNAF J3 Hai Iro Ash GrayKolor na dolnych powierzchniach płóciennych (lotki i stery wysokości)
(?)1 * MRP-060 RLM 70 Schwartzgrün
1 * MRP-069 RLM 80 Olivgrün
1 * MRP-236 Field Green FS34097
Zielony Nakajima na górnych powierzchniach – odcień podstawowy
(?)1 * MRP-060 RLM 70 Schwartzgrün
1 * MRP-069 RLM 80 Olivgrün
Zielony Nakajima na górnych powierzchniach – odcień ciemniejszy
(?)1 * MRP-060 RLM 70 Schwartzgrün
1 * MRP-069 RLM 80 Olivgrün
4 * MRP-236 Field Green FS34097
Zielony Nakajima na górnych powierzchniach – odcień jaśniejszy
(?)MRP-236 Field Green FS34097Kolor zielony na górnych powierzchniach płóciennych (lotki, stery wysokości i ster kierunku)
Q1MRP-432 IJNAF Q1 Cowling ColorOsłona silnika i grzbiet kadłuba pod owiewką
N0MRP-431 IJNAF N0 Propeller ColorBrązowe tylne powierzchnie łopat śmigła
C1MRP-419 IJAAF #14 Ki Iro (Marking Yellow)Żółte krawędzie natarcia skrzydeł
B2 Aka-IroMRP-411 Hinomaru Aka-IroCzerwony kolor kokard i oznakowania

Oznakowanie

Jak wspominałem oznakowanie na moim modelu malowałem za pomocą masek. W pudle 11171 “Rufe” Dual Combo, które kupiliśmy w Moson na spółę z Witkiem Kozakiewiczem, Eduard zamieszcza kalkomanie do samolotu 34-116. Ale nie jestem w stanie przełknąć ziarnistych kolorów z drukarki kalkomanii Eduarda. Dlatego rozrysowałem sobie oznakowanie i wyciąłem maski moim ploterem Stika. W poniższym pliku jest komplet oznakowania w formatach CorelDRAW i EPS. Nie, to nie jest obrysowanie zeskanowanych kalkomanii Eduarda. Rysowałem to od podstaw na podstawie zdjęcia.

Kształt błyskawicy na kadłubie jest pewną niewiadomą. Widać ją co prawda na zdjęciu, ale nie wiadomo, czy na grzbiecie i na spodzie kadłuba tworzyła ona ostry kąt, czy okalała kadłub jak wstęga. Ja wybrałem tę drugą opcję, ale nie mam żadnych podstaw merytorycznych, które by uzasadniały tę opcję. Żaby osiągnąć taki kształt w postaci maski sięgnąłem po pomoc Rhino 3D. Kształt błyskawicy widziany z boku odtworzyłem ze zdjecia w Rhino 3D na płaskim profilu kadłuba (A), potem rzuciłem ten kształt na zamodelowaną przestrzenną połówkę kadłuba (B), przekształciłem otrzymany kształt w rozwijalny kształt (C) i rozwinąłem go w Rhino poleceniem UnrollSrf (D):

Pozostałe elementy narysowałem albo posiłkując się ich pożadanymi rozmiarami (Hinomaru), albo odtworzyłem rzucając fragment zdjęcia jako podkład w CorelDRAW. Kształt oznakowania do cięcia w ploterze był taki:

W poniższym pliku udostępniam wzór masek w formacie CorelDRAW X5 i w formacie EPS:


Jako czerwonego w znakach rozpoznawczych użyłem MRP-411 Hinomaru Aka Iro, ale już nowy, przemalowany fragment kodu “34-” na usterzeniu pomalowałem nieco jaśniejszym MRP-042 Red Russian aircraft chassis covers.

Przyjąłem, że białe obwódki znaków zamalowano jakimś typowym japońskim ciemnozielonym kolorem marynarki i w moim modelu użyłem do tego czarnozielonej farby MRP-425 IJNAF D2 Ryokukoku Shoku. Zaryzykowałem malując czarnozielone obwódki róznież na górnych powierzchniach skrzydeł. Szczerze? Im bardziej się temu przyglądam, tym bardziej jestem skłonny uważać, że bezpieczniej by było pozostawić górne Hinomaru na skrzydłach bez żadnych obwódek. Ani białych, ani ciemnych.

Nawet jeśli jednak ograniczy się ciemne obwódki do kałuba, to trzeba je jednak jakoś namalować. Jako że czerwonymi farbami samymi w sobie maluje się wyjątkowo źle, to pogarszałem jeszcze sytuacji próbując malować czerwone koła na jeszcze ciemniejszym podkładzie pochodzącym od koloru obwódek. Zamiast tego najpierw namalowałem czerwone Hinomaru, ale nieco większe niż potrzeba i z nieostrymi krawędziami wykorzystują parę warstw folii samoprzylepnej, a właściwie taśmy 3M 471. Metodę uzyskania nieostrych krawędzi pokazałem na pierwszym schematycznym rysunku. Potem zamaskowałem czerwony wewnątrz i zielony za zewnątrz maskami i namalowałyem samą czarnozieloną obwódkę.

Namalowanie błyskawicy było już proste, bo korzystając z kształtów rozwiniętego kształtu tego elementu opracowałem sobie maski zasłaniające ciemnozielony kamuflaż. Jedna uwaga, do namalowania błyskawicy użyłem farby MRP-135 Insignia White ANA601, która jest nieco żółtawa i brudnobiała. Wydawało mi się, że śnieżnobiały odcień błyskawicy walił by po oczach na nieco zużytym i wybrudzonym “Rufe”.

Końcowa warstwa

Na moim modelu chciałem osiągnąć półmatową powierzchnię końcową. Ani matowy, ani półmatowy lakier MRP mi nie pasował i w rezultacie jako finalnej warstwy użyłem mieszanki MRP-126 Super Clear Semimatt Varnish i MRP-127 Super Clear Matt Varnish.

Detale

Oglądając zdjęcia “Rufe” z 934 Kôkûtaï wydaje się, że przynajmniej część z nich miała zaczep na bombę tylko pod prawym skrzydłem. Podczas atakowania żeglugi alianckiej na północ od Millingimbi w sierpniu 1943 pod “Rufe” podczepiano podobno po dwie bomby 60kg, ale nie wiem, czy te relacje są dokładne, ani czy dwa zaczepy nie były mocowane tylko tymczasowo. Postanowiłem więc zaryzykować i w moim modelu zamontować tylko jeden zaczep.

Zdjęcia ukazują też jasno, że samoloty z 934 Kôkûtaï miały na pewno zainstalowane radiostacje. W związku z tym konieczne było dorobienie przewodu antenowego. Tak, jak w przypadku A6M2 Taniguchiego sam przewód wykonałem z elastycznej nitki Uschi Van Der Rosten Rig That Thing o średnicy Fine. Jeden koniec przewlokłem przez trzy milimetrowy kawałek rurki Albion Alloys o średnicy zewnętrznej 0.3mm i wewnętrznej 0.1mm, a drugi przewlokłem przez otwór 0.2mm przewiercony w poprzek masztu antenowego. Izolatory wykonałem z kropli kleju UV Ataszek. W poniższej galerii wykorzystałem zdjęcia z walkaroundu A6M2 opublikowanego przez Michaela Benolkina na www.cybermodeler.com oraz rysunki wykonane z wykorzystaniem oryginalnej instrukcji Eduarda:

Brudzing

Końcowy brudzing wykonałem głównie Oil Brusherami od MIGa rozcieńczanymi Abteilung 502 Odourless Thinnerami (tak rozcieńczane Oil Brushery tworzą doskonały jakościowo wash), a ich nadmiar po wyschnięciu usuwałem beznzyną do zapalniczek Ronsonol. Na większości powierzchni zastosowałem brushera Winter Grime, na okolicach za osłoną silnika dodałem brushera Dark Brown, a na samej osłonie nieco jaśniejszego Cold Dirty Gray.

Pliki 3D do ściągnięcia

W poniższym archiwum znajdziecie pliki w formacie STL ze wszystkimi detalami, które zaprojektowałem i użyłem w tym modelu. To jest to samo archiwum, które podpinam we wszystkich relacjach z budowy modeli Zera z Eduarda. Możecie z niego korzystać do woli, ale wspomnijcie proszę źródło zgodnie z licencją Creative Commons CC-BY. Link do licencji tutaj: https://creativecommons.org/licenses/by/4.0.


Spis wszystkich elementów w pliku 7z jest w tym arkuszu Google Sheets:

https://docs.google.com/spreadsheets/d/15xJuTvBIKwRMfbnGw944jSue-xEYb3sWusEjqjy-5M0/edit?usp=sharing

Ostatnia aktualizacja modeli 3D w powyższym pliku – 22 sierpnia 2023. Patrz opisy w Google Sheets.

Galeria

Zdjęcia do galerii robione Nikonem D5600 i wyostrzane w fotoszopie pluginem Topaz Sharpen AI. W galerii nie ma zdjęć spodu. Nie, nie ma tam poważniejszych baboli. Po prostu bałem się ustawiać na plecach model z bardzo nietypowym obciążeniem w pływaku, za to z bardzo delikatnymi detalami (antena) na grzbiecie. Już trzy razy naprawiałem modele po nieudolnych sesjach fotograficznych. Tym razem wymiękłem w przedbiegach :).

Udostępnij: