Spitfire Mk.Vc (Eduard, 1/48)
Spitfire Mk.Vc pilotowany przez por. Richarda Alexander’a z 2.dywizjonu, 52. grupy, 12. armii powietrznej,
podczas stacjonowania w Borgio na Korsyce na początku 1944 roku.
Model jest zbudowany przy użyciu zestawu Eduard “Eagle’s Call”. W pudełku jest wszystko co potrzebne do zbudowania dwóch Spitfire Mk.V pilotowanych przez amerykańskich lotników: jednego w wersji “c” i jednego “b”. Na pierwszy bój poszedł Vc w bardzo ciekawym “zamerykanizowanym”, pustynnym kamuflarzu. Co ciekawe, to pomimo, że ten konkretny samolot miał skrzydło “c”, to miał zamontowane uzbrojenie w konfiguracji “b”. Z tego co wiem, to głównym powodem był fakt, że można wtedy było załadować całe 120 pocisków na jedno działko 20mm, a nie rozdzielać je na 2 x 60. Jak ktoś lubi Spitfire to takie duperele są bardzo ciekawe. Jak ktoś Spitka nie lubi tak jak ja 🙂 , to muszę się przyznać że powodem wybrania tego konkretnego malowania był fakt, że nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu po przeczytaniu fonetycznie “QP-A” (nic na to nie poradzę, że mi się poczucie humoru zatrzymało na poziomie szkoły podstawowej 🙂 ).
Ten Spitfire powstał tylko dzięki elementom zaprojektowanym przez Tomasza Gronczewskiego. Mnóstwo ciekawych informacji jest zawartych w jego artykułach o modelach Spitfire jakie zbudwał w zeszłym roku. Polecam zacząć od pierwszego z nich:
Wszystko zaczęło się od drukowania 🙂 :
O budowie prawie nie ma co wspominać. W 99% wszystko po prostu do siebe pasowało i ja po prostu musiałem uważać żeby “sobie samemu nie strzelić w stopę” 🙂 . W kokpicie użyłem odrobinę blaszek z zestawu (deska rozdzielcza i dwie małe wajchy). Do tego co tylko mogłem to zastąpiłem częściami drukowanymi. Szpachli użyłem tylko w dwóch malutkich miejscach na dole kadłuba (przy połączeniu końcówki skrzydła z kadłubem) i w jednym miejscu przy przejściu lewego skrzydła w kadłub. Zeszlifowanie połączeń połówek kadłuba odbyło się o wiele szybciej niż się spodziewałem. Tu na pewno przydało się potraktowanie ich odrobinką kleju CA, ale i tak byłem zaskoczony jak szybko i łatwo udało mi się skończyć część budowy za którą normalnie nie za bardzo przepadam.
Jeżeli chodzi o malowanie, to oczywiście trzeba zacząć od kokpitu. Tutaj wszystko poszło na tyle szybko, że z rozpędu złożyłem połówki kadłuba zanim dałem wash i drybrushing. Na szczęście to Spitfire, także praktycznie niczego tam po złożeniu do kupy nie widać 🙂 . Potem pociągnąłem całość moim ulubionym, czarnym Mr. Surfacerem 1500 i następnego dnia pomalowałem wewnętrzne części wnęk podwozia aluminiowym alcladem. Po zasłonieniu ich wtyczkami zaprojektowanymi przez Tomka mogłem się wreszcie zabrać za malowanie.
Tutaj muszę zrobić małą dygresję. W tym modelu po raz pierwszy użyłem farb wyprodukowanych przez firmę MRP ze Słowacji. Słyszałem ich pochwały od jakiegoś czasu, ale jakoś nie miałem okazji (chęci?) ich spróbować. Po przeczytaniu artykułów Tomka postanowiłem kupić kolory które będą potrzebne do tego Spitka i na “własnej skórze” zobaczyć co i jak. Krótko mówiąć, są to jeżeli nie najlepsze, to na pewno jedne z najlepszych farb jakie używałem. Podobnie do np. farb Tamiya, to są lakiery akrylowe. Jedną z głównych różnic jest to że są przeznaczone do malowania bezpośrednio z aerografu. Przy używaniu cienkich warstw, krycie kolorów jest po prostu znakomite. Do tego nie ma jakichkolwiek problemów jeżeli chodzi o powierzchnię farby. Wszystkie kolory jakie do tej pory użyłem działają tak samo: wystarczy im dać wyschnąć godzinę i nie dość że można bez problemu dotykać model to miałem zero problemów z np. nakładaniem na nie masek.
Tamiya cały czas będzie na pierwszym miejscu jeżeli będę wiedział że np. będę musiał poprawiać pędzlem po aerografie. Musiałem tak zrobic w przypadku tego Spitka przy malowaniu kokpitu i podmalowywanie dupereli kolorem MRP prosto z butelki nie było ciekawe. Jedno co jest pewne to to, że jeżeli MRP ma kolor który mi jest do modelu potrzebny to bez jakichkolwiek wątpliwości będę go używał. Np. buduję już drugi Spitfire z tego zestawu (w typowym, europejskim kamuflarzu DG/OG/MSG) i wszystkie kolory (+ kilkanaście innych do innych projektów) są już u mnie “w magazynie” 🙂 . Poniżej jest lista kolorów jakie użyłem (głównie skopiowana od Tomka):
Interior Grey-Green | MRP-111 Interior Grey Green | Kokpit | |
Dark Earth | MRP-108 Dark Earth WWII | Plamy kamuflażu na górnych powierzchniach | |
Middle Stone | MRP-121 Middle Stone | Plamy kamuflażu na górnych powierzchniach | |
Azure Blue | MRP-119 Azure Blue, WW II RAF | Kolor dolnych powierzchni | |
Marking Blue | MRP-124 Marking Blue, WW II RAF | Niebieski w kokardzie RAF i gwiazdach USAAF | |
US Insignia White | MRP-135 WWII US – Insignia White ANA601 | Białe gwiazdy USAAF i litery kodowe | |
Dull Red | MRP-123 Marking Red, WW II RAF | Czerwony w kokardzie RAF i kołpaku śmigła |
Sam kamuflarz postanowiłem spróbować pomalować “od ręki”. Pierwsze podejście raczej mi nie wyszło, ale po kilku podmalowywaniach zaczęło to wyglądać całkiem znośnie. Pomimo, że ten wyszedł w miarę zadowalająco, to jednak następne będę malował od masek albo za pomocą “plasteliny” AK. Mówiąc szczerze to ostrzejsze krawędzie bardziej mi w przypadku Spitka pasują. Oznaczenia i litery kodowe pomalowałem farbami MRP z użyciem winylowych masek. Można powiedzieć, że to w sumie już dla mnie typowe podejście. Nawet gdyby kalki Edka były w miarę dobre, to i tak uważam że malowanie “ile się da” daje o wiele lepsze rezultaty. Fakt, że jest o wiele bardziej pracochłonne, ale uważam że jest warte zachodu. Same kalki zeskanowałem 600 dpi, ręcznie przerobiłem na linie w Corel Draw i wyciąłem maski w folii Oramask 810 na moim ploterze.
Na to poszedł semi-gloss Tamiya, kalki (oznaczenia techniczne i duperele) i jeszcze raz semi-gloss tym razem MRP. Do linii podziału użyłem olejnego PLW Blue Black Miga (na dół kadłuba) i emalii US Modern Vehicles Wash Miga (na górę). Na to poszły różne odrapania itp głównie robione akrylami AK 3G.
Szkło kokpitu potraktowałem futurką ze starych zapasów jeszcze przed zaczęciem budowy, przez co wszystko miało szansę sobie porządnie wyschnąć. Na sam koniec budowy pomalowałem osłony za pomocą masek które Edek daje w pudełku, dodałem maszt radiostacji i szkło na górę kadłuba.