Artukuły historyczne

Neville Duke – as przestworzy i pilot doświadczalny

Włochy

Neville Duke był pewien, że wreszcie wraca do Anglii. Koniec upałów, piachu, braku wody. W końcu mijało już półtora roku od dnia, kiedy Duke został wysłany “tymczasowo”, “na dwa, trzy tygodnie” do Afryki. Ktoś mu nawet powiedział, że niedługo będzie mógł się zwijać. Bardzo szybko wyprowadzono go jednak z błędu. Dowódca skrzydła przekazał mu informację, że nikt nie leci do domu. Duka awansowano na Squadron Leadera i najpierw przewidziano do pracy sztabowej, a ostatecznie skierowano do 73 OTU w Abu Sweir, koło Ismailii nad Kanałem Suezkim.

W marcu 1944 Duke mógł już wrócić do operacyjnego latania, ale z jego stopniem wojskowym musiał on zostać dowódcą dywizjonu. Oczywiście Neville chciał wrócić do “dziewięćdziesiątego drugiego”, ale w tym czasie dywizjonem tym dowodził inny znany as S/Ldr Evan D. Mackie, który wsławił się walkami w obronie Malty. W tej sytuacji dowódca 244 skrzydła W/Cdr Brian Kingcome, który nota bene w 1941 roku jako dowódca 92 dywizjonu dowodził Dukiem w Anglii, zaproponował mu objęcie stanowiska dowódcy 145 dywizjonu. Duke zgodził się i na początku marca 1944 roku trafił do Włoch. Swoje rządy w nowej jednostce zaczął 3 marca 1944, ale mało fortunnie. Jako dowódca dywizjonu miał do dyspozycji zdobyczną włoską terenówkę Lancia, która od prawie roku służyła pilotom do przemieszczania się do miasta na libacje. Podczas pierwszej imprezy Duka w klubie oficerskim ktoś tę Lancię w nocy podprowadził i piloci w deszczu musieli na piechotę wracać do swojej kwatery. Jak sam to przyznawał we wspomnieniach, Duke zapłacił za to znaczącym spadkiem popularności wśród swoich podwładnych.

145 dywizjon był wtedy wyposażony w Spitfiry Mk.VIII. Po zapoznaniu się z nimi Duke wyrobił sobie opinię, że “ósemki” były najlepszymi, najbardziej dopracowanymi Spitfirami z silnikami Merlina. Warto zwrócić uwagę, że Duke znał już “dziewiątki”. Walczył na nich jeszcze w Afryce. A jednak wersję Mk.VIII ocenił wyżej.

Spitfire Mk.VIII JF472 ZX-J, na którym latał wcześniejszy dowódca 145 dywizjonu Amerykanin walczący w RAF S/Ldr Lance Wade. Kiedy 25 listopada 1943 Wade odchodził do pracy w sztabie Desert Air Force, dowodzenie dywizjonem przejął S/Ldr Olive C. Kallio. Wraz ze stanowiskiem przejął też Spitfira JF472 i odniósł na nim jedno zwycięstwo prawdopodobne nad Bf 109 i jedno uszkodzenie Bf 109. Kiedy Duke objął dowodzenie po Kallio Spitfire ten jeszcze w dywizjonie służył. Może latał na nim i Duke, ale brak o tym informacji. Wiadomo tylko, że później, w maju 1944 odniósł cztery pewne zwycięstwa (2 Bf 109G i 2 FW190) oraz uszkodzenie Bf 109G na innym Spitfirze Mk.VIII ZX-J o numerze wojskowym JG241.
Widoczny na zdjęciu JF472 ma silnik Rolls-Royce Merlin 63 zoptymalizowany do walki na dużych wysokości i szpiczaste końcówki skrzydeł stosowane często w wysokościowych wersjach Spitfirów. Późniejszy Spitfire ZX-J o numerze JG241 miał już silnik Rolls-Royce Merlin 66 zoptymalizowany do średnich wysokości, ale za to mocniejszy. Walki we Włoszech nigdy nie toczyły się zbyt wysoko i może dlatego Duke preferował JG241 z Merlinem 66.
[Źródło: kalkomanie Fündekals]

Główną rolą całego skrzydła, w tym 145 dywizjonu, było w tym czasie zapewnianie przewagi w powietrzu nad nieudanym lądowaniem Aliantów pod Anzio. Pierwszym lotem bojowym w trzeciej turzę bojowej był dla Duka właśnie patrol nad Anzio i o mało co nie zakończył tam właśnie kariery, kiedy pocisk artylerii przeciwlotniczej wyrwał w prawym skrzydle jego Spitfire dziurę wielkości głowy. Parę centymetrów dalej, a trafiłby w zasobniki amunicji do działka 20mm. Na szczęście Duke zdołał wrócić uszkodzoną maszyną do bazy.

Aktywność niemiecka w powietrzu w tym okresie była znikoma. Fakt, że dochodziło do sporadycznych walk, ale ich skala była mała. Zresztą jeśli do potyczek już dochodziło, to zazwyczaj Brytyjczycy wychodzili z nich zwycięsko. Omijały one w każdym razie Duka. 11 maja 1944 roku rozpoczęła się czwarta próba przełamania obrony niemieckiej na Monte Cassino, której nadano nazwę Operacja Diadem. Lotnictwo alianckie skupiło się na atakowaniu pozycji wroga i na dawaniu osłony międzynarodowym siłom szturmującym wzgórza.

Wieczorem 13 maja 1944 dowodzony przez Neville Duka dywizjon 145 wykonywał lot na wymiatanie daleko za linią frontu, za Perugią. W okolicy Arezzo Brytyjczycy dostrzegli eskadrę 12 Bf 109, którą udało się całkowicie zaskoczyć. F/Sgt J. C. Stirling zestrzelił jednego z nich na pewno, drugiego prawdopodobnie, a trzeciego uszkodził. Zaraz potem Spitfiry ze 145 dywizjonu dopadły formację 6 innych Bf 109 i atakując z przewagi wysokości zestrzelili trzy z nich uszkadzając trzy pozostałe. Neville Duke zgłosił zestrzelenie jednego i uszkodzenie drugiego Messera. Były to pierwsze jego zwycięstwa w trzeciej turze bojowej. Niestety trudno jest zidentyfikować z kim Brytyjczycy tak naprawdę walczyli, bo w tym rejonie ani Niemcy ani Włosi z ANR nie odnotowali żadnych strat.

Dzień później, to jest 14 maja 1944 dywizjon 145 wykonywał wymiatanie nad Rzymem. W drodze powrotnej Brytyjczycy dopadli koło Cassino osiem Messerschmittów z podwieszonymi bombami. Tym razem Niemcy lecieli jakieś 200 stóp wyżej. Po dostrzeżeniu Spitfirów piloci odrzucili bomby i rzucili się do ucieczki. Spitfiry były jednak szybsze. Neville Duke i Południowoafrykańczyk 2/Lt D. J. Beisiegel zgłosili zestrzelenie po jednym Messerze każdy. F/Sgt A. G. Newman natknął się niedługo potem na dwie Foki FW 190 i strącił jedną z nich. I znowu trudno ustalić kim byli przeciwnicy Duka. Nad Cassino stoczono tego dnia kilka walk i Niemcy stracili tam cztery Bf 109 i jednego FW 190. Ale też oprócz 145 dywizjonu trzy zwycięstwa zgłosili tam piloci 111 dywizjonu.

18 maja 1944 roku polski II Korpus zajął klasztor na Monte Cassino. Droga do Rzymu została otwarta, a siły alianckie zaczęły gonić wycofujące się wojska niemieckie. 21 maja 1944 był wielkim dniem dla 145 dywizjonu. Spitfiry pod dowództwem Duka miały tego dnia eskortować 24 Martiny Baltimore z dywizjonów południowoafrykańskich zmierzających nad Velletri. W drodze do miejsca spotkania lecąc na pułapie 4 500 metrów nad Rimini Brytyjczycy dostrzegli jednak nieco wyżej około osiemnaście szturmowych Focke Wulfów FW 190 z podwieszonymi bombami eskortowane przez Messerschmitty. Duke nie namyślając się dał sygnał do ataku. Sam za cel obrał prowadzącą sekcję i krótką serią zapalił jedną z Fok, a zaraz potem trafił kolejną. Pilot tej drugiej wyskoczył z kabiny, ale Neville nie dostrzegł, żeby Niemiec otworzył spadochron. Focke Wulfy rozpierzchły się po niebie i zaczęły uciekać. Przed Spitfirami Mk.VIII uciec było trudno i 145 dywizjon zgłosił w sumie osiem zwycięstw pewnych przy stracie jednej własnej maszyny. I faktycznie było to katastrofalny dzień dla pułku SG 2. W tej walce I/SG 2 i II/SG 2 straciły siedem samolotów, a co gorsza wszystkich siedmiu pilotów zginęło.

4 czerwca 1944 roku Alianci zdobyli Rzym i przeszli znowu do gonitwy za uciekającymi Niemcami. Ich kolejna linia obrony w poprzek półwyspu apenińskiego była przewidziana na wysokości Pizy i Florencji na zachodzie i rzeki Foggia na wschodzie. Tam przygotowano tak zwaną linię Gotów. 7 czerwca 1944 Spitfiry z 244 skrzydła po raz pierwszy miały wykonać ataki na cele naziemne. 145 dywizjon był poprowadzony przez Duka do ataku bronią pokładową na niemieckie ciężarówki w okolicy Rieti. I od razu Duke przypomniał sobie jak niebezpieczne są takie misje. Jakiś pocisk trafił w chłodnicę jego Spitfira. Spróbował dociągnąć uszkodzoną maszyną do bazy, ale silnik zaczął się trząść, z rur wydechowych co jakiś czas wydobywały się płomienie, a kokpit wypełnił się czarnym dymem. Tracąc coraz bardziej wysokość Duke zdecydował się na skok ze spadochronem. Odsunął owiewkę i zrobił pół beczki, po czym odpiął pasy. I wtedy zdał sobie sprawę, że zamiast odrzucić owiewkę całkowicie, pozostawił ją odsuniętą i jego spadochron zaklinował się między owiewką, a kadłubem. Ziemia zbliżała się szybko i desperacko kopiąc, i siłując się Duke próbował wydostać się pułapki. Na szczęście udało mu się to i zaraz potem wisiał już na spadochronie koło jeziora Bracciano. Nie wiedział dokładnie po której stronie frontu się znajduje i przeżył nerwowe chwile, kiedy po wylądowaniu zaczęła zbliżać się do niego grupa ludzi. Jak się okazało faktycznie znalazł się po stronie wroga, ale odnaleźli go włoscy cywile, którzy łodzią przerzucili do na drugi brzeg jeziora, gdzie ukryli go w jakimś domu. Nazajutrz do wioski tej weszli już Amerykanie, którzy pomogli mu wrócić do dywizjonu.

Mikroskopijna kopia zdjęcia Spitfira Mk.VIII LV729 ZX-M. Był to Spitfire George Roberta Stewarta McKaya, który po zakończeniu ostatniej tury bojowej przez Neville Duka zostanie dowódcą 145 dywizjonu. George R. S. McKay był bratem asa Donalda Alistaira Stewarda McKaya z 16 zwycięstwami indywidualnymi i jednym zespołowym. Neville Duke użył tego Spitifra przynajmniej raz wykonując lot bojowy 10 lipca 1944 roku.
[Źródło: www.staplesandvine.com]

Po zdobyciu Rzymu aktywność Luftwaffe jeszcze bardziej się zmniejszyła. Brytyjczycy z 244 skrzydła już niemal w całości przeorientowali się na wsparcie wojsk naziemnych. Niemcy utrzymywali obronę na linii Gotów. Zbudowane z wykorzystaniem robotników przymusowych umocnienia były bardzo trudne do sforsowania. Wojska alianckie zebrały siły po poprzednich kampaniach i 25 sierpnia rozpoczęły kolejną ofensywę. Jednak po raz kolejny Niemcy stawili zdecydowany opór i forsowanie linii Gotów miało potrwać aż pół roku.

W pierwszym tygodniu września 1944 miała miejsce ostatnia walka powietrzna Neville Duka. Opisuję to tak ogólnie, bo są różne wersje daty tego wydarzenia. W swojej książce Aces High Christopher Shores podaje datę 7 września 1944, ale w nowszej pozycji “A History of the Mediterranean Air War 1940-1945” podaje 3 września 1944. I wydaje się, że ta druga data jest bardziej prawdopodobna. Duke razem z F/O J. Hamerem polecieli na patrol w rejonie od Pesaro do Rimini po wschodniej stronie linii Gotów. Zapuszczając się nad Ankonę Brytyjczycy dostali informację od kontroli naziemnej, że w ich okolicach wykryto jakieś dwa samoloty, które miały lecieć jakiś kilometr wyżej. Piloci Spitfirów nie mogli ich dostrzec przez chmury i ruszyli w kierunku, który miał być zbieżny z lotem Niemców. Wreszcie koło Rimini Duke dojrzał przeciwników. Były to trzy Bf 109. Na widok Spitfirów Niemcy wcisnęli pełny gaz, o czym świadczył czarny dym, który buchnął z ich rur wydechowych, i rzucili się do ucieczki. Dwaj Brytyjczycy pogonili za nimi i zaczęli zmniejszać dystans. Duke zaczał strzelać z dużej odległości 600 – 800 metrów, ale trafił. Po zbliżeniu się jeszcze bardziej oddał drugą celną serię. Pilot Messera odrzucił owiewkę i wyskoczył. Pozostałe dwa Bf 109 zrobiły to, co Messerschmitty robiły w takiej sytuacji zawsze – zaczęły się wznosić powyżej 4000 metrów. Jednak problem polegał na tym, że na tej wysokości można było włączyć drugi stopień sprężarki w Spitfirach. Duke dogonił przeciwników bez problemu i zapalił drugiego Messera. I jego pilot wyskoczył ze spadochronem. Trzeci Bf 109 zdołał uciec. Niemieckie raporty wyjaśniają dlaczego Niemcy zastosowali taką defensywną taktykę. Byli to piloci nocnej jednostki szturmowej 1/NAGr 11 lecący na rozpoznawczych Bf 109G-8 ze zubożonym uzbrojeniem, którzy do walk powietrznych nie byli uczeni. Obydwa zwycięstwa Duka znajdują potwierdzenie. Zestrzelone Messerschmitty były pilotowane przez Obfw Kurta Holsteina i Uffz Joachima Müllera. Obaj uratowali się, ale zostali ranni.

20 września 1944 Neville Duke wykonał ostatni lot, a było to rozpoznanie w okolicach Rimini. Po powrocie Brian Kingcome wezwał go i powiedział, że w sztabie zorientowano się iż Duke wykonał więcej lotów niż powinien i ma natychmiast zakończyć trzecią turę bojową. Walcząc od 1941 roku miał on na koncie 27 pewnych zwycięstw indywidualnych i dwa zespołowe (27,833 zwycięstwa), jedno zestrzelenie prawdopodobne, sześć samolotów uszkodzonych, dwa samoloty zniszczone zespołowo na ziemi i jeden zespołowo prawdopodobnie zniszczony na ziemi. 25,833 zwycięstw odniósł w rejonie śródziemnomorskim. Stał się w ten sposób alianckim asem numer 1 w rejonie Morza Śródziemnego poza Maltą. Gdyby wziąć pod uwagę Maltę, to lepszy był tylko George Beurling, a i to jedynie o ½ zwycięstwa.

Udostępnij: