Artukuły historyczne

Neville Duke – as przestworzy i pilot doświadczalny

Po wojnie

Można powiedzieć, że wojna skończyła się dla Neville Duka 27 października 1944, kiedy po dwóch i pół roku pozwolono mu na powrót na Wyspy Brytyjskie. Wreszcie mógł spotkać się z rodzicami i odwiedzić swój stary dom. Tam przykryta prześcieradłem cały czas czekała na niego diorama lotniska zbudowana w czasach dzieciństwa.

Większość lotników po trzech turach bojowych kontynuowała służbę w dowództwach, w sztabach, albo dowodząc szkołami lotniczymi. Duke miał jednak dopiero dwadzieścia dwa lata, dosłużył się “ledwie” stopnia Squadron Leadera. Był cichy i skromny, nie nadawał się chyba w opinii przełożonych na dowódcę większych jednostek. Z drugiej strony stanowczo nie chciał za żadne skarby zajmować się papierkową robotą w sztabie, ani też nie chciał być instruktorem w szkole lotniczej. Wymyślono więc dla niego co innego. Zaproponowano mu oddelegowanie do zakładów Hawkera do roli pilota testowego. To mu w sumie odpowiadało i 18 listopada 1944 roku rozpoczął cywilną pracę będąc jeszcze wojskowym. To wiązało się jednak z obniżeniem jego stopnia do Flight Lieutenanta. W RAF stopnie nie były dożywotnie, a wiązały się z pełnioną aktualnie funkcją. Coś jak w biznesie.

W zakładach Hawkera Duke spotkał innych pilotów po karierze wojskowej. Ich zadaniem było oblatywanie produkowanych wówczas Tempestów Mk.V, a potem Tempestów Mk.II. Pracując na tym stanowisku poznał Gwendoline Fellows, swoją przyszłą żonę. Życie Nevilla normalniało. W 1946 roku zaczął uczęszczać na tak zwany Kurs nr 4 w Empire Test Pilot School przeznaczony specjalnie dla pilotów doświadczalnych. Duke sadowił się w tej roli coraz mocniej i miał to być już jego stały sposób na życie. Na kursie miał okazję po raz pierwszy lecieć samolotem odrzutowym. Było to Gloster Meteor Mk.3. Zaskoczyło go jak bardzo różniły się samoloty z napędem odrzutowym od samolotów z napędem śmigłowym. W kokpicie było o wiele ciszej, nie było wszechobecnych w samolotach z silnikiem tłokowym wibracji. Przy starcie nie było ściągania samolotu w którąś stronę na skutek momentu obrotowego. Jednak silniki odrzutowe nie reagowały na ruch przepustnicy tak szybko, jak tłokowe. Samoloty odrzutowe były też tak szybkie, że przy lataniu nimi ocierało się o barierę dźwięku. W tych zakresach prędkości pilot zaczynał walczyć z problemami takimi jak kompresja czy buffeting.

W czerwcu 1948 Neville Duke opuścił służbę w RAF i kontynuował pracę dla Hawkera już jako cywil. W tym czasie testowano tam seryjne egzemplarze Tempestów i Fury, oraz pracowano nad nowym samolotem odrzutowym P.1040, który stał się prototypem dla późniejszych seryjnych Hawker Sea Hawków. Tęsknota za przygodą pchnęła go pod koniec 1951 roku do zapisania się do Royal Auxiliary Air Force, gdzie “po godzinach” dowodził 615 dywizjonem, który podtrzymywał zdolności bojowe ćwicząc na Spitfirach Mk.22, a potem Meteorach Mk.4. Zwiększenie aktywności RAuxAF było oczywiście związane z napięciami wywołanymi wojną w Korei. Niedługo potem w 1951 roku Duke został szefem wszystkich pilotów doświadczalnych w zakładach Hawkera. Praca na dwóch etatach była zbyt wielkim obciążeniem i aby nie zaniedbać obowiązków u Hawkera Neville Duke zrezygnował jednak ze służby w 615 dywizjonie.

W tym czasie Hawker zaczął pracować nad całkiem nowym myśliwcem. Był to samolot P.1067, który nazwano potem Hawker Hunter. I to Duke osobiście zajął się testowaniem tej maszyny. 7 września 1953 wsiadł do prototypu Huntera i pobił światowy rekord prędkości osiągając 727,63 mil na godzinę, czyli 1171 km/h. 19 września 1953 pobił rekord średniej prędkości na dystansie 100km.

Jednak życie pilota doświadczalnego to ryzykowny kawałek chleba. W sierpniu 1955 lądował przymusowo Hunterem i doznał urazu kręgosłupa. W maju 1956 miał kolejną awarię i twarde lądowanie prototypem P.1099. To skłoniło go do rezygnacji z pracy dla Hawkera. Pozostał pilotem i podejmował się różnych doraźnych zleceń. W 1960 roku założył przedsiębiorstwo Duke Aviation Ltd. świadczące usługi lotnicze dla biznesmenów. Po 22 latach sprzedał swoją firmę i zajął się doradztwem lotnicznym połączonym z lotami na zlecenie. Pracował głównie dla Brookland Aerospace Group. Dożył sędziwego wieku 85 lat. Latał do samego końca, nawet w swoim ostatnim dniu na tym ziemskim padole Duke z żoną lecieli prywatnym samolotem. To podczas tego lotu poczuł się źle i po wylądowaniu od razu trafił do szpitala. Tam przeszedł operację, ale zmarł tego samego dnia.

Neville Duke był doskonałym pilotem i bardzo skromnym człowiekiem. W swojej książce “Test Pilot” bardzo szczerze pisał o swoich sukcesach i porażkach. Czytając ją można docenić, jaki pełen humoru dystans miał do siebie. Jako as myśliwski rozkręcał się powoli, aby rozwinąć skrzydła pod niebem Afryki. Jak to wyżej wspomniałem, zaliczono mu zestrzelenie dwudziestu siedmiu samolotów indywidualnie i dwóch zespołowo. Co ważne, to że wiele z tych zwycięstw potwierdzają raporty niemieckie i włoskie. Duke, podobnie jak Beurling uczciwie i dość rzeczowo potrafił ocenić, czy zestrzelił wrogą maszynę, czy nie.

Udostępnij: