Artukuły historyczne

Nocny jastrząb Karel Kuttelwascher

Wojna

Kiedy 3 września 1939 Francja wypowiedziała wojnę III Rzeszy, dotrzymała przynajmniej części swoich zobowiązań wobec sojusznika, którego w tak porażający sposób sprzedała rok wcześniej. Karel Kuttelwascher został przeniesiony z Legii Cudzoziemskiej do re konstytuującej się na obczyźnie czechosłowackiej armii. Jako pilot myśliwski miał trafić do jednej z planowanych czechosłowackich eskadr, które miały być uzbrojone w Morane Saulnier MS.406. Odbył więc przeszkolenia latania i walki na tym typie samolotu. Niestety Francuzi bardzo nisko cenili przybyszów z upadłych krajów na wschodzie, czego i Polacy doświadczyli na własnej skórze. Zamiast budowy własnych struktur Czechosłowacy mieli zostać skierowani „na staż” do francuskich jednostek lotniczych. Francuska biurokracja rozwinęła przy tym skrzydła na całą rozpiętość i czechosłowaccy piloci byli kierowani do eskadr bardzo powoli. Kuttelwascher miał trafić do dywizjonu GC III/3, gdzie od października 1939 działała już grupa sześciu jego rodaków dowodzonych przez doskonale znanego Kuttelwascherowi Evžena Čížka. Druga szóstka z Karelem włącznie musiała jednak czekać na transfer aż pół roku! Przybyli oni do eskadry dopiero 17 maja 1940, czyli tydzień po rozpoczęciu niemieckiej ofensywy. GC III/3 walczył wtedy na MS.406 i stacjonował w Beauvais-Tillé w Pas-de-Calais.

Piloci GC III/3 przed Morane Saulnier MS.406. Na zdjęciu nie ma Karela Kuttelwaschera, ale pierwszy z prawej w rzędzie kucających i siedzących jest jego czechosłowacki kolega i przyszły as Josef Stehlík.
[Źródło: Christophe Cony et Alain Coste “Les as français de 1939 – 1940, Deuxième partie de Le Gloan á Williame” (Avions Hors-série No 25)]

Już 19 maja Kuttelwascher udowodnił, że walczyć to on umie. Około 10:00 klucz Moranów, w którym leciał, przechwycił wyprawę sześciu Dornierów Do-217 z II/KG 3. Dowódca klucza chorąży Émile „Christian” LeBlanc strącił jeden bombowiec, ale zaraz potem jego Morane oberwał w silnik i Francuz lądował przymusowo koło strąconego Dorniera. Zaraz potem nad Estrées klucz dostrzegł samotnego Heinkla. Był to He-111P z 2/KG 53. I w tym przypadku jeden z Moranów został celnie trafiony przez strzelca pokładowego, a jego pilot Václav Šlouf musiał skakać ze spadochronem. Prawie w tym samym czasie celnie ugodzony Heinkel zapalił się i runął ku ziemi. Kuttelwascherowi zaliczono ⅓ zestrzelenia i było to jego pierwsze zwycięstwo powietrzne. Sam jednak przyznał potem, że nie miał jeszcze dużego doświadczenia i zaczynał strzelać ze zbyt dużej odległości. W rezultacie wystrzelał na tego Heinkla całą amunicję.

Kuttelwascher wspominał po wojnie, że w maju 1940 roku lecąc bez amunicji, został zaatakowany przez Messerschmitty i cudem udało mu się wyjść z tego cało. Jego samolot podczas manewru obronnego zakrztusił się i runął w dół. Gdy dużo niżej silnik złapał obroty, przekonani najwyraźniej o zestrzeleniu przeciwnika Niemcy już się gdzieś stracili. Możliwe, że działo się to właśnie po tej walce z Heinklem.

21 maja 1940, czyli ledwie cztery dni po przybyciu Kuttelwaschera na front dywizjon GC III/3 został wycofany do Tuluzy w celu przezbrojenia na nowsze i dużo lepsze Dewoitine D.520. Operacja była wykonana w dwóch krokach. Najpierw przezbrojono piątą eskadrę, a potem szóstą. Po kilku dniach przeszkolenia dywizjon wrócił na front nad Sommą, gdzie na skutek nowej niemieckiej ofensywy sytuacja stawała się dla Francuzów krytyczna.

Dewoitiny D.520 z GC III/3
[Źródło: Christophe Cony et Alain Coste “Les as français de 1939 – 1940, Deuxième partie de Le Gloan á Williame” (Avions Hors-série No 25)]

6 czerwca 1940 eskadra Kuttelwaschera, lecąc już na Dewoitinach, starła się Messerschmittami Bf 109. Mogły to być samoloty z I/JG 3 lub I/JG 27, bo obie grupy zgłaszały w tym rejonie walkę z D.520. Samoloty wyminęły się w starciu czołowym i zawróciły ponownie do walki. Karel zgłosił prawdopodobne zestrzelenie jednego Messera. Niestety intensywność walk była tak duża, że nie sposób już dojść do tego, z kim konkretnie walczył i czy Bf 109 został naprawdę zestrzelony.

16 czerwca 1940 eskadra siedmiu pilotów GC III/3, w tym Kuttelwascher, wykonała lot na wymiatanie nad okupowanym Auxerre. Na tamtejszym lotnisku Luftwaffe zaczęła rozlokowywać samoloty z LG 25. W powietrzu Francuzi napotkali jeden, a potem drugi samolot niemiecki. Źródła nie są zgodne co do kolejności starć. W jednym starciu Dewoitiny natknęły się na łącznikowego Fieselera Storcha, którego rozpoznano błędnie jako Hs 126. Kuttelwascher i jeszcze jeden pilot osłaniali eskadrę z góry, a pięciu Francuzów prowadzonych przez kapitana Rogera Duvala zestrzeliło wspólnie niemiecki górnopłat. W drugim starciu cała siódemka zestrzeliła wspólnie Hs 126 z 4(H)/134.

Była to ostatnia walka Kuttelwaschera pod niebem Francji. A właściwie ostatnia w kampanii francuskiej, bo nad Francję wróci jeszcze za rok, siejąc zniszczenie w szeregach Luftwaffe. 17 czerwca 1940 roku marszałek Philippe Pétain ogłosił przez radio orędzie informujące o zamiarach kapitulacji, a 22 czerwca Francja oficjalnie podpisała akt kapitulacji, docierając do kresu drogi, na którą wkroczyła w 1938 roku w Monachium.

Grupa GC III/3, jak wiele innych jednostek Armée de l’Air ewakuowała się do Algierii. Pierwsza formacja Dewoitinów odleciała na południe jeszcze 19 czerwca. Kuttelwascher wystartował z drugą turą 21 czerwca, ale na skutek złych warunków atmosferycznych musiał lądować w Tuluzie. Po przeczekaniu złej pogody wystartował ponownie i dotarł do Algierii. Nową bazą GC III/3 stało się lotnisko w Relizane nieopodal Oranu.

3 lipca 1940 roku brytyjska Royal Navy wręczyła dowódcy floty francuskiej w Mers el-Kébir admirałowi Marcel-Bruno Gensoulowi ultimatum. Na skutek pewnych przekłamań w przekazie do głównodowodzącego François Darlana dotarł zniekształcony przekaz ultimatum i zostało one odrzucone. W rezultacie Brytyjczycy bezwzględnie zatopili pancernik Bretagne, oraz doprowadzili do osadzenia na mieliznach pancerników Dunkerque i Provence. Zaskoczenie Francuzów było kompletne. Lotnictwo próbowało osłaniać porty w Afryce Północnej i w ramach tych działań czechosłowaccy piloci byli tego dnia poderwani do lotów wraz z innymi pilotami GC III/3. Dziwnym zrządzeniem losu wykonali więc w tym zwariowanym czasie misję przeciwko swoim jedynym pozostałym na placu boju Aliantom. Na szczęście nie napotkali w powietrzu na żadne brytyjskie samoloty. Dla Czechosłowaków całe to wydarzenie wyznaczyło kres służby w Armée de l’Air. 9 lipca 1940 roku weszli na pokład statku, który zawiózł ich do Gibraltaru. Jak to później podsumował Kuttelwascher, całkowity brak organizacji i bezhołowie doprowadziło Francję do obłędnego końca.

Udostępnij: