Albert Houle i Operacja „Czekolada”
All inclusive na Cyprze
Contents
Albert Urlich Houle był Kanadyjczykiem. Może nie z dziada i pradziada, ale urodził się 24 marca 1914 w Massey w prowincji Ontario we wschodniej Kanadzie. Choć jest to terytorium najbardziej ludne i prawie 40% populacji Kanady żyło właśnie tam, to miasto Massey jest dość niewielkie, a rodzina Houle mieszkała na wsi w jego pobliżu. Choć rodzice Alberta mieli pochodzenie francuskie i irlandzkie, to zarówno on, jak i jego siostra, i trzej bracia czuli się już po prostu Kanadyjczykami. Już w wieku 10 lat nauczył się strzelać ze strzelby i pielęgnował tę umiejętność, polując często w okolicy. W 1932 dostał się na studia inżynierskie na uniwersytecie w Toronto. Tam zapisał się na zajęcia bokserskie i wrestlingowe. I miał do sztuk walki niezły dryg, bo najpierw wygrał zawody bokserskie na uniwersytecie, a potem ogólnokrajowe uczelniane zawody we wrestlingu. Studia ukończył bez problemu, a po nich zatrudnił się w kopalni jako inżynier elektryk. Potem krótko wykładał na uniwersytecie w Toronto, a w końcu wrócił do pracy w innej kopalni.
Choć ani jego dzieciństwo, ani lata młodzieńcze nie związały go jakoś z lotnictwem, to jak wiele młodych ludzi w tym czasie był pod wrażeniem lektur opisujących wyczyny asów walczących w Wielkiej Wojnie 1914-1918. Po wybuchu wojny zdecydował, że chce zostać lotnikiem, 13 września 1940 zaciągnął się do Royal Canadian Air Force i rozpoczął kurs przygotowawczy. W styczniu 1941 trafił do Saskatchewan, do 32 Service Flying Training School, gdzie odbył przeszkolenie latania zgodnego z regułami obowiązującymi w RAF. W kwietniu zdobył skrzydła pilota i zaraz po tym został wysłany do Wielkiej Brytanii.
W czerwcu 1941 trafił do 55 OTU w Usworth, gdzie zaczął uczyć się latania na Hurricanach. Jak wspominał, najcenniejszą radę otrzymał wtedy od polskiego instruktora: „w walce powietrznej wbijaj w sam środek i bądź szybki. Pilot, który krąży wokół kotłowaniny, ma duże szanse być wzięty na cel przez któregoś z wrogów i zestrzelony”. Po przeszkoleniu Houle został skierowany do służby poza granicami Wielkiej Brytanii i pod koniec sierpnia 1941 roku wraz z dwudziestu czterema innymi pilotami i z kontyngentem Hurricanów zaokrętowano go na HMS Ark Royal. 9 września 1941 piloci wystartowali z lotniskowca i wylądowali na Malcie. Nie zagrzali tam jednak miejsca i kolejnym skokiem przelecieli do Egiptu. W tym czasie w Afryce nie było żadnego kanadyjskiego dywizjonu myśliwskiego, więc wiadomo było, że Houle będzie służył na razie w dywizjonie RAF. Swój pierwszy przydział otrzymał do uzbrojonego w Hurricany 213 dywizjonu RAF.
„Dwieście trzynasty” dywizjon szerszeni (Hornet Squadron) zdążył odznaczyć się już w Bitwie o Francję i w Bitwie o Anglię, gdzie jego piloci walczyli na Hurricanach Mk.I. W kwietniu 1941 roku piloci zostali zelektryzowani wieściami, że ich dywizjon będzie przerzucony gdzieś na zamorski teatr działań wojennych. Kiedy jakiś czas potem do dywizjonu trafiły pierwsze Hurricany Mk.I z filtrami pustynnymi i dodatkowymi zbiornikami paliwa, lotnicy nabrali przekonania, że przygotowuje się ich do walk nad oblężoną Maltą. Po przybyciu do Liverpoolu, który był wtedy jednym z głównych ośrodków koncentracji sił i zapasów dla sił zamorskich, informacje zostały jednak skorygowane. Celem 213 dywizjonu miała być Afryka Północna. Wobec zagrożenia płynącego wtedy od nawodnych i podwodnych okrętów Kriegsmarine dla bezpieczeństwa dywizjon podzielono na trzy części i każda z nich podążyła do Afryki inną drogą. Co ciekawe, mimo czasu spędzonego na zaznajamianie się z pustynnymi instalacjami w Hurricanach, w pierwszym okresie dywizjon miał operować w rejonie śródziemnomorskim na zwykłych „europejskich” Hurricanach bez filtrów Vokesa.
Pod koniec maja, gdy elementy 213 dywizjonu zmierzały do Afryki, sytuacja na Bliskim Wschodzie zdawała się Brytyjczykom sypać jak domek z kart. W Afryce Północnej połączone siły włosko-niemieckie dotarły do granic Egiptu. Po upadku Grecji niemieckie dywizje spadochronowe i górskie zdobywały Kretę. W Iraku trwała rewolta skierowana przeciw Brytyjczykom, którą Niemcy starali się wesprzeć dzięki „uprzejmości” francuskiej kolonii w Syrii, która stała się bazą przerzutową sił niemieckich do Iraku. W takich okolicznościach świeżo przybyły do Egiptu dywizjon Hurricanów był bezcennym wsparciem, zwłaszcza wobec strat poniesionych przez RAF w kampanii greckiej. Niestety jak dotąd do Afryki dotarli jedynie piloci i samoloty, a cała obsługa naziemna i logistyczna dywizjonu były jeszcze w drodze. Żeby jak najszybciej wykorzystać nowych pilotów i nowe samoloty dywizjon podzielono od razu na trzy eskadry i przydzielono do już operujących jednostek, które miały obsługę naziemną. Eskadrę „B” skierowano do Palestyny i włączono do 80 dywizjonu RAF, gdzie miała wziąć udział w kampanii w Syrii i Libanie przeciwko Francuzom. Brytyjczycy zaatakowali Syrię, aby odciąć Niemcom definitywnie możliwość brużdżenia w krajach Zatoki Perskiej. Eskadry „A” i „C” zostały skierowane na zachód, na pustynię, gdzie eskadra „A” została przydzielona tymczasowo do 274 dywizjonu RAF, a eskadra „C” do 73 dywizjonu. Tam obie eskadry wzięły udział w niezbyt udanej próbie kontrataku brytyjskiego znanego lepiej jako Operacja „Battleaxe”. Część pilotów rotowała jednak do rejonu delty Nilu i tam wykonywała patrole powietrzne, pilnując kluczowych centrów logistycznych, głównie portu w Aleksandrii. W drugiej połowie czerwca 1941 roku eskadry „A” i „C” wycofano z frontu afrykańskiego i przerzucono do Palestyny, gdzie połączyły się one z eskadrą „B”, do której wreszcie dotarł rzut naziemny. 213 dywizjon zaczął wreszcie działać jako jedna całość. Po wygranej kampanii i zajęciu terenów Syrii i Libanu Brytyjczycy mogli wykorzystać zaangażowane tam siły do wzmocnienia obrony wschodniego akwenu Morza Śródziemnego. Przede wszystkim katastrofa na Krecie wzbudziła u nich obawy, że kolejnym celem ataku Niemców może być położony 550 kilometrów na wschód Cypr. Zwłaszcza że Niemcy i Włosi zaczęli regularne bombardowanie tej wyspy. Już na początku lipca 1941 RAF przerzucił więc tam wydzielony zespół Hurricanów z 80 i 213 dywizjonu, ale dopiero po klęsce Francuzów do obrony można było zaangażować znaczniejsze siły. I tak 18 lipca 1941 na Cypr przeleciał dywizjon 80 z grupą pilotów z 213 dywizjonu. Jeszcze tego samego dnia pilot z 80 dywizjonu przechwycił nalot czterech Ju 88 i zestrzelił jednego z nich. „Osiemdziesiąty” wrócił jednak do Palestyny już dzień później, a na Cypr dotarła reszta „dwieście trzynastego”, który pozostał na Cyprze jako jedyna jednostka myśliwska obrony powietrznej. Główną bazą dla dywizjonu stało się lotnisko w Nikozji, ale posterunki alarmowe korzystały z też z lotniska w Famaguście na wschodnich wybrzeżach Cypru.
W takich oto skomplikowanych wojennych okolicznościach w sierpniu do Famagusty na Cyprze przybyło kilku Kanadyjskich pilotów, którzy przyprowadzili ze sobą kilka nowych Hurricanów. Jednym z tych pilotów był Albert Houle, którego przydzielono do eskadry „B” 213 dywizjonu. Jak się okazało, nowe Hurricany były ufundowane przez mieszkańców Cejlonu i Air Ministry zdecydowało o nadaniu dywizjonowi oficjalnej nazwy „No. 213 Ceylon Squadron”. Obecność Hurricanów na wyspie zniechęciło Włochów i Niemców do kontynuowania nalotów. Jedyną atrakcją dla pilotów „dwieście trzynastego” było przechwycenie przez F/O George Westlake’a 28 sierpnia 1941 samotnego Canta Z.1007bis ze 172o Stormo. Mimo ostrzału tylnego strzelca Brytyjczyk zapalił silnik Canta. Włoski bombowiec przewrócił się na plecy i wirując runął w dół, rozpadając się po drodze. Resztki wpadły do wody koło wybrzeża. Cała załoga podpułkownika Luigi Gagliani zginęła.
Bert Houle rozpoczął loty w 213 dywizjonie w październiku 1941. Jego pierwszy lot, do którego wystartował 1 października 1941 o 10:00, polegał na rozejrzeniu się po okolicy i nauczeniu się topografii wyspy z powietrza. Następne loty polegały na ćwiczeniu startów alarmowych, latania w formacji, przechwytywania samolotów wroga, akrobacji, współpracy z artylerią przeciwlotniczą i tym podobnych. Dopiero 14 i 15 października 1941 Houle miał szansę wziąć udział w „prawdziwych” misjach polegających na próbie przechwycenia wrogich samolotów. W pierwszym przypadku alarm okazał się fałszywy, a w drugim piloci „dwieście trzynastego” nie zlokalizowali intruza. I to dla Berta było wszystko, jeżeli chodzi o bohaterską obronę Cypru. Brytyjczycy uznali trafnie, że wróg nie prowadzi żadnych przygotowań do inwazji na wyspę i dowództwo RAF na Bliskim Wschodzie uznało, że obronę powietrzną można zredukować. 21 października 1941 roku eskadra „A”, a 22 października 1941 eskadra „B” z Albertem Houle odleciały do Egiptu. Na Cyprze pozostała jeszcze tymczasowo eskadra „C” z „dwieście trzynastego”, wzmocniona przez wydzielony zespół Hurricanów z 261 dywizjonu RAF.