Artukuły historyczne

Albert Houle i Operacja „Czekolada”

Anzio - Nettuno, udane walki nad nieudaną inwazją

17 stycznia 1944 roku 417 dywizjon został przerzucony z bazy w Canne nad Adriatykiem, na lotnisko Marcianese nieopodal Neapolu po przeciwnej stronie włoskiego „buta”. Było to podyktowane przygotowaniami do lądowania pod Anzio – Nettuno, które wobec niepowodzenia ataku przez Sangro miało przynieść obejście Linii Gustawa od zachodu. Przed lądowaniem dywizjon wykonywał patrole nad ostrzeliwującymi wybrzeże okrętami alianckimi osłaniając je z powietrza. 22 stycznia 1944, w dniu lądowania, „czterysta siedemnasty” wykonał cztery patrole nas aliancką piechotą szturmującą plaże. Dwa z nich były dowodzone przez Berta Houle. Podczas pierwszego z patroli Kanadyjczycy dostrzegli cztery Foki zbliżające się na wysokości około 2 500 metrów (8 000 stóp) do miejsca lądowania od zachodu. Była dopiero 8:40 rano, więc Niemcy dość szybko zareagowali na aliancki desant. Bert Houle prowadzący „białą” sekcję na wysokości około 3 500 metrów (12 000 stóp) zanurkował, przeciął im drogę i zestrzelił jednego FW 190. Druga Foka zaszła go jednak od tyłu i uszkodziła Spitfira. Bert musiał wycofać się z walki i wrócić do bazy. Uszkodzenia były bardzo poważne. Zostały oszacowane jako uszkodzenia kategorii II, czyli naprawy wymagały dwa, trzy dni pracy. Intensywność walk w tym dniu była duża i trudno z całą pewnością stwierdzić z kim „czterysta siedemnasty” walczył, ale w raportach Luftwaffe widnieją dwie uszkodzone FW 190 z 5 i 6/SG 4, których piloci zostali ranni, a jeden z nich musiał lądować przymusowo.

Przez kilka kolejnych dni pełnienia warty nad przyczółkiem w Anzio – Nettuno do walk nie dochodziło. Dopiero 26 stycznia dywizjon patrolując na wysokości około 3 500 metrów (12 000 stóp), dostrzegł lecącą nisko (1000 m, 3 000 stóp) eskadrę ponad 10 Focke Wulfów. Houle poprowadził atak, w rezultacie którego jedna Foka została zestrzelona na pewno, a jedna prawdopodobnie. To prawdopodobne zwycięstwo przypadło F/Lt H. M. B. Buttonowi, a zwycięstwo pewne całemu dywizjonowi, bo trudno było nawet zliczyć, ilu pilotów strzelało do tej ofiary.

27 stycznia 1944 nad przyczółkiem Anzio – Nettuno doszło do wielu walk, w których uczestniczyli i piloci Spitfirów RAF/RCAF, i piloci P-40 grup 12 Air Force USAAF. 417 dywizjon pod dowództwem Berta Houle przechwycił eskadrę ponad 10 Messerschmittów Bf 109 lecących na wysokości 3 000 metrów (10 000 stóp) od strony morza. Kanadyjczycy byli szybcy i zdołali zaatakować formację Messerów jeszcze zanim doleciały do linii brzegowej. Bert Houle zgłosił zestrzelenie jednego i uszkodzenie drugiego Bf 109. Nad Anzio – Nettuno Luftwaffe odnotowała tego dnia stratę trzech Bf 109 z II/JG 77 zestrzelonych przez Spitfiry, jednego zestrzelonego przez obronę przeciwlotniczą i jednego Messera z nieustalonej jednostki zestrzelonego w bliżej niesprecyzowanych okolicznościach nad plażami Anzio. Wygląda to na potwierdzenie zwycięstwa Berta, ale tego dnia Brytyjczycy i Amerykanie zgłosili rekordowo przeszacowaną liczbę zwycięstw, łącznie aż 25. Trudno jest więc odgadnąć na podstawie samych raportów, czyje zwycięstwa można ze stuprocentową pewnością potwierdzić.

Spitfire JF880″AN-U” we Włoszech w 1944 roku.
[Źródło: allspitfirepilots.com]

28 stycznia 1944 dywizjon patrol Spitfirów z 417 dywizjonu był dowodzony przez samego W/Cdr Turnera. Nad celem sekcja Turnera zaatakowała 6 Focke Wulfów. Najpierw Hole, a potem kilku pilotów zaatakowało celnie FW 190, który spadł do morza jakieś trzy kilometry na zachód od Anzio. Według księgi operacyjnej dywizjonu zwycięstwo zostało zaliczone całej jednostce. Christopher Shores w „Aces High” dopuszcza możliwość, że zaliczenie przypadło Houlemu jako dowódcy. W „A History of the Mediterranean Air War” Shoresa, Massimello, Guesta, Olynyka, Bocka i Thomasa nie ma o nim w ogóle wzmianki, a F/Lt H. J. Everardowi przypisuje się w tym dniu uszkodzenie FW 190. 6/SG 4 straciła wtedy jednego FW 190G-3, ale pretendentów do tego zwycięstwa po stronie Aliantów jest więcej, bo kilka jednostek zgłaszało zestrzelenie jakichś FW 190.

Kolejny tydzień to znowu wiele patroli nad Anzio – Nettuno, ale bez kontaktu z nieprzyjacielskimi samolotami. Dopiero 7 lutego 1944 „czterysta siedemnasty” spotkał Messerchmitty, ale tym razem podczas lotu w osłonie 3 formacji Marauderów lecących na bombardowanie Palo. Początkowo wydawało się, że z akcji nic nie wyjdzie, bo Kanadyjczycy pojawili się na miejscu spotkania zgodnie z planem o 11:30, ale nie zastali tam nikogo. Pokręcili się czekając na „dużych przyjaciół” ponad pół godziny. Maraudery nadleciały dopiero o 12:10. Nad jeziorem Bracciano Albert Houle dostrzegł jednego Bf 109 i zaatakował go parokrotnie z boku odkładając poprawki. Od Messera najpierw odpadły jakieś blachy ze skrzydła, potem Houle odstrzelił mu ogon i wreszcie Messerschmitt eksplodował. Niemiecki pilot wyskoczył podobno ze spadochronem, ale się wykrwawił po wylądowaniu. Do miejsca tego zwycięstwa pasuje niemiecki raport utraty Bf 109G-6 z 5/JG 51 zestrzelonego przez Spitfira 1km na południowy zachód od Tuscanii w rejonie jeziora Bracciano. Pilot Heinrich Kaminski zginął.

8 lutego 1943 podczas eskorty 24 Bostonów 417 dywizjon zaliczył uszkodzenie trzech Bf 109. Dwa uszkodzenia przypadły dowódcy skrzydła lecącemu razem z Kanadyjczykami W/Cdr Turnerowi. Trzecie zaliczono W/O P. E. Lapointe. Późniejsze misje nie przyniosły żadnych ciekawych zdarzeń. 

14 lutego 1943 miała miejsce największa walka powietrzna w historii 417 dywizjonu i zarazem ostatnia walka Alberta Houle. Bert zdecydował, że będzie dowodził drugim patrolem nad Anzio – Nettuno zaplanowanym na ten dzień. Z zaskoczeniem skonstatował, że planista w dywizjonie wyznaczył do tego lotu pięciu świeżych, dopiero co przybyłych na służbę pilotów i obsadził ich wszystkich w roli skrzydłowych. Sekcja sześciu Spitfirów pod dowództwem Houlego miała patrolować na wysokości około 3 350 metrów (11 000 stóp), a sekcja 4 Spitfirów dużo niżej na wysokości 1 000 metrów (3 000 stóp). Około 11:20 Houle zauważył, że z południowego wschodu do Anzio zbliża się formacja około sześciu Focke Wulfów FW 190, które już przechodzą w nurkowanie celując w alianckie pozycje na przyczółku. W ślad za nimi do ataku szykowało się kolejnych 12 Fok idących podążających za wiodącą szóstką. Bert dał rozkaz do ataku na tę drugą grupę i sam zaraz wszedł na ogon jednego z FW 190 zestrzeliwując go błyskawicznie. Zaraz potem uszkodził drugą Fokę, gdy nagle poczuł uderzenie w tył kadłuba. Kanadyjczykowi wydało się, że to odłamek pocisku obrony przeciwlotniczej i ufny w to, że na ogonie ma skrzydłowego, zabrał się za trzecią ofiarę. Gdy naciskał na spust w tył jego Spitfira walnął pocisk z działka urywając płytę pancerną za głową pilota. Płyta uderzył go w kark tak mocno, że głowa poleciała mu na deskę rozdzielczą. Uratowały go pasy. Natychmiast zrobił unik i wrócił prosto do bazy czując, że kark ma bardzo obolały i sztywny, a po koszuli płynie mu krew. Jak się potem okazało, jego niedoświadczony skrzydłowy zgubił się i podczas ataku nikt go nie chronił od tyłu, a ponoć Kanadyjczycy nie dostrzegli lecącej wyżej górnej eskorty w postaci Messerschmittów Bf 109. Inni piloci dywizjonu F/O H. J. Everard i F/O G. E. Horricks zgłosili zestrzelenie odpowiednio Bf 109 i FW 190. F/O H. Hale i W/O H. G. Johnson zgłosili po jednym uszkodzonym FW 190. Poza uszkodzonym Spitfire Berta Houle nie odnotowano żadnej straty. Niemcy przyznają się do utraty jednego Bf 109 z 4/JG 51 i jednego FW 190A-6 z 3/SG 4, ale też oprócz 417 dywizjonu po jednym zwycięstwie zgłosił tego dnia 72 dywizjon RAF i 2 FS / 52 FG USAAF.

Walki Berta Houle nad przyczółkiem w Anzio – Nettuno.
[Podkład: snazzymaps.com]

Po powrocie z misji nad Anzio – Nettuno Houle z miejsca trafił na cztery dni do szpitala. Odpryśnięty kawałek płyty pancernej wbił mu się w kark koło arterii i konieczna była operacja. Jednak już dwa dni później czuł się dobrze i mógł przyjąć wizytację pilotów „czterysta siedemnastego”. Do jednostki nie było już mu dane wrócić. Jego rana zbiegła się z końcem drugiej tury bojowej i po wyjściu ze szpitala odesłano go wprost do Kanady. Dowodzenie dywizjonem przejął S/Ldr K. L. Magee.

W Kanadzie Houle zaczął starać się o powrót do Europy i odbycie trzeciej tury bojowej. Nikt nie chciał się na to zgodzić. Adiutantem Berta był syn ministra obrony Charlesa Gavana Powera i za jego protekcją Houle uzyskał audiencję u ojca. Nawet Power nie mógł jednak wzruszyć wprowadzonej w Kanadzie zasady, że pilotów na trzecią turę się już nie wysyła, bo to dla nich za dużo i łatwo o jakąś tragedię. Prawdę mówiąc, największy wpływ na taką politykę miała śmierć kanadyjskiego asa Lloyda Vernona Chadburna, dowódcy 127 skrzydła, który na starcie trzeciej tury zderzył się nad Normandią z innym pilotem i zginął na miejscu. Houle był wściekły i pomstował potem, że pomoc takich pilotów jak on mogłaby ocalić wielu niedoświadczonych Kanadyjczyków od śmierci z rąk Luftwaffe. No i oczywiście Houle był przekonany, że gdyby pozwolono mu wrócić do walki, jego konto zestrzeleń mogłoby znacznie wzrosnąć. 

W pierwszym odruchu Houle obraził się i poprosił o zwolnienie ze służby. Jednak już 1946 roku wstąpił ponownie do RCAF, ukończył tam studia magisterskie z inżynierii lotniczej, dochrapał się stopnia Group Captaina i został dowódcą Central Experimental and Proving Establishment, gdzie testował CF-86 Sabre i CF-100. Po zakończeniu służby w 1965 wyrobił sobie licencję pilota cywilnego i latał aż do 1989 roku, kiedy to musiał zrezygnować ze względu na pogarszający się wzrok. Dożył sędziwego wieku 94 lat mieszkając z żoną nad rzeką Rideau w Manotick w Ontario, choć ostatnie lata zmagał się z chorobą Alzheimera. Ostatni raz zasiadł w Spitfire w wieku 91 lat. Jego syn Paul i siostrzeniec Craig zawieźli go Vintage Wings w Kanadzie, gdzie Bert mógł zasiąść w kokpicie odrestaurowanego Spitfira Mk.XVI. Paul i Craig wspominali, że może i Bert miał już problemy z pamięcią, ale pierwsze co zrobił w Spitfirze, to ujął drążek i nacisnął na spust.

Albert Houle był jednym z czołowych kanadyjskich asów z 12 lub 11  samolotami zestrzelonymi indywidualnie (niepewny jest do dziś status zwycięstwa z 28 stycznia 1944), 1 zespołowo (razem 12.5 lub 11.5 zwycięstwa), 1 zestrzelonym prawdopodobnie i 7 samolotami uszkodzonymi. Siedem lub sześć zwycięstw odniesionych indywidualnie w 417 dywizjonie uczyniło go najskuteczniejszym kanadyjskim pilotem kampanii włoskiej.

91 letni Bert Houle w kabinie restaurowanego Spitfira Mk.XVI w Vintage Wings.
[Źródło: www.vintagewings.ca]
Udostępnij: