Artukuły historyczne

Bitwa o Leyte

Noc z 24 na 25 października, Cieśnina Surigao

Zespół „C”, czyli „Siła Południowa” admirała floty Nishimury został wykryty przez samoloty z TG 32.4 rankiem 24 października. Został on od razu zaatakowany przez CAG-13 z Franklina i CAG-20 z Enterprise, ale mało skutecznie. Jedna 500 funtowa bomba przebiła pokład pancernika Fuso i wznieciła pożar paliwa wodnosamolotów rozpoznawczych. Jedna trafiła w niszczyciel Shigure. Uszkodzenia szybko usunięto. Helldivery z VB-13 wykryły też płynący nieco z tyłu zespół admirała floty Kiyohide Shimy. Samoloty osiągnęły maksymalny zasięg i po jednym ataku musiały wracać na Franklina. Jednak udało im się zatopić niszczyciel Wakaba, który został zresztą mylnie zidentyfikowany jako krążownik. Zaraz po tym wszystkie siły TG 38 skupiły się na zespole Kurity na Morzu Sibuyan. Wyglądało na to, że nie niepokojona „Siła Południowa” przebije się od południa do Zatoki Leyte. Najpierw zespół Nishimury, a za nim zespół krążowników Shimy. Jednak sprawa nie była taka prosta. Aby dotrzeć do zatoki Nishimura musiał przepłynąć przez wąską Cieśninę Surigao pomiędzy wyspami Panaon i Mindanao.


Admirał Kinkaid stojący na czele 7 Floty wspierającej inwazję miał do dyspozycji potężne siły. Jego 18 lotniskowców eskortowych nie było co prawda przygotowanych do walki z japońską flotą – lotniskowce były małe, powolne, a ich samoloty miały niewiele torped i bomb przeciwpancernych, a za to były wyładowane po brzegi bombami burzącymi i odłamkowymi, gdyż ich zadaniem było bezpośrednie wsparcie wojsk lądowych. Ale Kinkaid miał za to sześć pancerników: USS Mississippi, USS Maryland, USS West Virginia, USS Tennessee, USS California, USS Pennsylvania, osiem krążowników: USS Louisville, USS Minneapolis, USS Portland, USS Denver, USS Columbia, USS Phoenix, USS Boise, australijskiego HMAS Shropshire i aż 29 niszczycieli, nie mówiąc o całej flotylli 39 łodzi torpedowych. Te siły zaangażował do powstrzymania „Siły Południowej”. Ustawił je na północ od Cieśniny Surigao tworząc coś w rodzaju korka w butelce. Japończycy przepływający przez cieśninę byli skazani na szyk kolumnowy, a 7 Flota czekała na nich rozwinięta w „daszek” litery T i ustawiona burtami w kierunku przesmyku. Daleko na południe, przed i w samej cieśninie Kinkaid ustawił patrole łodzi torpedowych, każdy po trzy jednostki, które miały wypatrywać nadciągający zespół Nishimury i w dogodnych momentach przypuszczać ataki na flanki japońskiej floty niczym tatarskie zagony.

Pancernik Yamashiro, najstarszy pancernik floty wschodzącego słońca, został zwodowany w 1915 roku. Podczas Bitwy o Leyte stał się flagowym okrętem admirała floty Shoji Nishimury – dowódcy Zespołu “C”.
(Źródło: reddit.com)

Zagończycy

O 22:00 admirał Kurita nadał meldunek, że po bitwie z amerykańskimi samolotami ma opóźnienie i nie dotrze do Zatoki Leyte wcześniej, niż o 11:00 rano. Jednak Nishimura nie zwolnił, aby zsynchronizować moment ataku i parł na północ trzymając się pierwotnego planu. Możliwe, że obawiał się, że świt zaskoczy go w Cieśninie Surigao, gdzie nawet nie dało się dobrze manewrować, aby unikać ataków lotnictwa. Może też Nishimura wolał zetrzeć się z okrętami amerykańskimi w nocy, bo w nocnych bitwach morskich Japończycy byli najwyraźniej lepsi, co pokazała bitwa u wybrzeży wyspy Savo w 1942 roku? A może po prostu rozumiał, że jego siły są i tak skazane na zagładę, więc im szybciej skupi na sobie uwagę Kinkaida, tym lepiej dla powodzenia całej akcji. Tego nie dowiemy się już nigdy. Strategię ustalił z Kuritą w prywatnej rozmowie, która nie wyszła na światło dzienne. W każdym razie Nishimura wiedział o siłach amerykańskich zbierających się u ujścia Cieśniny Surigao, bo wykrył je tam jeden z japońskich wodnosamolotów.

Podchodząc do Cieśniny Surigao Nishimura wypuścił przodem pancernik Mogami i trzy niszczyciele jako szpicę, a sam głównymi siłami dwóch pancerników Yamashiro i Fuso wraz z niszczycielem Shiguro popłynął nieco z tyłu. O 22:36 jedna z grup łodzi patrolowych, a konkretnie załoga łodzi PT-131 podporucznika Petera Gadda wykryła na ekranie radaru wrogą formację. Trójka łodzi dała całą naprzód i z prędkością 24 węzłów pomknęła ku japońskim okrętom. Wachta na Shigure dostrzegła w mroku pianę kilwaterów za pędzącymi łodziami i zaalarmowała Nishimurę. Ten nakazał zwrot w kierunku zagrożenia i zapalenie reflektorów, aby oświetlić atakujące łodzie. Tak zaczęła się ostatnia w dziejach bitwa pancerników.

W ostrym świetle amerykańskie łodzie stały się widoczne jak na dłoni. Mimo natychmiastowego odpalenia zasłony dymnej japońskie pociski zaczęły trafiać w łodzie. W zadziwiający sposób mimo uszkodzeń cała trójka przetrwała, choć musiała się wycofać w noc. Druga grupa trzech łodzi czekała dalej z przodu. Jednak była ona nieco za daleko i nie wykryła przepływającego Mogami. Trzeciej grupie udało się dostrzec krążownik i łodzie ruszyły do ataku. Światła reflektorów i ogień artylerii i tę grupę zmusił do odwrotu. Dwie łodzie zdołały co prawda wystrzelić w kierunku Japończyków torpedy, ale obie chybiły. I tak co parę minut zespół Nishimury był atakowany przez kolejne trójki łodzi. Żadna nie trafiła do celu, każda musiała się szybko wycofać. Nishimury ani nie zatrzymano, ani nie spowolniono, ale załogi łodzi dostarczały Kinkaidowi cały czas aktualne informacje o położeniu, prędkości i kierunku zespołu. Tak naprawdę, to Japończycy byli jak na dłoni zmierzając w kierunku zasadzki.

O godzinie 00:40, czyli już 25 października, Nishimura przeorganizował szyk swojego zespołu. Mogami wraz z trzema niszczycielami zwolnił i cały zespół znów połączył się w jedną całość. Tym razem okręty zaczęły płynąć w szyku kolumnowym, aby sprawniej przebyć wąski żeglowny pas Cieśniny Surigao. Jako pierwsze drogę torowały niszczyciele Michishio i Asagumo, za którymi podążały pancerniki Yamashiro i Fuso, potem krążownik Mogami. Niszczyciele Yamagumo i Shigure osłaniały flanki. Niedługo zespół wpłynął w jeszcze węższy przesmyk i niszczyciele po bokach ustawiły się za Asagumo. Około 2:00 japońska formacja napotkała kolejne kutry torpedowe. Trójka komandora podporucznika Leesona z flagowym PT-134 ruszyła do ataku. Niemal równocześnie z drugiej strony zaatakowała trójka kutrów kapitana Johna McElfresha. Tym razem kutry zdołały odpalić torpedy, ale i one nie trafiły. Ogień z japońskich jednostek trafił PT-490 i PT-493. Ten drugi był poważnie uszkodzony i załoga popędziła w stronę brzegu osadzając go na plaży. I znowu co kilka minut Japończycy natykali się na kolejne kutry, jednak konsekwentnie wszystkie ich torpedy chybiały. W końcu, gdy Zespół Nishimury minął ostatnią zasadzkę kutrów torpedowych w dół zatoki ruszyło pięć z ośmiu amerykańskich niszczycieli z Eskadry Niszczycieli 54 komandora J. G. Cowarda.

Załoga łodzi torpedowej PT-131 szykuje się do bitwy w Cieśninie Surigao.
(Źródło: navysource.org)

Operatorzy radarów z niszczycieli dostrzegli echo japońskiej wyprawy i poprawnie zidentyfikowali dwa pancerniki, krążownik i cztery niszczyciele. Nie bacząc na przewagę wroga Amerykanie zaczęli szarżę. Niszczyciele miały po dwie wyrzutnie z pięcioma torpedami każda. USS McDermut i USS Monssen atakowały od zachodnich brzegów cieśniny, a USS McGowan, USS Remey i USS Melvin od wschodnich. W sumie skutecznie odpaliły w kierunku wroga 47 torped. Taką ilość podwodnych pocisków trudno ominąć w ciemności w ciasnej cieśninie. Amerykanie usłyszeli sześć eksplozji, choć wybuchów nie było widać. Po wycofaniu się Eskadry 54 do ataku ruszyła Eskadra Niszczycieli 24 złożona z pięciu niszczycieli US Navy – USS Hutchins, USS Daly, USS Killen, USS Bache, USS Beale i jednego niszczyciela australijskiego HMAS Arunta. Po ich ataku usłyszano kolejne detonacje i wreszcie dostrzeżone błyski wybuchów. Nie sposób było jednak stwierdzić, czy to efekty działania torped Eskadry 24, czy wtórne eksplozje wywołane wcześniejszym atakiem Eskadry 54. Tym razem japońskie niszczyciele odgryzły się zaporową serią własnych torped. Japończycy nie trafili, za to torpeda niszczyciela Hutchins wbiła się w niszczyciel Michishio. Japoński okręt eksplodował i momentalnie zatonął. Zespół Nishimury płynął jednak dalej choć na niektórych okrętach rozpętały się pożary, a amerykańskie eskadry wycofały się na pełnym gazie na północ ładując wyrzutnie. Nagle Amerykanom ukazał się na niebie rój świetlistych smug lecących z północy ku Zespołowi Nishimury niczym meteoryty. Dotarły do nich odległe grzmoty. Pancerniki i krążowniki 7 Floty rozpoczęły ostrzał.

Ostatnia bitwa pancerników

Dowodzący lewą flanką ciężkich okrętów US Navy wiceadmirał Jesse B. Oldendorf obserwował starcie na ekranie radaru. W oddali widział też rozbłyski wybuchów torped. Poczekał cierpliwie, aż własne niszczyciele wycofają się na bezpieczną pozycję i rozpoczął ostrzał. Zespół Kurity znalazł się bowiem w zasięgu ciężkich dział, czyli około 24 kilometrów od jego okrętów. Zasięg był poprawnie oszacowany i pociski zaczęły padać między okrętami Nishimury. Wykorzystał to dowódca Eskadry Niszczycieli 56 Komandor Roland N. Smoot, który wykonał jeszcze jedną szarżę swoimi trzema niszczycielami USS Newcomb, USS Richard P. Leary i USS Albert W. Grant. Eskadra 56 podpłynęła do japońskiej formacji bliżej niż poprzednie i jeden z niszczycieli odpalił torpedy na wprost, drugi na lewo, a trzeci na prawo od kolumny Nishimury. Miało to utrudnić jakiekolwiek uniki. Zamieszanie było już tak duże, że nie wiadomo, czy jakaś torpeda trafiła. Za to przy wycofywaniu się Albert W. Grant uległ awarii i zwolnił pozostając samotnie blisko sił japońskich. Amerykańskie ciężkie okręty strzelające z dużej odległości wzięły go za jednostkę wroga i zaczęły strzelać w jego kierunku. Również okręty japońskie wzięły go na cel. Albert W. Grant znalazł się w morderczym krzyżowym ogniu. Pociski zaczęły trafiać w niszczyciel, ale w zadziwiający sposób utrzymywał się on na powierzchni. Jego kapitan komandor porucznik Terrell A. Nisewaner zszedł z mostka i osobiście zaczął dowodzić akcjami naprawczymi. Choć zakrawało to na cud, Albert W. Grant przetrwał i rano został odholowany do remontu. W marcu 1945 roku wróci do akcji.

Nie zachowało się wiele szczegółów z ostrzału Zespołu Nishimury przez amerykańskie pancerniki i krążowniki. W mrokach nocy nie widać było kto gdzie trafiał. Amerykańskie okręty były ustawione burtami w poprzek ujścia z Cieśniny i waliły do japońskiej kolumny jak na strzelnicy. Kiedy Japończycy docierali do północnego ujścia cieśniny Surigao ich zespół składał się już tylko z pancernika Fuso, krążownika Mogami i niszczyciela Shigure. Okręt flagowy Nishimury pancernik Yamashiro uległ prawdopodobnie torpedom amerykańskich niszczycieli. Został rozerwany na pół i te dwie części unosiły się na wodzie płonąc jak pochodnie. O 3:50 amerykańskie pancerniki i krążowniki zaczęły strzelać już na wprost celując do konkretnych okrętów. Najskuteczniejsze były trzy najnowocześniejsze pancerniki California, Tennessee i Virginia. Miały one działa kierowane radarem i bez problemu wstrzeliwywały się w niedobitki japońskiej floty. Z piekła u ujścia Cieśniny Surigao wyszedł bez szwanku niszczyciel Shigure. Jego kapitan komandor porucznik Shigeru Nishino nie rozumiał co się właściwie działo. Dlaczego Nishimura nie próbował po wyjściu z wąskiego odcinka cieśniny rozwinąć szyku? Dlaczego japońskie okręty płynęły na egzekucję jeden za drugim? Dlaczego żaden nie próbował robić uników? Nie dowiemy się już tego nigdy. Na zatopionych japońskich okrętach zginęli wszyscy wyżsi oficerowie. Nishino widział koniec wszystkich trzech dużych okrętów swojego zespołu. Nie widząc sensu dalszej walki zawrócił i ruszył w ciemnościach z powrotem przez cieśninę. Udało mu się jakoś ujść uwadze amerykańskich operatorów radarów.

Pancernik USS West Virginia ostrzeliwuje Zespół Nishimury. Noc z 24 na 25 października 1944.
(Źródło: www.history.navy.mil)

Płynąc na południe Shigure spotkał zespół Shimy, który po czasie dopływał na miejsce bitwy. Niektóre z jego niszczycieli były zatopione przez kutry torpedowe, a kolejny – Abukuma – ledwie utrzymywał się na wodzie z zanurzonym mocno dziobem. Komandor porucznik Nishino wymienił lampą sygnałową informacje z flagowym krążownikiem Shimy – Nachi. I tu zdarzyła się kolejna niewytłumaczalna sprawa. Może to kwestia szoku, ale jedyne co przekazał komandor porucznik Nishino, to że ma problemy ze sterem. Nic o bitwie, nic o zasadzce, nic o zagładzie zespołu admirała Nishimury. A Shima o nic Nishino nie zapytał! Popłynął na północ, aby wkrótce dojrzeć płonące pobojowisko z płonącym wrakiem Mogami na czele. Shima chciał jednak walczyć. Obrócił krążowniki i odpalił torpedy. Dopiero wtedy Japończycy zauważyli, że Mogami powoli, ale jednak płynie. Nachi zderzył się z Mogami, a z pokładu tego drugiego dotarły okrzyki oficera uzbrojenia, który zameldował, że kapitan i pierwszy oficer nie żyją, a on steruje krążownikiem jedynie pracą turbin. Nachi z potwornym zgrzytem metalu uwolnił się. Shima dalej był zdeterminowany by atakować, jednak komandor porucznik Kokichi Mori uświadomił mu, że na północy czeka ich jedynie zasadzka i śmierć. Shima po krótkim zastanowieniu nakazał odwrót na południe. Bitwa w Cieśninie Surigao – ostatnia bitwa pancerników – dobiegła końca.
Powiedzieć, że zakończyła się taktyczną klęską Japończyków to mało. Z zespołu Nishimury przetrwał jedynie niszczyciel Shigure. Zatonęły oba pancerniki: Yamashiro i Fuso. Zatonął również śmiertelnie raniony krążownik Mogami. Zatonęły trzy niszczyciele: Michishio, Asagumo i Yamagumo. Zespół Shimy utracił trzy niszczyciele: Shiranuhi, Abukuma i wcześniej Wakaba. Przetrwały krążowniki Nachi i Ashigara i cztery niszczyciele: Akebono, Hatsushimo, Hatsuharu i Ushio, ale tylko dlatego, że Shima dotarł na miejsce bitwy za późno i zrezygnował z nierównej walki. Amerykanie utracili z kolei jedynie jedną łódź torpedową PT-493, którą osadzono na brzegu.

Jednak dzięki ostatecznemu poświęceniu „Siły Południowej” operacja Shō-Gō 1 mogła być kontynuowana. 7 Flota Kinkaida skupiła się na niszczeniu okrętów w Cieśninie Surigao odsłaniając północną flankę zatoki Leyte. Zespół „A” Kurity nie niepokojony przepływał przez Cieśninę San Bernardino kierując się w rejon Wyspy Samar. Dlaczego tak się stało? To bardzo kłopotliwe dla Amerykanów pytanie.

Udostępnij: