Spitfiry nad Darwinem
Zimny prysznic
Contents
15 marca 1943 operatorzy radarów wykryli na ekranach ślad wrogich samolotów, ale przez pewien czas myślano, że to znowu standardowe loty rozpoznawczych Ki-46. Dlatego początkowo skierowano do akcji tylko jedną eskadrę z 452 dywizjonu. Kiedy obserwatorzy naziemni wysłali alarmujące wieści o bombowcach szybko zaczęto podrywać pozostałe Spitfiry z trzech dywizjonów. I faktycznie, do wybrzeży Australii zbliżały się 24 “Betty” z 753 Kōkūtai w osłonie dowodzonych przez kapitana Minoru Kobayashi 26 Zer z 202 Kōkūtai .
W/Cdr Caldwell wylądował tego dnia w szpitalu na zabiegu medycznym i dowodzenie 1 skrzydłem RAAF miał przejąć dowódca “czterysta pięćdziesiątego drugiego” S/Ldr Ray Thorold-Smith. Był to doświadczony pilot i as z 6.5 samolotami niemieckimi na koncie zestrzelonymi nad Kanałem La Manche u boku legendarnego Brendana “Paddy” Finucane’a. Jednak Thorold-Smith nie dowodził nigdy wcześniej skrzydłem. Poza tym był on mocno przemęczony, bo parę godzin wcześniej wraz z czterema innymi pilotami trenował nocne loty bez widoczności. Na skutek błędnej interpretacji nadciągającej wyprawy przez obsługę radarów start Spitfirów był mocno spóźniony i chaotyczny. Z różnych względów samoloty nie wystartowały jednocześnie, a poszczególne klucze nabierały dodatkowego opóźnienia. Na przykład w 54 dywizjonie wystartowała jedynie połowa maszyn, a druga połowa wzniosła się w powietrze sporo później. Sam dowódca 54 dywizjonu S/Ldr Eric Gibbs miał problemy z samolotem i wystartował jako ostatni. Na tyle późno, że nie zdąży już wziąć udziału w walce.
Tak więc Spitfiry wdrapywały się małymi grupkami rozciągnięte na wielu kilometrach nad Terytorium Północno Zachodnim. Z jakiegoś powodu doświadczony as Thorold-Smith popełnił w tej sytuacji katastrofalny błąd. Czy był za bardzo zmęczony, czy odczuwał presję zatrzymania japońskiej wyprawy, czy zlekceważył przeciwnika, czy może odczuwał braki tlenu, którego nie uzupełniono po nocnych lotach, do dziś nie wiadomo. Zamiast pozwolić swoim pilotom na zebranie się w do kupy pogonił tak jak leciał w kierunku zauważonej formacji wroga. Jego piloci na pełnym gazie ruszyli za nim, ale nie mieli najmniejszych szans go dogonić, ani sformować jakiegoś inteligentniejszego szyku. Spitfiry zaatakowały bombowce z lekkiej przewagi wysokości, ale od razu spłynęły na nie Zera osłony. I to zarówno na czołówkę skrzydła, jak i na samoloty lecące nieco bardziej z tyłu.
Najpierw został zaatakowany lecący jako drugi 54 dywizjon. Thorold-Smith rozkazał Brytyjczykom osłanianie szarży 452 dywizjonu na bombowce, ale zaskoczeni od strony słońca piloci “pięćdziesiątego czwartego” musieli się skupić na walce o własne życie. Dowodzący pod nieobecność Gibbsa F/Lt Robert Foster krzyknął przez radio, żeby jego piloci wyrywali spod luf pędzących Zer. Jeden z nich Sgt Bert Cooper zbyt późno zrobił zwrot i któreś z Zer wpakowało w niego całą serię. Spitfire buchnął płomieniami i czarnym dymem. Inni piloci widzieli, jak Cooper wyskakuje ze spadochronem, ale niestety w locie zderzył się on ze statecznikiem pionowym, który złamał mu kark.
Po uniku para F/Lt Robin Norwood ze swoim skrzydłowym F/Sgt Kenem Biggsem wpadła w grupę innych Zer, ale na szczęście to Brytyjczycy tym razem zaskoczyli przeciwnika. Najpierw Norwood zarejestrował, że trafił ogniem swojej broni pokładowej cztery Zera, z których jedno miało podobno wypuścić kłęby dymu, po czym sam musiał zrobić wywrót i nurkować, kiedy kolejny klucz Zer spłynął na niego z góry. Biggs ruszył mu z pomocą i trafił któregoś ze ścigających Norwooda myśliwców wzniecając w nim płomienie. Jednak zaraz i on musiał ratować się nurkując ku ziemi.
Lecący jako ostatni w formacji 54 dywizjonu F/O Al Mawer miał co prawda stanowić tylną straż i ostrzegać kolegów w przypadku zagrożenia, ale i on został tym atakiem zaskoczony. Mawer latał w składzie “pięćdziesiątego czwartego”, ale był Australijczykiem. Był też jednym z tych siedmiu doświadczonych pilotów skrzydła z odbytą turą bojową nad Kanałem La Manche. Kiedy tylko dostrzegł wokół siebie ogniki pocisków zrobił ciasny skręt i przepuścił rozpędzone Zero przed siebie. Błyskawicznie odwracając zakręt Mawer znalazł się 50 metrów za Zerem i nacisnął na spust. Japoński pilot równie szybko zrobił wywrót i pomknął w dół, ale Mawer nie dał się mu zrzucić z ogona i dokończył Zero kolejnymi seriami. Japoński myśliwiec spadł płonąc i rozbił się o lustro wody.
Tymczasem jeden z pilotów 54 dywizjonu F/Sgt Frank Varney po ataku Zer odbił ku ziemi w poszukiwaniu miejsca do lądowania. Nie wiadomo do końca co się stało. Może został trafiony przez Zera, może jego Spitfire miał awarię. W każdym razie Varney z ledwością dociągnął do plaży koło szpitala Kahlin w Darwinie i nieporadnie próbując lądować uderzył w mur ułożony z głazów za plażą. Spitfire rozleciał się na kawałki, a Varney zmarł z odniesionych ran na drugi dzień nie odzyskując przytomności.
Gwałtowny atak japońskiej eskorty na 54 dywizjon nie zmienił planów Thorolda-Smitha. Kontynuował on lot ku bombowcom prowadząc rozciągnięty na sporym dystansie 452 dywizjon. Zdania nie zmienił nawet wtedy, kiedy jego skrzydłowy F/Lt Ted Hall zaczął krzyczeć przez radio, że do Spitfira dowódcy zbliża się od góry z tyłu sekcja Zer. Ostatni raz Thorolda-Smitha widziano żywego, jak walczy z jakimś japońskim myśliwcem, a w jego kierunku strzelają trzy inne Zera. Szczątki Thorolda-Smitha zostaną odnalezione dopiero 43 lata później. Jak się okazało próbował on wodować uszkodzonym Spitfirem, a Spitfire do wodowania się absolutnie nie nadawał, bo wystające chłodnice podskrzydłowe natychmiast ściągały go w dół. Thorold-Smith zapewne o tym wiedział, bo jego mentor Brendan Finucane już rok wcześniej ostrzegał przed wodowaniem pilotów 452 dywizjonu, ale z jakichś powodów nie próbował skoku ze spadochronem.
Hall pogonił za Zerem lecącym za Thoroldem-Smithem i z odległości 100 metrów trafił go w kadłub. Z wrogiej maszyny wydobył się czarny dym i zanurkowała ona ku ziemi. Hall zgłosi prawdopodobne zwycięstwo, ale wyjątkowo zostanie ono zredukowane do uszkodzenia. Inny pilot 452 dywizjonu, F/Lt Adrian Goldsmith, który rok wcześniej zaliczył nad Maltą zestrzelenie siedmiu samolotów indywidualnie i dwóch zespołowo, wykręcił w kierunku dwóch innych Zer przecinających mu drogę od prawej. Zera zaczęły tworzyć typową dla nich zasadzkę. Jedno Zero poleciało przodem, a drugie wzniosło się pozostając nieco w tyle. Goldsmith widział to i zrozumiał intencję wrogów, ale i tak nonszalancko ruszył za Zerem przynętą. Trafił go z odległości 300 metrów, widział jak wyrywa ono w lewo dymiąc, ale zaraz musiał się ewakuować przed atakiem drugiego z Zer. Po powrocie zgłosi uszkodzenie jednego A6M.
457 dywizjon wszedł do walki jako ostatni. Prowadzący niebieską sekcję F/O F.D. Hamilton widział, jak po prawej Spitfiry z 54 dywizjonu walczą z Zerami, a szpica 452 dywizjonu próbuje z przodu dotrzeć do bombowców. Hamilton też chciał zaatakować “Betty” ale drogę zagrodziły mu trzy Zera. Udało mu się przycelować w jednego z japońskich myśliwców i trafić serią w jego skrzydło, ale drugie z Zer zaczęło wchodzić mu na ogon i zrobiwszy przewrót przez skrzydło ratował się nurkowaniem ku ziemi.
Skrzydłowy Hamiltona F/Sgt Rex Watson podążał za prowadzącym, i tak jak i on musiał ratować się ucieczką. Jednak zaraz po wejściu w lot nurkowy ściągnął on drążek i po zrobieniu pół beczki wszedł na ogon jednego z goniących go Zer. Strzelał aż do zbliżenia się na 25 metrów od ściganego Zera. Działka Hispano szybko się zacięły, ale pociski karabinów maszynowych uderzyły w nasadę skrzydła i w osłonę silnika Zera. Watson wyrywając w bok dostrzegł jak z Zera wydobywa się dym i płomienie. Zgłosi to Zero jako zestrzelone na pewno.
Klucz trzech Spitfirów z 457 tworzących czerwoną sekcję miał patrolować nad lotniskiem Hughes na wysokości 3050 metrów. Jego dowódca F/O Clive Lloyd dostał jednak rozkaz dołączenia do głównych sił walczących z japońską wyprawą. Wznosząc się Lloyd dostrzegł, że na drodze do bombowców stanął im klucz trzech Zer. Skupiwszy na nich uwagę nie zauważył, jak do jego ogona zbliża się czwarte Zero. Celna seria japońskiego pilota uderzyła Spitfira Lloyda w silnik i skrzydło. Australijczyk początkowo miał nadzieję, że wyląduje gdzieś przymusowo, ale stan samolotu zmusił go do skoku ze spadochronem.
I w ten sposób całe skrzydło Spitfirów zostało związane walką z Zerami, a nie niepokojone za bardzo “Betty” z 753 Kōkūtai zbombardowały port w Darwinie. Zniszczona została kwatera US Army i spłonęły dwa duże zbiorniki paliwa w porcie. Dwa inne puste zbiorniki zostały również zniszczone, a kolejne dwa uszkodzone. Na szczęście ofiar śmiertelnych nie było, choć 14 osób zostało rannych.
W drodze powrotnej 202 Kōkūtai uporządkował szyki wokół bombowców. Piloci australijscy z kolei ulegli rozproszeniu i nie potrafili się zebrać do kupy. Tym razem można za to winić oczywiście fakt, że zginął dowodzący skrzydłem Ray Thorold-Smith, ale przyszłość pokaże, że będzie to nienaprawialny problem w działaniach 1 Australian Fighter Wing. Australijczycy byli w stanie utrzymać formację tylko do pierwszego ataku. Potem był już chaos i działania indywidualne. Jednak część z pilotów zdecydowała się na dalsze samodzielne ataki na odlatującą na północ formację “Betty”. Oczywiście Zera interweniowały i w większości przypadków nie dopuściły Spitfirów do bombowców. Najpierw zaatakowali piloci z 457 dywizjonu i to oni ściągnęli na siebie uwagę Japończyków. Jednak w sytuacji, gdy piloci Spitfirów nie byli zaskakiwani przez Zera, przewaga techniczna brytyjskiego myśliwca dawała o sobie znać. P/O Norman Robinson i F/Sgt Evan Batchelor zgłosili po jednym prawdopodobne zestrzelonym Zerze, a F/O F.D. Hamilton zgłosił uszkodzenie Zera. F/Lt Pete Watson wykorzystał zamieszanie i przedarł się do bombowców. Atakując od lewej strony nie skupił się na konkretnym celu, tylko chaotycznie ostrzelał formację od lewej do prawej. Skręcając zauważył, że jeden z bombowców zaczyna ciągnąć za sobą strużkę dymu. Gdy wzniósł się wyżej dostrzegł dwa Zera lecące po prawej stronie formacji i to w ich kierunku zanurkował. Nacisnął spust w odległości 50 metrów od jednego z Zer. Z silnika wydobył się dym, a japoński pilot gwałtownie ściągnął drążek do siebie. Mimo, że Watson stracił swoją ofiarę z pola widzenia, to zgłosi jej pewne zestrzelenie.
Po 457 dywizjonie do bombowców dotarli nieliczni pozostali w walce piloci pozostałych dwóch dywizjonów. Robert Foster z 54 dywizjonu nie zatrzymywany przez Zera podleciał do “Betty” od lewej i podobnie jak Watson puścił w ich kierunku serię nie mierząc w nic konkretnego. Strzelanie zakończył jednak skupiając się na jednym z bombowców i dolatując do niego na 50 metrów. Po wyrwaniu w bok dostrzegł, jak jedna z “Betty” wali się dół dymiąc obficie, a druga ciągnąc strugę dymu leci jednak dalej na północ. Tę pierwszą “Betty” zgłosi jako zestrzeloną na pewno, a drugą jako uszkodzoną.
Adrian Goldsmith z 452 dywizjonu dogonił powracającą wyprawę, kiedy ta była już 120 kilometrów od brzegu. Gdy atakował bombowce od prawej został dostrzeżony przez eskortę i jedno z Zer wykręciło prosto w jego stronę. W ataku czołowym Goldsmith ostrzelał je i po wyrwaniu w bok dojrzał jak spada ono w dół dymiąc. Potem na powierzchni oceanu dojrzał fontannę wody. Zestrzelenie tego Zera potwierdził Ted Hall. Po udanej akcji Goldsmith ponownie nabrał wysokości i lekko nurkując wziął na cel bombowca najbardziej wysuniętego na prawo. Pierwszą salwę odpalił 300 metrów od celu i widział, jak pociski trafiają w skrzydło i kadłub. “Betty” zwolniła i zaczęła trochę odstawać od formacji. Goldsmith gwałtownie podciągnął Spitfira w górę i ostrzelał uszkodzonego bombowca od spodu. Zarejestrował, że wroga maszyna zaczyna szybować z wyłączonymi silnikami opadając powoli ku wodzie, ale zaraz opadły go Zera i musiał ratować się nurkowaniem w kierunku wybrzeży Australii.
Po zakończeniu misji przyszedł czas na podsumowanie. A było ono niewesołe. Piloci 1 skrzydła RAAF zgłosili niemało, bo osiem pewnych zwycięstw: dwa bombowce (Foster z 54 i Goldsmith z 452 dywizjonu) i sześć myśliwców (Norwood, Biggs, Mawer z 54, Goldsmith z 452, Rex Watson, Pete Watson z 457 dywizjonu), oraz całą masę zwycięstw prawdopodobnych i uszkodzeń. Jednak straty były bardzo poważne. Utracono cztery Spitfiry i aż trzech pilotów zginęło, w tym jeden z najbardziej doświadczonych – dowódca 452 dywizjonu S/Ldr Ray Thorold-Smith. Był to dla Australijczyków szok. W 1942 roku, podczas obrony Darwina przez 49 grupę USAAF, w trakcie całej kampanii zginęło łącznie czterech pilotów P-40. A tu w jednym locie utracono trzech pilotów. Tak naprawdę porażka ta była jeszcze bardziej spektakularna, bo według japońskich źródeł tylko dwa Zera zostały utracone. Dziś można potwierdzić, że stuprocentowo pewne było jedynie zwycięstwo Al Mawera z 54 dywizjonu, bo tydzień po walce rybacy wyłowili skrzydło zestrzelonego przez Mawera Zera. Jego pilotem był PO2c Seiji Tajiri, którego w 202 Kōkūtai wpisano na listę zaginionych. Nie wiadomo jednak, kto z pozostałych pięciu pretendentów zestrzelił to drugie Zero. Co najgorsze, żaden z bombowców nie został zestrzelony, choć wiele wróciło uszkodzonych, a bomby zrzucone przez “Betty” dokonały pokaźnych szkód. Na pocieszenie Japończycy również byli nadmiernie optymistyczni i piloci 202 Kōkūtai zgłosili 15 zestrzelonych Spitfirów.
Oliwy do ognia dolał Caldwell. Nie brał udziału w tym ataku, za to potem obsmarował w raporcie wszystkich biorących udział w tej misji. Oberwało się każdemu, ale największe zarzuty skierował w stronę 54 dywizjonu, który jego zdaniem nie wywiązał się z zapewnienia osłony 452 dywizjonowi. Ostry atak Caldwella ugodził w i tak obniżone morale całego skrzydła. Piloci 54 dywizjonu poczuli się szczególnie niesprawiedliwie skrytykowani wobec faktu, że Thorold-Smith wyrwał tak szybko do przodu, że po prostu nie byli go w stanie dogonić. Ten paszkwil Caldwella wzniecił przy okazji osobisty konflikt z dowódcą 54 dywizjonu S/Ldr Gibbsem. Po paru miesiącach z miarkowanej niechęci relacje obu panów zdryfują w kierunku szczerej nienawiści.