Artukuły historyczne

Spitfiry nad Darwinem

Katastrofa

Choć 15 marca australijskie skrzydło nie zdołało zestrzelić żadnej “Betty”, to uszkodzenia zadane wielu japońskim bombowcom spacyfikowały jednak na jakiś czas japońskie akcje ofensywne. W drugiej połowie marca i w kwietniu jedynie rozpoznawcze Ki-46 zapuszczały się nad Australię. Ani jednego nie udało się jednak przechwycić, bo ich piloci poznali już Spitfiry i zaczęli latać o wiele wyżej, niż dotąd. Kolejny, pięćdziesiąty czwarty nalot na Darwin został przez japońską marynarkę zorganizowany 2 maja 1943. 1 skrzydło nie było w tych dniach w pełni przygotowane do akcji, bo większość w miarę doświadczonych pilotów miało wtedy urlopy. Tym razem jednak sam Caldwell był na posterunku i to on osobiście poprowadził skrzydło do przechwycenia. Pomny doświadczeń sprzed półtora miesiąca pozwolił na sformowanie po starcie całego skrzydła i dopiero wtedy ruszył ku japońskiej wyprawie. A ta leciała bardzo wysoko – bombowce na wysokości niecałe 8000 metrów, a Zera osłony na wysokości około 9500 metrów. Nie chcąc znowu dostać się pod lufy eskorty Caldwell kontynuował wznoszenie i w rezultacie Japończycy mieli czas, żeby zbombardować cel, którym było lotnisko 54 dywizjonu w Darwinie. Jednak zrzucając bomby z tak dużej wysokości japońskie załogi nie trafiły w nic istotnego. Po zrzuceniu bomb japońskie bombowce zawróciły i ruszyły nad ocean lekko obniżając wysokość i nabierając prędkości. Caldwell nakazał pościg, ale zachowując wysokość lotu około 10 000m. Podczas tego lotu formacja australijska znowu się trochę rozsypała, a dogonienie uchodzących Japończyków proste nie było. Dowódca skrzydła podczas pościgu ułożył sobie plan, zgodnie z którym 54 dywizjon miał zaatakować Zera eskorty, dywizjon 457 miał zanurkować ku bombowcom, a dywizjon 452 miał osłaniać odwrót. I w odpowiednim momencie dowódcy dywizjonów dostali stosowne rozkazy. Ale w pościgu pozycje dywizjonów stały się zupełnie nie przystające do tego planu. 54 Squadron leciał na końcu, 452 dywizjon na początku peletonu. Nie zmieniając dyrektyw Caldwell zmusił 452 i 457 dywizjony do zwolnienia i czekania na 54 dywizjon, który na pełnym gazie ruszył ku myśliwcom. Podczas tej gonitwy śmigło DH Hydromatic w Spitfire Sgt J. Cavanaugha z 54 dywizjonu zablokowało się i pociągnęło silnik do 4000 obrotów na minutę, znacznie powyżej dopuszczalnej wielkości. Pilot uratował sytuację zmieniając skok śmigła, ale zgwałcony silnik przegrzał się i buchnął dymem palonego oleju. Cavanaugh wyłączył Merlina i lotem ślizgowym ruszył ku Point Charles. Zdoła wylądować, ale jego Spitfire pójdzie na części.

Tymczasem Gibbs z resztą pilotów 54 dywizjonu kontynuował pościg. Caldwell nakazał, aby brytyjski dywizjon zaatakował ostatnie z Zer, które ciągnęły się jakieś 3 kilometry za wyprawą i dużo poniżej wysokości lotu Spitfirów. Chcąc nie chcąc, zamiast lecieć w kierunku głównej wyprawy Gibbs dał rozkaz swojemu dywizjonowi, aby rzucić się pionowo w dół i uderzyć na 9 Zer lecących dokładnie poniżej. I wtedy podczas nurkowania śmigło kolejnego Spitfire zacięło się. Sierżant Fox nie mogąc opanować samolotu wyskoczył ze spadochronem. Reszta dopadła Zera, ale przy takim kącie ataku trafienie czegokolwiek graniczyło z cudem. Jedynie Gibbs zanotował trafienia w kadłub jednego z Zer, po czym wrogi samolot skręcił w prawo, zadymił i runął w dół. Dowódca 54 dywizjonu zgłosi potem tego Mitsubishi jako zestrzelonego na pewno. Podczas tego ataku jedno z działek jego Spitfire zacięło się, ale mimo tego kontynuował on walkę. W efekcie zgłosi uszkodzenie kolejnego Zera. Japończycy zareagowali na atak błyskawicznie i wykręcili za Spitfirami. W powietrzu doszło do serii pojedynków. Brytyjczycy, którzy nie byli uczeni walk w zespołach, rozproszyli się po niebie walcząc jeden na jeden z Zerami. P/O George Farries zgłosił zestrzelenie jednego i uszkodzenie drugiego Zera, ale zaraz potem został celnie trafiony przez innego japońskiego myśliwca i wyskoczył ze spadochronem. Sgt W. H. Eldred zaatakowany przez Zero dał nura w dół, ale potem wyrównał, wrócił do walki i zgłosił jedno Zero zestrzelone prawdopodobnie.

Prowadzący 457 dywizjon S/Ldr Ken James poczekał, aż 54 Squadron zwiąże Zera, po czym na sygnał Caldwella rozpoczął atak na bombowce. Jako że wysforował się w tym czasie bardzo do przodu i on musiał przeprowadzić atak nurkując prawie pionowo w dół. Jednak koło bombowców znajdowały się inne Zera eskorty, których piloci już mieli rozpoznaną sytuację. Trzy Zera wykręciły ku atakującym Spitfirom strzelając i zmuszając je do przerwania akcji. Jedynie trzecia sekcja dywizjonu mogła kontynuować lot ku bombowcom, ale żadnego nawet nie uszkodziła i też zaraz wpadła w szpony Zer. W serii pojedynków dwóch pilotów 457 dywizjonu – S/Ldr James i F/O Harry Blake – zgłosiło po jednym Zerze zestrzelonym prawdopodobnie, a dwóch innych po jednym uszkodzeniu Zera. W walce zginął dowódca białej sekcji F/O Gordon Gifford, a śmigło F/Sgt Billa Hardwicka zablokowało się i po zatarciu silnika Harwick ratował się skokiem ze spadochronem.

Po tym jak atak 457 dywizjonu spalił całkowicie na panewce do akcji wkroczył sam Caldwell, lecący na czele 452 dywizjonu. I znowu Spitfiry nurkowały prawie pionowo w dół. Przebiwszy się przez osłonę Australijczycy zaatakowali wprost bombowce. Silnik Spitfire F/O Adriana Goldsmitha pracował źle, a jedno z działek natychmiast się zacięło, ale zdołał on postrzelać jedną “Betty”, co zgłosi jako prawdopodobne zwycięstwo. Zaraz jednak dopadły go myśliwce eskorty i Goldsmith zakończył akcję wisząc na spadochronie. Samolot F/O Sandy McNaba został uszkodzony i próbował on wodować, ale Spitfire definitywnie nie nadawał się do lądowania na wodzie. Wystające podskrzydłowe chłodnice pociągnęły do w dół i McNab utonął wraz ze swoim samolotem.  Nowy dowódca 452 dywizjonu S/Ldr Ron MacDonald, który leciał w tej misji jako boczny Caldwella próbował strzelać do jakiegoś Zera, ale w jego Spitfire zamarzły wszystkie działka i karabiny. P/O Ken Fox próbował osłaniać walczącego Caldwella i nawet odgonił jedno z Zer z jego ogona, ale po chwili wisiał już na spadochronie obserwując jak jego Spitfire eksploduje w zderzeniu z powierzchnią oceanu. Sam Caldwell próbował walczyć metodą boom-and-zoom i zgłosił zestrzelenie dwóch Zer. F/Lt Ted Hall potwierdził, że widział płomienie wydobywające się z jednej z ofiar Caldwella. F/O Al Mawer zgłosił prawdopodobne zestrzelenie jednego Zera. Śmigło Spitfire F/Sgt Rossa Stagga zacięło się, silnik zatarł się, po czym i on zawisł na spadochronie. Pod koniec całej akcji na miejsce walki 452 dywizjonu dotarł Eric Gibbs. Mając jedno działko niesprawne zaatakował jeszcze formację bombowców i zgłosił uszkodzenie jednego z nich.

Przedłużające się przygotowania do ataku i intensywna walka sprawiła, że Spitfiry wracały na oparach. F/O Gerry Wall z 54 dywizjonu próbował wodować tuż przed linią brzegową, ale i jego samolot zahaczywszy od fale został wciągnięty w wodę. Jednak pilot tym razem zdołał wypłynąć na powierzchnię i się uratować. Zaraz potem na plaży przyziemił Paul Makin. I on zdołał wydostać się ze Spitfire, a jego samolot zostanie odratowany. F/Sgt George Spencer i F/O Ian Taylor z 54 dywizjonu lądowali przymusowo już na lądzie. To samo spotkało F/Sgt Billa Nichterleina z 452 dywizjonu.

Spitfire BS191 QY-X z 452 dywizjonu RAAF. Po walce 2 maja 1943 roku F/Lt Paul Makin lądował tym samolotem przymusowo z braku paliwa na plaży koło Point Charles. Samolot został naprawiony i wrócił do 452 dywizjonu.
[Źródło: https://asizbiz.com]

Próba przechwycenia pięćdziesiątego czwartego japońskiego rajdu na Darwin zakończyła się katastrofą. Piloci “Skrzydła Churchilla” zgłosili zestrzelenie czterech samolotów na pewno (Caldwell dwóch, Gibbs i Farries po jednym), pięciu samolotów zestrzelonych prawdopodobnie i trzech samolotów uszkodzonych, ale utracono aż 12 Spitfirów, w tym trzech lub czterech zestrzelonych przez Zera. Dwóch pilotów zginęło (Gifford z 457 dywizjonu i McNab z 452 dywizjonu). Prawdziwy obraz tej walki był jednak jeszcze bardziej porażający. Tak naprawdę Japończycy nie stracili żadnego samolotu, choć wiele Zer było uszkodzonych. Ale też japońskim zwyczajem piloci 202 Kōkūtai zgłosili 21 zwycięstw powietrznych niszcząc znowu do cna całe lotnictwo Australii. 

Co więc zawiodło w tej walce po australijskiej stronie? Można zapytać odwrotnie. Co nie zawiodło. Po pierwsze Caldwell dowodził źle. Stracił dużo czasu na organizowanie w locie formacji wielkiego skrzydła, co nie zdawało egzaminu już od Bitwy o Anglię. Potem próbował kurczowo trzymać się oryginalnego planu nie zważając na to, że rozlokowanie jednostek w powietrzu w ogóle do tego nie przystaje. Po drugie po raz kolejny okazało się, że wyszkolenie brytyjskich i australijskich pilotów było dramatycznie słabe. Nie uczono ich ani walki w zespołach, ani celnego strzelania z wyprzedzeniem. Po trzecie śmigło stałej prędkości De Havilland Hydromatic okazało się zupełnie nie przystosowane do walk na dużej wysokości, zacinało się i doprowadzało silnik do wejścia na obroty powyżej dopuszczalnych i jego ostateczne zatarcie. Po czwarte nie działające uzbrojenie. Szczególnie podajniki amunicji do działek Hispano okazały się po prostu bublem. Co prawda w Spitfirach Mk.Vc był zaprojektowany specjalny system ogrzewający uzbrojenie powietrzem przechodzącym przez rury wydechowe, ale podobno w australijskich Spitfirach w ogóle nie poinstalowano wewnętrznych kanałów. W starciu 2 maja w dziesięciu z 33 walczących Spitfirów zacięło się przynajmniej jedno z działek. I wreszcie po piąte Spitfiry startowały bez dodatkowych zbiorników paliwa, mimo że te były dostępne. Odtąd przynajmniej te zbiorniki zaczęto regularnie do walki podwieszać.

Udostępnij: